Od wtorku do czwartku kilka tysięcy mieszkańców Bornego Sulinowa pozbawionych było wody pitnej z sieci. Z powodu zanieczyszczenia ujęcia wody tri i tetrachloroetenem wodę dla ludności dostarczano cysternami.
Po dwóch dniach "wodociągi" sytuację opanowały wyłączając jedną ze studni i płucząc sieć. Sęk w tym, że podobna sytuacja zdarzyła się już trzeci raz w ciągu 2 lat. Niespodzianka była tym bardziej przykra, że od początku stycznia ruszyła zmodernizowana stacja uzdatniania wody z tzw. desorberami, które miały chemikalia z wody usuwać.
Andrzej Wdowiak, prezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji ze Szczecinka, mówi, że pierwsze wyniki badań i odwiertów wykonanych przez Państwowy Instytut Geologiczny już w roku 2009 przekazano Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Wskazały one kierunek napływu zanieczyszczeń. Od tego czasu jednak żadne decyzje nie zapadły, a ujęcie wody - dodajmy bez jakiejkolwiek strefy ochronnej! - zostało skażone po raz kolejny.
Okazuje się jednak niestety, że RDOŚ jest bezradny. - Postępowanie w sprawie Bornego jest prowadzone w trybie ustawy o naprawie szkód w środowisku i ich naprawie - mówi Agata Suchta, rzecznik szczecińskiego RDOŚ. - Musimy mieć niezbite dowody przesądzające o winie, bo inaczej strona, której nakażemy naprawę szkód np. rekultywację skażonego terenu, odwoła się od naszej decyzji.
Zdaniem RDOŚ musi być to potwierdzone badaniami. Te co prawda PIG wykonywał kilka razy - także na zlecenie RDOŚ - ale według Agaty Suchty wyniki badań wcale jednoznacznie nie wskazują źródeł zanieczyszczenia. - Jest podejrzany, jedna z pobliskich firm, ale nie można wykluczyć, że równie dobrze chemikalia mogą pochodzić z jakichś beczek pozostawionych przez Rosjan, bo takie bomby ekologiczne mogą się w Bornem zdarzać - dodaje pani rzecznik. - Starosta nakazał tej firmie przeprowadzenie przeglądu ekologicznego, został on wykonany, ale zainteresowany kwestionuje kilka rzeczy i obecnie sprawa jest w Samorządowym Kolegium Odwoławczym. Czekamy na rozstrzygnięcia.
Agata Suchta przyznaje także, że nawet w razie ustalenia przyczyn skażeń, jego wyeliminowanie może się okazać trudne, a przede wszystkim kosztowne. Za rekultywację terenu trzeba będzie zapłacić miliony. - Narodowy Fundusz Zdrowia miał niedawno do dyspozycji środki na likwidację tzw. bomb ekologicznych - rzecznik RDOŚ zastanawia się jednak, czy nie lepszym rozwiązaniem byłaby budowa zupełnie innego ujęcia wody dla Bornego w nowym miejscu.
Wiadomo, że gmina Borne rozgląda się za nowym miejsce na ujęcie, ale to ostateczność. - Trzeba być przygotowanym na różne ewentualności, gdyby urządzenia uzdatniające nie dawały sobie rady - prezes PWiK jest zdania, że trzeba jednak przede wszystkim odciąć źródła zanieczyszczenia i rekultywować grunty wokół ujęcia. RDOŚ ma kompetencje - przekonują szefowie "wodociągów" - aby do tego zobowiązać sprawcę skażenia. A gdyby tego nie udało się ustalić, to musi to zrobić na swój koszt.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?