Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co robić, gdy uciążliwy sąsiad nie daje spokoju? Są sposoby, by poradzić sobie z problemem, ale nie jest to niestety takie łatwe

Krzysztof Marczyk
Krzysztof Marczyk
Co robić, gdy uciążliwy sąsiad nie daje spokoju?
Co robić, gdy uciążliwy sąsiad nie daje spokoju? archiwum
Do naszej redakcji co jakiś czas napływają sygnały czytelników zbulwersowanych zachowaniem swoich sąsiadów. Ci nie tylko nadużywają alkoholu, czy zakłócają ciszę nocną, ale potrafią np. wyrzucać fragmenty mebli przez okno. Co zrobić z aspołecznymi jednostkami, które ani prośbą, ani groźbą nie przyjmują do wiadomości tego, że uprzykrzają innym życie?

- Mieszkam w bloku na jednym z koszalińskich osiedli. Nade mną, na pierwszym piętrze mieszka ojciec z synem. Proszę pana, co się tam wyprawia, to przechodzi ludzkie pojęcie. Czasem po prostu boję się wyjść z domu wyrzucić śmieci, w obawie, że coś mi się stanie - mówi nam jedna z czytelniczek. - Widać, że starszy, schorowany ojciec nie daje już sobie ze swoim pierworodnym rady. Syn ma prawie 40 lat, a zachowuje się jak niebezpieczny dla otoczenia rozwydrzony nastolatek. Pije na umór, krzyczy o różnych porach dnia i nocy, potrafi rozwalać meble u siebie w mieszkaniu, a fragmenty wyrzucać przez okno. Tak się nie da żyć - dodaje mieszkanka Koszalina.

Naturalnie sąsiedzi co jakiś czas dzwonią na policję, głównie wtedy, gdy zakłócana jest cisza nocna. Efektów na razie nie ma. - Raz go spisano, a tak, to zazwyczaj przyjeżdżają po wszystkim, kiedy napad furii minie i ten człowiek idzie po prostu spać. Albo np. zdewastuje klatkę (uszkodzi poręcz, wyrwie kabel światłowodowy), i zamknie się u siebie w mieszkaniu. Nikt go za rękę nie złapał, ludzie boją się wchodzić w konfrontację, a gdy przyjeżdża policja, to niestety nie mają dowodów, by takiego człowieka zamknąć - przyznaje czytelniczka.

- Do jednego z szeregowców na Rokosowie wprowadził się sąsiad. Nie minęło kilka tygodni, a już ze wszystkimi był skonfliktowany. Zakłóca ciszę nocną, wszczyna awantury, nie wyraża żadnej woli współpracy. I jest czujny, bo wystarczy, że przyjedzie w nocy policja, to szybko ścisza muzykę i udaje, że problemu nie ma. Mandaty nie robią na nim wrażenia. Wraz z kilkoma sąsiadami robimy wszystko, by go wyeksmitowano, bo z tym człowiekiem, mimo usilnych prób, dialogu prowadzić się nie da. W okolicy mieszkają małe dzieci, widzą co się dzieje, patrzą na te interwencje i, obudzeni nocnym hałasem, boją się. Nie możemy tak tego zostawić - mówił jeden z czytelników.

Nie tak dawno zakończył się nabór kandydatów na stanowisko aplikanta w Straży Miejskiej Urzędu Miejskiego w Koszalinie. Jeśli ktoś chce spróbować swych sił w tym zawodzie, musi mieć ukończone 21 lat, być sprawny fizycznie i niekarany - to podstawowe kryteria, choć oczywiście nie jedyne.Czytaj więcej na kolejnych stronach >>>

Tak zarabiają strażnicy miejscy w Koszalinie. Od aplikanta d...

Takich sygnałów, w różnych miejscach Koszalina, jest niestety więcej. Niektórzy tracą cierpliwość, dają za wygraną i się wyprowadzają, inni jednak się nie poddają, szukając różnych dróg na załatwienie sprawy. Tych na szczęście nie brakuje.

- Najlepiej dzwonić na policję, czy straż miejską do skutku, a najlepiej w momencie, kiedy akurat coś się dzieje, wtedy jest szansa złapać delikwenta na gorącym uczynku - mówi nam kom. Monika Kosiec, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Koszalinie. - Można też dzwonić po karetkę pogotowia, jeśli zakłócająca spokój osoba ma objawy choroby psychicznej. Można ją wówczas umieścić w zakładzie psychiatrycznym. Sprawę można zgłosić do spółdzielni mieszkaniowej, w zawiadomieniu podając liczbę zgłoszeń na policję, czy straż miejską. Na tej podstawie spółdzielnia może skierować do sądu wniosek o eksmisję - dodała M. Kosiec.

Można też niepokornemu sąsiadowi samemu wytoczyć proces w sądzie cywilnym, ale raz, że może to długo potrwać (a w czasach pandemii procedury jeszcze bardziej się wydłużyły), dwa, że to kosztuje, a trzy, trzeba mieć naprawdę solidny materiał dowodowy.

Na zatruwających życie sąsiadów są na szczęście paragrafy. Np. art. 51 § 1 kodeksu wykroczeń mówi: „kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny”. Ta wynosić może od 100 do 500 zł. W wyjątkowo trudnych sytuacjach może dojść do naruszenia nietykalności. O tym informuje art. 217 kodeksu karnego: „kto uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność cielesną, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.” - I tego właśnie się obawiamy. Patrząc na zachowanie sąsiada z ostatnich miesięcy, może w końcu dojść do tragedii. Nie chcemy do tego dopuścić, działamy nim będzie za późno. Na policję i straż miejską dzwonić zamierzamy do skutku, a wkrótce złożymy zawiadomienie do spółdzielni - podsumowała czytelniczka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera