Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budowa jachtu Kołobrzeg stanęła w miejscu

Monika Makoś [email protected]
Niedawno, podczas pikniku na plaży "Budujemy Jacht Kołobrzeg”, zbudowano z kartonów jacht w skali 1:1. Podczas kwesty do puszek zebrano prawie 6 tysięcy złotych.
Niedawno, podczas pikniku na plaży "Budujemy Jacht Kołobrzeg”, zbudowano z kartonów jacht w skali 1:1. Podczas kwesty do puszek zebrano prawie 6 tysięcy złotych. Fot. Michał Świderski
Pomysł budowy jachtu "Kołobrzeg" stanął w miejscu, bo jak na razie nikt nie wspiera go finansowo. Do zakończenia budowy potrzeba, bagatela, 400 tysięcy złotych.

Pomysł zbudowania pełnomorskiego jachtu "Kołobrzeg" pojawił się w 2007 roku na spotkaniu środowisk żeglarskich w Kołobrzegu. Wszyscy obecni zgodzili się wtedy z inicjatorem akcji "Budujemy jacht Kołobrzeg" Przemysławem Weprzędzem, ówczesnym komandorem klubu morskiego "Joseph Conrad", że takie miasto jak Kołobrzeg musi powrócić do kultywowania tradycji żeglarskich. Miasto jeszcze w latach 80-tych ubiegłego wieku miało kilka własnych jachtów, które służyły między innymi do edukacji młodzieży i promocji miasta. Dziś nie ma ani jednego.

- Byliśmy wtedy zgodni, że musi to być jacht stalowy, do 14 metrów długości, dwumasztowy, który mógłby zabrać na pokład co najmniej 10 ludzi - wspomina Przemysław Weprzędz, który dziś jest koordynatorem projektu "Budujemy jacht Kołobrzeg". - Musi to być też jednostka o dużej dzielności morskiej. To znaczy, że może pływać po każdym akwenie morskim i w każdych warunkach.
Niestety od 3 lat jedyne co się udało klubowi morskiemu "Joseph Conrad" to za składki członków klubu kupić stalowy kadłub.

- Kadłub stał pod Poznaniem w szklarni. Pewien przedsiębiorca kupił go z myślą, że sam zbuduje jacht, po latach zrezygnował i odsprzedał go nam po bardzo korzystnej cenie. Zapłaciliśmy tylko 20 tys. złotych, a kadłub jest wart sześć razy więcej - dodaje Przemysław Weprzędz.

Na tym sprawy utknęły. Niewiele przyniosła zbiórka pieniędzy wśród mieszkańców Kołobrzegu. Z 20 puszek rozstawionych w różnych punktach miasta wystarczyło jedynie na przywiezienie kadłuba do Kołobrzegu. Dziś sprawy pokomplikowały się jeszcze bardziej, bo pomysł zbudowania jachtu stracił swojego największego orędownika - posła na sejm RP Sebastiana Karpiniuka, który zginął w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem. Wprawdzie na budowę jachtu życzliwie patrzy m.in. starosta kołobrzeski Artur Mackiewicz, jednak już na wstępie naszej rozmowy zastrzega, że bez wsparcia Rady Powiatu niewiele jest w stanie zrobić.

Z kolei prezydent Kołobrzegu Janusz Gromek zanim zdecyduje o pomocy chce najpierw zobaczyć pierwsze efekty. - Nie chcę ryzykować, że miasto wyłoży pieniądze na pierwszy etap budowy jachtu, a później jak to często bywa, zabraknie pieniędzy na dokończenie i pomysł upadnie - powiedział nam prezydent Kołobrzegu Janusz Gromek. - Chcę zobaczyć, że jest już coś zrobione, że budowa posuwa się naprzód, wtedy miasto dołoży do jachtu.

Członkowie klubu morskiego "Joseph Conrad", żeby ratować ideę, chcą bezpłatnie oddać kadłub jachtu "Kołobrzeg" któremuś z samorządów. - Naszym głównym celem jest zbudowanie jachtu. Żeby służył do celów edukacyjnych, integracyjnych i promocji miasta - tłumaczy Przemysław Weprzędz. - Jacht i tak byłby własnością wszystkich kołobrzeżan, więc być może łatwiej będzie zbudować go powiatowi albo miastu Kołobrzeg. My nadal z całych sił wspieralibyśmy ten pomysł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!