O losie policjantów koszaliński sąd zadecyduje w połowie października. Wszystko przez wydarzenia z czerwca 2009 roku. Krzysztof W., policjant ze Szczecinka, wybrał się wtedy ze znajomymi - po cywilnemu i po służbie - do nocnego lokalu La Paris. Wewnątrz zabawa była spokojna, ale po wyjściu na dwór wywiązała się awantura.
W relacjach obu stron zajścia jego przebieg różni się zasadniczo. Policjant ze znajomymi twierdził, że to oni zostali zaatakowani przez stojących na zewnątrz, ci zaś utrzymują, że było na odwrót.
- Stojący przed lokalem dobrze wiedzieli, z kim mają do czynienia, bo przynajmniej jeden krzyczał: "załatwimy was psy" - mówi Mirosław Wacławski, obrońca obu oskarżonych policjantów.
Tak czy inaczej wywiązała się bójka, w której z każdej strony uczestniczyło po kilka osób.
W pewnym momencie grupka "policyjna" wycofała się w okolice pobliskiego banku i wezwała radiowóz. Patrol zjawił się szybko, a przybyli na miejsce mundurowi od razu przystąpili do akcji. Jeden z uczestników bójki został przez funkcjonariusza Krzysztofa P. powalony na ziemię i zakuty w kajdanki. I wtedy też został kopnięty w nogi, a siła uderzenia połamała mu kostki. Obrona podnosiła, że relacje co do tego, kto kopnął, są sprzeczne, co jednak sądu w Szczecinku nie przekonało.
W maju tego roku policjant został uznany za winnego przekroczenia uprawnień i skazany na 1,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata (plus tysiąc złotych grzywy). Za spowodowanie obrażeń ciała odpowiedział także Krzysztof W., który po przyjeździe patrolu wziął od jednego z kolegów policyjną pałkę i uderzył nią w twarz jednego z uczestników bójki. Uderzony doznał złamania szczęki, choć obrońca podnosił w sądzie, że nie wiadomo, w którym momencie to się stało. Być może obrażeń doznał w tracie walki na pięści. Krzysztofa W. sąd skazał na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata i tysiączłotową grzywnę.
Przeczytaj także: Brutalne pobicie policjanta w Szczecinku. Sprawa umorzona
W tej sprawie oskarżała prokuratura z Kołobrzegu, gdyż szczecinecka wyłączyła się, bo rzecz dotyczy policjantów, z którymi na co dzień współpracuje. Wyrok jest nieprawomocny, skazani złożyli apelację, którą wkrótce rozstrzygnie sąd w Koszalinie.
- Mamy szereg wątpliwości, co do samego przebiegu zdarzeń, przedłożyliśmy także policyjną instrukcję pokazującą, że sposób interwencji policji był prawidłowy, bo dopuszcza kopnięcie, aby obezwładnić napastnika - mówi Mirosław Wacławski.
Z naszych informacji wynika, że mimo toczącej się sprawy karnej obaj policjanci - notabene bardzo chwaleni przez kolegów i mający opinię dobrych gliniarzy - nadal pracują.
- W tej sprawie toczyło się w naszej komendzie postępowanie dyscyplinarne, które zostało zawieszone do czasu wydania prawomocnego wyroku - mówi Monika Wojnowska, rzeczniczka szczecineckiej policji. - Obaj funkcjonariusze zostali także zawieszeni na miesiąc, ale faktycznie wrócili do pracy, gdyż postępowanie bardzo się przeciągało. W razie, gdyby zapadł prawomocny wyrok skazujący, to oczywiście zostaną zwolnieni ze służby.
Przypomnijmy, że wiosną 2009 r. w Szczecinku zapadły wyroki w podobnej sprawie. Po interwencji patrolu, który próbował uspokoić kiboli Pogoni Szczecin, grającej wówczas z Darzborem, na kolegów po fachu poskarżył się poturbowany policjant-kibic. Wyroki, jakie zapadły w sądzie w Szczecinku były surowe - Józef G., który w dniu meczu siedział w policyjnej dyżurce, został uznany winnego niedopełnienia obowiązków służbowych, ale w jego wypadku postępowanie warunkowo umorzono. Interweniującego policjanta Ireneusza J. skazano na rok i 3 miesiące więzienia w zawieszeniu na 3 lata i zakazano bycia policjantem przez 3 lata.
Przeczytaj także: Policjanci ze Szczecinka uratowali niedoszłego samobójcę, a on ich pozwał
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?