Nasz komentarz
Nasz komentarz
Nie pierwszy to i nie ostatni raz samorząd starł się z działkowcami. Nie jest tajemnicą, że w Szczecinku - wciśniętym między dwa jeziora i otoczonym przez gminę wiejską - brakuje terenów inwestycyjnych pod budownictwo i przemysł. Konflikty z działkowcami, którzy często zajmują atrakcyjne parcele, nie da się uniknąć. Ale działkowcy nie są przeciwnikami rozwoju miasta, rozmawiać trzeba zawsze i - nawet jeżeli nie ma formalnych podstaw do wypłaty odszkodowania - należy to rozważyć. Zwłaszcza że spór wokół ogródków może utrudnić zagospodarowanie strefy ekonomicznej.
RAJMUND WEŁNIC
Z jednej strony sędziwy działkowiec, z drugiej szczecinecki ratusz.
Sprawę o wydanie ogródka założył Czesławowi Krawczykowi, działkowcowi, szczecinecki ratusz. Jego działka jest jedną z około 30, które ratusz chce odzyskać w związku z tworzeniem strefy.
- Ogród "Słonecznik" powstał na 31 hektarach w roku 1964 - mówił wczoraj w sądzie Czesław Krawczyk. Pokazywał uchwałę rady narodowej o przekazaniu tych terenów związkom zawodowym kilku szczecineckich firm. - Przez te lata ogródki skurczyły się do tych kilku hektarów, bo ziemię zabierano pod różne zakłady, czy pas ochronny drogi - opowiadał.
Pan Czesław przyznał też, że żadnej umowy dzierżawy nie miał, bo też i w tamtych latach nikt o to nie dbał. Zapewniał, że nawet i dziś wyniósłby się z działki, gdyby tylko miasto wypłaciło mu odszkodowanie za nasadzenia i budynki.
Mecenas Czesław Podkowiak z ratusza twierdził wczoraj jednak twardo, że miasto niczego płacić nie musi: - Ten teren należy do miasta i mamy na to dokumenty oraz pismo z zarządu Polskiego Związki Działkowców w Koszalinie, że ten ogród dawno został zlikwidowany - mówił w sądzie. A skoro ogródków formalnie nie ma, to według ratusza działkowcom nie można wypłacić rekompensat.
Tym z kolei zdziwieni byli działkowcy, którzy tłumnie stawili się w sądzie. - Składki na PZD płaciliśmy kilkadziesiąt lat, dopiero od dwóch lat nie chcą ich od nas przyjmować - zapewniali.
Dodajmy, że większość działkowców po wcześniejszych rozmowach w ratuszu zgodziła się już dobrowolnie wydać działki, choć do dziś nie kryją żalu: - Nie chcę się po sądach ciągać - mówiła nam Zofia Balcer.
Sprawę odroczono do 7 listopada. Oprócz Czesława Krawczyka ratusz pozwał jeszcze dwóch innych działkowców. Zanosi się na długie procesy, bo pozwani nie zamierzają się łatwo poddać. Twierdzą m. in., że akty własności, które miasto przedstawiło w sądzie, dotyczą zupełnie innych gruntów. Tymczasem prawnik ratusza nie taił, że zależy mu na pośpiechu, bo działki wchodzą w obręb jednej z parcel specjalnej strefy ekonomicznej, którą niedawno powołano do życia w Szczecinku. Argumentował, że z działkowcami na głowie i ciągnącym się procesem na pewno nie łatwo będzie znaleźć inwestora.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?