Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bruksela: Polacy ranni w zamachach [NOWE FAKTY, zdjęcia, wideo, materiały wideo z Brukseli]

Red
Ludzie uciekają z budynku terminala tuż po wybuchu.
Ludzie uciekają z budynku terminala tuż po wybuchu.
W dwóch eksplozjach do których doszło we wtorek rano na lotnisku Zaventem koło Brukseli i w stacji metra, zginęło 34 osób, a ponad 100 zostało rannych. Wśród tych ostatnich jest trzech Polaków.

Do eksplozji miało dojść koło punktu odprawy pasażerów linii lotniczych American Airlines. Ruch kolejowy na lotnisko został wstrzymany, na miejsce przybywają antyterroryści oraz dodatkowe oddziały policyjne. Świadkowie mieli mówić, że przed wybuchami słychać było strzały i arabskie okrzyki.

Belgijskie media podają, że na lotnisku znaleziono kolejny ładunek, a na stacji metra w pobliżu instytucji unijnych doszło do kolejnej eksplozji.

AKTUALIZACJA GODZ. 10.54.
Lawinowo rośnie liczba ofiar zamachów terrorystycznych w stolicy Belgii Brukseli. Są już 23 osoby zabitych, dziesiątki rannych. Pierwszy atak terrorystów miał miejsce na położonym kilkanaście kilometrów od miasta lotnisku, kolejny między stacjami metra.

Pierwszy tak miał miejsce na lotnisku Zaventem. Zaatakowano niedaleko miejsca odprawy pasażerów linii lotniczych American Airlines. Tam też po wybuchach miało dojść do strzelaniny, a napastnicy krzyczeli cały czas po arabsku. Kolejne wybuchy miały miejsce w centrum Brukseli między stacjami metra Maelbeek i Schuman.

Na lotnisku Zaventem zginęło 13 osób, dziesięć osób zostało zabitych w metrze. Rannych jest prawie 40 osób. Według niepotwierdzonych informacji ataku na lotnisku mieli dokonać terroryści samobójcy.

Miasto jest sparaliżowane, nieczynna jest kolei kursująca na lotnisko oraz metro. Komisja Europejska ostrzegła pracowników, by pozostali w biurach lub domach.

AKTUALIZACJA GODZ. 11.52
Mieszkańcy Brukseli są w szoku, choć w ostatnim czasie nie ukrywano, że groźba ataków terrorystycznych jest jak najbardziej realna. Nie podejrzewano jednak, że zamachowcy zaatakują na lotnisku i w stacji metra i to w godzinach największego ruchu pasażerów. Uczestniczący w akcji ratowniczej, jak i świadkowie zamachów byli przerażeni precyzją terrorystów, którzy mimo podwyższonych środków bezpieczeństwa dokonali jednak morderczego dzieła. - To był koszmar - opowiadał rzecznik brukselskiej straży pożarnej o dramacie, który rozegrał się na podbrukselskim lotnisku i na jednej ze stacji stołecznego metra.

- W jednej chwili runał dach, krew była dosłownie wszędzie – opowiadał Zach Mouzoun, który przyleciał z Genewy dziesięć minut przed eksplozją na lotnisku. - Stąpaliśmy po kawałkach szkła, ludzie krzyczeli, nie wiedzieli, co się dzieje.
- Były dwie eksplozje, nie jedna - mówiła rzeczniczka portu lotniczego Anke Fransen. Jedna z nich miał miejsce w pobliżu odprawy pasażerów linii American Airlines.

Niemal wszyscy skojarzyli od razu, że zamachy mogły mieć związek z piątkową akcją belgijskiej policji, która pojmała jednego z odpowiedzialnych za paryski zamach w listopadzie ubiegłego roku Salaha Abdeslama.
Dziennikarz stacji telewizyjnej Sky News Alex Rossi był w sercu wydarzeń, robił akurat zakupy w lotniskowym sklepie. Opisywał pierwsze wrażenie, jakby cały budynek „chodził”. Widział przerażonych ludzi, którzy wychodzili z chmury dymu i pyłu.
Od samego początku wiedział, że doszło do zamachu.
Składy Eurostaru z Brukseli zostały zawieszone. Nie pracowała też w belgijskiej stolicy komunikacja miejska, w tym metro.

