Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były policjant podejrzany o oszustwa na 1,6 miliona zł

sxc,hu
Pieniądze pożyczane od wierzycieli miały być inwestowane w farmy wiatrowe.
Pieniądze pożyczane od wierzycieli miały być inwestowane w farmy wiatrowe. sxc,hu
Słupska prokuratura rejonowa podejrzewa, że były funkcjonariusz policji dopuścił się oszustw na kwotę 1 658 500 złotych na szkodę osób prywatnych.

- Zarzuciliśmy Władysławowi K., że działał od lipca 2010 roku do czerwca 2011 roku z góry powziętym zamiarem w celu osiągnięcia korzyści majątkowych - mówi Dariusz Iwanowicz, słupski prokurator rejonowy. - W tym czasie podejrzany zawierał umowy o pożyczkę z osobami prywatnymi. Wprowadzał je w błąd co do zamiaru i możliwości spłacenia. Doprowadził je do niekorzystnego rozporządzenia mieniem na łączną kwotę 1.658.500 złotych.

Według prokuratury, najwyższa spośród wszystkich niespłaconych pożyczek to prawie 700 tysięcy złotych, a pokrzywdzonych w tej sprawie jest pięć osób.

- Sprawę zakwalifikowaliśmy jako oszustwo, dotyczące mienia znacznej wartości. Za to grozi do dziesięciu lat więzienia - dodaje szef prokuratury. - Władysław K. nie przyznał się do zarzutów. Złożył wyjaśnienia, których nie będę ujawniać, bo śledztwo jest w toku.

Prokuratura zabezpieczyła też majątek podejrzanego w wysokości 40 tysięcy złotych.
- Na rzecz przyszłej kary grzywny. W ramach tej kwoty zostały zajęte dwa samochody - mówi prokurator Iwanowicz.

Jednak pięcioro wierzycieli złożyło też zawiadomienie do prokuratury. Ich zdaniem, doszło do popełnienia przestępstwa. Prokuratura jednak najpierw odmówiła wszczęcia śledztwa. Zrobiła to dopiero po tym, gdy pokrzywdzeni złożyli zażalenie do sądu okręgowego, a ten polecił prowadzić postępowanie. Teraz już nie w sprawie, lecz przeciwko Władysławowi K.

Pokrzywdzeni twierdzą, że Władysław K. sprawiał wrażenie wiarygodnego człowieka. W przeszłości był policjantem, szefem inspektoratu komendanta rejonowego w Słupsku, czyli policji w policji, a jego żona też pracowała w komendzie. Po przejściu na emeryturę rozpoczął działalność gospodarczą.

- Pożyczaliśmy mu pieniądze, bo przekonał nas, że zainwestuje je w ziemię pod farmy wiatrowe, a jeden wiatrak przynosi rocznie 600-800 tysięcy. Albo na maszyny budowlane. Nie oddał do dzisiaj. Mamy wyroki sądowe z klauzulą wykonalności. Możemy domagać się zwrotu z odsetkami, ale nikt nie wie, gdzie są te pieniądze - mówi jeden z pokrzywdzonych (nazwisko do wiadomości redakcji). - Według naszych obliczeń, to co najmniej cztery miliony złotych. Jednak nie wszyscy wierzyciele chcą się ujawnić, a część nie ma dokumentów na potwierdzenie transakcji.

Władysław K. zaciągał pożyczki u przedsiębiorców budowlanych, emerytowanych mundurowych czy energetyków. Niektórzy pożyczali mu cudze pieniądze, pożyczone od kogoś innego. Teraz sami mają długi. Jedni zainwestowali oszczędności życia, inni wysokie odprawy emerytalne. To kwoty od kilkudziesięciu tysięcy do prawie miliona.

Pokrzywdzeni twierdzą, że w sprawie pojawia się wątek korupcyjny. K. występował w imieniu człowieka o nazwisku B., który rzekomo zajmuje się zakładaniem farm wiatrowych. Miał też pośrednika w elektrowni. Ten ułatwiał mu dotarcie do osób, od których zależało powodzenie inwestycji.

Biznesmen podkreśla, że pokrzywdzeni będą oskarżycielami posiłkowymi.

- Złożyliśmy wnioski o przesłuchanie B. oraz osób z firmy energetycznej. Chodzi w sumie o 300 tysięcy złotych łapówek na załatwienie przyłącza prądu do działek z wiatrakami, a później odbioru energii. Mamy na to dowody w postaci nagrań rozmów z K. To prawie dwadzieścia godzin zapisu - opowiada pokrzywdzony. - Chcemy też, by prokuratura przesłuchała wspólnika K., czy ten zainwestował w ośrodek wypoczynkowy swoje pieniądze. Także - by sprawdzono konta bankowe K. oraz wykazy rozmów telefonicznych. Jego działania są systematyczne, przemyślane i konsekwentne. Prokuratura nie zastosowała wobec niego aresztu. Boimy się, że będzie nakłaniał świadków do składania fałszywych zeznań albo ucieknie z pieniędzmi.

- Nie chciałbym niczego komentować - powiedział nam wczoraj Władysław K. Wcześniej mówił, że takie rzeczy nie miały miejsca. W umowach są 20-procentowe miesięczne odsetki. Nie ma mowy o wiatrakach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!