Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciężko chora 24-latka walczy z ZUS-em

Inga Domurat [email protected]
- Jesteśmy z mężem załamani. Nie dość, że córkę i nas spotkało takie nieszczęście, to jeszcze ZUS kładzie jej kłody pod nogi - mówi Grażyna Dondajewska z Rosnowa.
- Jesteśmy z mężem załamani. Nie dość, że córkę i nas spotkało takie nieszczęście, to jeszcze ZUS kładzie jej kłody pod nogi - mówi Grażyna Dondajewska z Rosnowa. Fot. Radek Koleśnik
24-letniej Małgorzacie Dondajewskiej z Rosnowa świat zawalił się w lipcu. W poznańskim szpitalu dowiedziała się, że jest ciężko chora. Musiała przerwać naukę, straciła pracę, a do tego ZUS nie chce wypłacać jej zasiłku chorobowego.

- Córka dwa lata temu rozpoczęła studia w Poznaniu na administracji, miała pracę na umowę - zlecenie, a w czerwcu pojawiły się przed nią perspektywy na stałą pracę. - opowiada Grażyna Dondajewska, matka Małgosi. - Tylko Gosia czuła się przemęczona. Kiedy znalazła się w szpitalu, badania wykazały, że choruje na ciężką anemię aplastyczną. Ratunkiem dla niej jest przeszczep szpiku - dodaje zasmucona.
Na razie Małgorzata Dondajewska czeka na przeszczep w wynajętym w Poznaniu mieszkaniu. Musiała wziąć dziekankę na studiach i tym samym wstrzymano jej wypłatę kredytu studenckiego. Poza tym skończyła się praca na umowę - zlecenie.

Jako zatrudniona na umowę o pracę po wyjściu ze szpitala pozostawała na zwolnieniu lekarskim, ale z końcem lipca pracodawca umowy z nią nie przedłużył. - Wystąpiłam o zasiłek chorobowy do koszalińskiego ZUS-u, zgodnie z miejscem zameldowania. Byłam przekonana, że ZUS nie będzie robił problemów. Przecież ja nie udaję, że jestem chora. Niestety, ZUS chyba woli wypłacać zasiłek pogrzebowy moim rodzicom, niż mi zasiłek chorobowy - mówi zrozpaczona Małgorzata Dondajewska.

Z końcem sierpnia Małgorzata Dondajewska zamiast decyzji o wypłacie zasiłku otrzymała z ZUS pismo o wszczęciu postępowania wyjaśniającego w jej sprawie. Trwa ono do dziś. - Mamy wątpliwości, czy ta pani czasem nie chciała wyłudzić świadczenia - tłumaczy Danuta Borsuk-Zawadzka, zastępca dyrektora oddziału ZUS w Koszalinie. - To była jej pierwsza praca na umowę o pracę, a studentów raczej w ten sposób się nie zatrudnia. To była całkiem niezła pensja i tak jakoś dziwnym trafem w pierwszym miesiącu zatrudnienia ujawniła się tak poważna choroba. My musimy mieć pewność, że ta dziewczyna była zdolna do pracy w chwili zatrudnienia. Takie zaświadczenie wydaje lekarz i powinien wymagać go pracodawca. Problem w tym, że ten konkretny nie chce umówić się z naszymi kontrolerami i dlatego sprawa się przeciąga. Jeśli wszystko będzie w porządku, to my zasiłek wypłacimy od lipca - obiecuje Danuta Borsuk-Zawadzka.

Małgorzata Dondajewska jest zrozpaczona. - Zarabiałam na rękę 1700 złotych. Choroba zmogła mnie z nóg nagle. Z moim narzeczonym jesteśmy zadłużeni po uszy, bo tylko on nas utrzymuje, a w Poznaniu życie nie jest tanie. Jak długo urzędnicy będą szukać mojego pracodawcy, który zresztą prowadzi firmę w sąsiedztwie ZUS-u? To jakiś koszmar - słyszymy od załamanej Małgorzaty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!