AKTUALIZACJA GODZ. 12.54
Co najmniej 28 śmiertelnych ofiar dwóch terrorystycznych zamachów samobójczych do których doszło we wtorkowy ranek w Brukseli. Pierwszy wybuch miał miejsce niedaleko stanowisk odpraw pasażerów korzystających z linii American Airlines, drugi w brukselskim metrze, niedaleko centralnych gmachów unijnych. Zamachy miały miejsce dzień po tym, jak belgijski minister spraw wewnętrznych ostrzegał przed taką groźbą po piątkowym aresztowaniu jednego z podejrzanych o listopadowy zamach w Paryżu Salaha Abdeslama.

Świadkowie tych tragicznych wydarzeń opisywali wstrząsające sceny, kiedy ranni błagali o pomoc, inni zaś w popłochu starali się uciec jak najdalej z miejsca eksplozji. Zamach na podbrukselskim lotnisku miał miejsce o 8 rano, a dokładnie 79 minut później nastąpił kolejny wybuch, tym razem na stacji metra około 400 metrów od kwatery głównej Unii Europejskiej w belgijskiej stolicy.
Przed zamachem na lotnisku świadkowie mówili o mężczyznach krzyczących po arabsku. Chwilę później doszło do ataku terrorystów.
Samir Derrouich pracował w lotniskowej restauracji i twierdzi, że dwa wybuchy miały miejsce niemal równocześnie. - Po chwili pojawiła się krew, to był koszmar, apokalipsa – opowiadał.

Zaraz po tym zamachu belgijskie władze zdecydowały się ogłosić najwyższy, czwarty stopień zagrożenia terrorystycznego.
Strażacy, którzy weszli do lotniskowej hali znaleźli trzeci ładunek, który na szczęście nie eksplodował. - Wybuchy dzieliło nie więcej niż dziesięć sekund – opowiadał 30-letni Dries Valaert, który był zaledwie 30 metrów od pierwszej eksplozji. Opowiadał o ciężko rannej nastolatce i potwornej panice, jaka zapanowała na lotnisku. Valaert, który leciał na biznesowe spotkanie do Berlina twierdzi, że odpalony został ładunek wybuchowy ukryty w torbie, nie był to pas, który nosił samobójca.

- Słyszałem mężczyznę, który był niedaleko mnie, coś krzyczał po arabsku i po chwili doszło do kolejnego wybuchu – dodaje Alphonse Youla, jeden z pracownik portu lotniczego w Brukseli. Kiedy mówił te słowa jego ręce ociekały krwią. - To był horror, widziałem co najmniej siedmiu zabitych. Widziałem też dwóch ciężko rannych mężczyzn, którzy zakrywali swoje krwawiące głowy rękoma, to było straszne.

Po panice służbom lotniskowym udało się opanować sytuację i przerażonych pasażerów odprowadzano do podstawionych autobusów, które zabierały ludzi w bezpieczne miejsce.

O godzinie 9.19 kolejna eksplozja na stacji metra przy Rue de la Loi. 32-letni Alexandre Brans został ranny w tym zamachu. Miał i tak szczęście, bo zginęło tam co najmniej dziesięć osób. - Byłem już na stacji, kiedy wybuchło, na szczęście nic mi się nie stało. Słyszałem, jak zarządzano ewakuacje stacji metra – opowiada mieszkaniec Brukseli Shigeo Sugimoto.

Samoloty, które miały lądować na lotnisku Brussels-Zaventem, które odprawia rocznie 21 milionów pasażerów, przekierowywano do Antwerpii, Liege oraz do innych portów. W reakcji na te zamachy największe europejskie lotniska wprowadziły dodatkową ochronę.

AKTUALIZACJA GODZ. 13.55
Wśród kilkudziesięciu rannych we wtorkowych zamachach terrorystycznych w stolicy Belgii jest trzech Polaków. Przebywają oni pod opieką lekarzy w tamtejszych szpitalach - poinformowało polskie MSZ.

AKTUALIZACJA GODZ. 14.40
Na lotnisku podczas eksplozji był Janusz Korwin-Mikke

Ostatnie doniesienia z Brukseli mówią o tym, że wśród kilkudziesięciu ofiar wtorkowych eksplozji na lotnisku i stacji metra w Brukseli znalazły się trzy osoby z Polski. Podczas porannej eksplozji na lotnisku, na miejscu był Janusz Korwin-Mikke. Na szczęście nic mu się nie stało. Jak podaje Super Express, poinformował o tym Przemysław Wipler.

