Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcę wsiąść na dobrego konia!

(ima)
Wczoraj w naszej kołobrzeskiej redakcji gościł ubiegający się o urząd prezydenta miasta Janusz Gromek.
Wczoraj w naszej kołobrzeskiej redakcji gościł ubiegający się o urząd prezydenta miasta Janusz Gromek. Karol Skiba
Wczoraj w naszej kołobrzeskiej redakcji gościł Janusz Gromek. We wtorek Henryk Bieńkowski. Obaj kandydaci na prezydenta Kołobrzegu byli naszymi gośćmi. Obaj dyżurując przy telefonie odpowiadali na pytania Czytelników.

Wczoraj publikowaliśmy odpowiedzi ubiegającego się o reelekcję H. Bieńkowskiego. Dziś pora na J. Gromka.
Czy współpracował pan kiedykolwiek z jakimiś służbami?
- Nigdy w życiu! Nigdy też nie należałem do żadnej partii!
Czy będzie pan prywatyzował spółki miejskie?
- Przez cztery kadencje zawsze znajdowali się radni - zwolennicy prywatyzacji i jej przeciwnicy. Ja byłem w tej drugiej grupie. Tak jest do dziś.
Reklamuje się pan jako "skuteczny". Tymczasem mieszka pan w dzielnicy Radzikowo a przez 16 lat pracy samorządowej nie wywalczył pan chodnika przy ul. Starynowskiej.
- Przez te 16 lat zrobiłem wiele nie tylko dla osiedla Radzikowo. Nie będę się jednak chwalił wywalczonymi ulicami, chodnikami czy podziemną infrastrukturą. Zarządzanie ulicą Starynowską leży w gestii powiatu. Próbowałem podjąć tam rozmowy, niestety nieskutecznie. Myślę, że po tych wyborach, Platforma Obywatelska, która ma przewagę w radzie powiatu będzie bardziej otwarta na potrzeby mieszkańców i moje postulaty.
Dlaczego pana córka startowała z listy PO w wyborach do Rady Miejskiej? Czy umieszczanie jej na ostatniej pozycji to nie zapychanie listy i lekceważenie wyborców?
- Taktyka wyborcza pokazała, że warto było umieścić ją na liście, ponieważ zdobyła aż 199 głosów a zatem "pociągnęła" naszą listę. Poza tym, nie po to się startuje w wyborach żeby przegrywać. Sama podjęła taką decyzję i to z dużą radością. Ostatnie miejsce nie ma nic wspólnego z lekceważeniem kogokolwiek. Do czwartej kadencji sam startowałem z ostatniego miejsca. Podobnie kilku kandydatów, którzy weszli do obecnej Rady.
Czy jest pan zwolennikiem przenosin pawilonu i wystawy plenerowej Muzeum Oręża Polskiego gdzieś w odległe części miasta dla odzyskania i sprzedaży atrakcyjnych działek w centrum?
- Jeśli udałoby się znaleźć atrakcyjny dla muzeum teren, również blisko centrum, to dlaczego nie? Szczerze mówiąc na razie nawet nie rozważałem tego problemu. Tu trzeba rozwagi. Pamiętajmy, że zniszczyć najłatwiej. Wielokrotnie pomagałem muzeum, bardzo je cenię i zaręczam, że nadal będę udzielał mu wszelkiej, możliwej pomocy. Wprawdzie podlega ono starostwu, ale miasto ma większe możliwości w występowaniu o dofinansowanie unijne np. na remonty. Tu potrzeba ścisłej współpracy miasta i powiatu.
Nie wstyd panu za fatalny sposób prowadzenia pana kampanii przez posła Karpiniuka i jego prawą rękę, Łukasza Czachowskiego? Czy godzi się nazywać obecnego prezydenta awanturnikiem?
- Ja go tak nie nazywam. Wielokrotnie rozmawiałem z posłem Karpiniukiem i radnym Czachowskim na ten temat. Oczywiście nie jest mi za nich wstyd, bo jesteśmy w jednej drużynie. Nie jestem wprawdzie członkiem PO, ale startowałem do wyborów z jej listy. To ona poparła też moja kandydaturę na fotel prezydenta. Tymczasem poseł przewodniczący PO i pan Czechowski mi nie podlegają. Może rzeczywiście niepotrzebnie kampania potoczyła się w ten sposób, ale ta uwaga tyczy się zarówno PO jak i sztabu wyborczego H. Bieńkowskiego.
Czy tzw. trójki odwiedzające szkoły to dobry pomysł na walkę z przemocą?
- Przy skali agresji panującej w szkołach trzeba szukać nowych pomysłów. Posunięcia ministra Giertycha początkowo mi się nie podobały, ale po wdrożeniu procedur, które mają zapobiegać przemocy w szkołach, zaczynam je doceniać. W mojej szkole takiego problemu nie ma. Zawdzięczamy to nadzorowi pedagogicznemu i monitoringowi, który początkowo budził sprzeciw uczniów, a teraz jest również przez nich akceptowany.
Ma pan jakiś pomysł na zatroszczenie się o ludzi starszych?
- Niedawno przeżyłem traumę związaną ze śmiercią mojej mamy. Ta moja tragedia jeszcze bardziej wyczuliła mnie na problemy ludzi starszych. Bardzo chciałbym przenieść na grunt kołobrzeski pewną rzecz praktykowaną w Sopocie. Działa tam program "Senior". Od kilku lat, po lecie, gdy baza rehabilitacyjna jest mniej oblężona, mają prawo z niej bezpłatnie korzystać sopoccy emeryci. W skali roku miasto płaci za to raptem 60 tys. złotych! O ileż mniej niż wydano na hucznie a ciągle nie działające w Kołobrzegu lodowisko! Chcę żeby i u nas, powiedzmy raz na dwa lata, ludzie po 70 roku życia mogli korzystać z sanatoryjnych zabiegów. Przecież większość z nich nawet nie wie jakim sprzętem, jakimi usługami dysponuje nasze uzdrowisko. Koniecznie musimy też stworzyć hospicjum. Już wiem, że wolontariuszy nie zabraknie. Również tych dochodzących do domów.
Czy uważa pan, że ma pan wystarczające przygotowanie i umiejętności do pełnienia funkcji prezydenta?
- Tak. 16 lat dyrektoruję szkole, której groziła likwidacją a która dziś przoduje nie tylko w województwie. Tyle samo lat pracowałem w samorządzie. Ostatnie 2,5 roku, będąc przewodniczącym Rady Miejskiej, organizowałem jej pracę. Uważam też, że mam pewne cechy charakteru pomocne w zarządzaniu. Nie zamierzam też pracować jednoosobowo. Nawet wielcy tego świata, Bush czy Putin mają całe sztaby doradców. Kto będzie mi doradzał? O personaliach za wcześnie mówić. Poczekajmy, na drugą turę. Chcę wsiąść na dobrego konia a nie z niego spaść.
Jakie ma pan wykształcenie?
- Wyższe nauczycielskie. Skończyłem Akademię Wychowania Fizycznego w Poznaniu. Skończyłem również studia podyplomowe na kierunku zarządzanie oświatą. Jestem też technikiem budowlanym, ślusarzem - mechanikiem i kierowcą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!