Centrum Kardiologii w Szczecinku zagrożone

Centrum otworzyła w kwietniu prywatna firma Allenort inwestując w przedsięwzięcie około 7 mln zł. - Mamy 13 lekarzy, którzy mogą obsłużyć dwie kliniki, świetny sprzęt - mówi dr Grzegorz Goryszewski, prezes Allenortu, który dziś zwołał konferencję prasową.

Do tej pory wykonano tu ponad 500 koronarografii, angioplastyk wieńcowych, czy wszczepień rozruszników serca. Od lata jednak ośrodek pracuje na "pół gwizdka" przyjmując jedynie chorych z zawałami, a niewykluczone, że wkrótce w ogóle przestanie przyjmować nawet takich pacjentów. - Miesięcznie dopłacamy do interesu około 250 tys. zł i nie da się tego robić w nieskończoność - mówi szef ośrodka.

Wszystko przez to, że NFZ płaci (i to jak twierdzą w Allenorcie, nie w całości) tylko za zabiegi bezpośrednio ratujące życie, czyli przy zawałach. Kontraktu na zabiegi planowe, które przed atakiem serca mogą uchronić, już podpisać w tym roku nie chciał. - Zanosi się, że i na rok 2010 nie ogłoszą konkursu anektując stare umowy z działającymi wcześniej ośrodkami - G. Goryszewski nie ukrywa, że to może być koniec kardiologii w Szczecinku.

Konkurentami Allenortu do pieniędzy z NFZ są 3 szpitale: 2 w Szczecinie i Koszalinie. Szczeciński oddział Funduszu w piśmie z sierpnia zaleca kierowanie pacjentów właśnie tam, a nie do Szczecinka, który kontraktu nie ma. Lekarze z Allenortu mówią, że konkurencja jest potrzebna, ale nie w medycynie. Zwłaszcza, że Szczecinek i cała południowa część województwa oddalona jest od innych ośrodków kardiologicznych. A w razie zawału liczy się szybka i fachowa pomoc specjalistów.

W oddziale NFZ poinformowano nas, że z ogłoszeniem konkursu wstrzymują się, bo nie ma jeszcze planu finansowego na przyszły rok. Musi to zrobić minister finansów w porozumieniu z ministrem zdrowia. - Fundusz uwzględnił chęć zawarcia kontraktu przez centrum Allenort, ale propozycję kontraktu będzie mógł przedstawić po zatwierdzeniu planu - mówi Anna Tuderek z biura prasowego NFZ.