Jak donosi AiP, pierwszy wybuch miał miejsce o godz. 8 rano na stanowisku odpraw pasażerów linii lotniczych American Airlines na brukselskim lotnisku Zaventem. Drugi wybuch miał miejsce na jednej ze stacji metra oddalonej 400 metrów od kwatery głównej Unii Europejskiej.
Liczba ofiar śmiertelnych szacowana jest na 34. Kilkadziesiąt zostało rannych. Wśród nich znalazło się trzech obywateli Polski. Przemysław Wipler z partii KORWiN poinformował, że na lotnisku w chwili zamachów przebywał lider ugrupowania - Janusz Korwin-Mikke.

Władze potwierdziły, że eksplozje to wynik zamachów samobójczych radykalnych islamistów związanych z PI. Ataki miały miejsce dzień po tym, jak belgijski minister spraw wewnętrznych ostrzegał przed taką groźbą po piątkowym aresztowaniu jednego z podejrzanych o listopadowy zamach w Paryżu Salaha Abdeslama.

AKTUALIZACJA GODZ. 15.44
Mieszkańcy Brukseli są w szoku, choć w ostatnim czasie nie ukrywano, że groźba ataków terrorystycznych jest jak najbardziej realna. Nie podejrzewano jednak, że zamachowcy zaatakują na lotnisku i w stacji metra i to w godzinach największego ruchu pasażerów.

Uczestniczący w akcji ratowniczej, jak i świadkowie zamachów byli przerażeni precyzją terrorystów, którzy mimo podwyższonych środków bezpieczeństwa dokonali jednak morderczego dzieła. - To był koszmar - opowiadał rzecznik brukselskiej straży pożarnej o dramacie, który rozegrał się na podbrukselskim lotnisku i na jednej ze stacji stołecznego metra.
- W jednej chwili runął dach, krew była dosłownie wszędzie – opowiadał Zach Mouzoun, który przyleciał z Genewy dziesięć minut przed eksplozją na lotnisku. - Stąpaliśmy po kawałkach szkła, ludzie krzyczeli, nie wiedzieli, co się dzieje.
- Były dwie eksplozje, nie jedna - mówiła rzeczniczka portu lotniczego Anke Fransen. Jeden z nich miał miejsce w pobliżu odprawy pasażerów linii American Airlines.

Niemal wszyscy skojarzyli od razu, ze zamachy mogły mieć związek z piątkową akcją belgijskiej policji, która pojmała jednego z odpowiedzialnych za paryski zamach w listopadzie ubiegłego roku Salaha Abdeslama.

AKTUALIZACJA GODZ. 17.30

Spokojna i bezpieczna Europa na własnej skórze odczuła gniew terrorystów. Najpierw Francja, potem Turcja, a teraz Belgia – dżihadyści udowadniają, że mogą uderzyć w każdym miejscu.
W listopadzie ubiegłego roku oczy całego świata były zwrócone w stronę Francji. W serii krwawych ataków zginęło tam 130 osób. Terroryści zaatakowali łącznie aż sześć miejsc w całym mieście. Prezydent Francois Hollande ogłosił we Francji stan wyjątkowy, wszyscy byli zszokowani i pogrążeni w żałobie. Do największego koszmaru doszło w sali koncertowej Bataclan - uzbrojeni w kałasznikowy napastnicy wtargnęli do niej podczas koncertu amerykańskiej grupy rockowej Eagles of Death Metal i wzięli ponad 150 zakładników.

