- Niemcy byli u mnie i mówili o powołaniu takiego ośrodka - przyznaje L. Kwaśniewski. - Zapewniali, że mają wszelkie pozwolenia na jego prowadzenie od władz niemieckich. Z kolei wydawanie pozwoleń ze strony polskiej nie leży w kompetencjach burmistrza. Sądziłem, że uzyskali pozwolenie odpowiednich polskich władz. Ja uznałem, że taki ośrodek nie jest szkodliwy, ani dla gminy, ani dla państwa polskiego. Dlatego tą sprawą specjalnie później się nie interesowałem. Tym bardziej, że nie było sygnałów, że tam coś jest nie tak.
Okazało się jednak, że w ośrodku w Brzeźnicy "coś jest nie tak". Przypomnijmy, na bosego młodego Niemca, błąkającego się po lesie kilkanaście kilometrów od ośrodka, natknął się leśniczy. Zawiózł go na policję. Chłopak opowiedział, że na karę chodzenia bez butów skazał go opiekun. Sprawą zainteresowała się prokuratura. Ośrodek został zamknięty. Przebywający w nim dwaj chłopcy trafili do domu dziecka w Szczecinku. Potem okazało się, że takich niemieckich nielegalnych ośrodków na Pomorzu funkcjonuje więcej. Wiedział o nich niemiecki konsulat w Gdańsku, o czym poinformowała nas wicekonsul Claudia Hodowski. Prokuratorskie postępowanie w tej sprawie nadal trwa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?