Jak relacjonują ludzie, którym udało się uciec, napastnicy strzelali po kolei do wszystkich widzów koncertu. Zdetonowali także ładunki wybuchowe, które mieli ze sobą. Policja, której udało się wtargnąć do środka, uwolniła żywych i znalazła w środku ponad 90 ciał. Trzech napastników wysadziło się w powietrze, czwarty został zabity przez policję. Dziś już wiemy, że za zamachem stoją dżihadyści z Państwa Islamskiego (ISIS). Jeden ze świadków horroru w Bataclan relacjonował:
- Usłyszałem jak jeden napastnik krzyczał po francusku: "To wina Hollande'a, nigdy nie powinien interweniować w Syrii!". Francja bierze udział w międzynarodowej koalicji sił powietrznych wymierzonej w ISIS i ostrzeliwuje jego bazy w Syrii. 13 listopada na własnej skórze odczuła gniew terrorystów. Pościg za zamachowcami z Paryża odbywał się w całej Europie. Serię aresztowań przeprowadzono w Belgii, Francji i Niemczech. Prokuraturze udało się ustalić, że zamachy w dużej mierze były przygotowywane w Brukseli. W ramach belgijskiego śledztwa do tej pory przedstawiono zarzuty jedenastu osobom, osiem z nich przebywa w areszcie tymczasowym. Po paryskich atakach zaostrzono środki bezpieczeństwa w wielu europejskich krajach. - Wiemy, kto stoi za tymi atakami, dlatego mamy naprawdę dobre powody, aby się bać – mówił prezydent Francji Francois Hollande.

Świat wstrzymał oddech w tym miesiącu, za sprawą kolejnego zamachu w Turcji. Przeprowadzony 19 marca atak w Ankarze był trzecim w tureckiej stolicy w ciągu ostatnich sześciu miesięcy. W ataku w centrum miasta zginęło sześć osób, w tym zamachowiec, a 36 kolejnych zostało rannych. Prezydent Recep Tayyip Erdoğan od początku twierdził, że sprawca ataku należy do Państwa Islamskiego i przyrzekł w orędziu do obywateli, że zniszczy terroryzm. Przywódca stwierdził, że grupy terrorystyczne biorą na celownik cywilów, ponieważ przegrywają oni walkę z tureckimi siłami bezpieczeństwa. Tureckie władze szukają teraz trzech domniemanych bojowników ISIS, którzy mają planować kolejne zamachy samobójcze w zatłoczonych miejscach.

Kolejnym celem dżihadystów okazała się Bruksela. Choć belgijskie władze zdecydowały się ostatecznie obniżyć poziom zagrożenia terrorystycznego w stolicy z czwartego na trzeci, w kraju cały czas dało się odczuć nerwową atmosferę. Władze niejednokrotnie informowały o udaremnionych próbach zamachów, na ulicach można zaobserwować więcej patroli już kiedyś. Mimo wzmożonych środków bezpieczeństwa, dżihadyści znów zatriumfowali. Zamachowcy zaatakowali we wtorek rano na lotnisku i w stacji metra w Brukseli i to w godzinach największego ruchu pasażerów. Mówi się nawet o 34 ofiarach, kilkadziesiąt kolejnych jest rannych, wśród nich

Materiały z Brukseli:

Brussels attacks: 26 die in 2 explosions at Brussels Airport, 1 at subway stationhttps://t.co/4TTlMezuZihttps://t.co/E9xuR1VRfn

— CNN (@CNN) 22 marca 2016

At least 34 killed in terror attacks that ripped through Belgian capital of #Brusselshttps://t.co/uaJKFDhMr4https://t.co/weeVcWs6df

— CNN Newsroom (@CNNnewsroom) 22 marca 2016

.@ChrisCuomo gets us up to speed on what we know in the #Brussels explosions. Live coverage: https://t.co/Tk64moV9b1https://t.co/ZNnBWl9LOl

— New Day (@NewDay) 22 marca 2016

Video: #Brussels airport blasts "suicide bombing", over a dozen people killedhttps://t.co/bycQ1cqFeG

— China Xinhua News (@XHNews) 22 marca 2016

Airport blast "was suicide attack" - Belgian prosecutor reported to confirm Latest: https://t.co/O3W8C2rpPmhttps://t.co/F6LkWGA798

— BBC Breaking News (@BBCBreaking) 22 marca 2016

MORE: At least 1 suicide bomber behind explosions at Brussels Airport, Belgian public broadcaster reports. https://t.co/RodalZBkZi

— CBS News (@CBSNews) 22 marca 2016

#Brussels updates: Belgian media: Shots were fired, Arabic shouted before explosions @itvnews video via @vsevolod_tkpic.twitter.com/6sW0UTclOi

— Global Times (@globaltimesnews) 22 marca 2016

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!