Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Codziennie możemy spotkać normalnego psychopatę. I co wtedy? [ROZMOWA]

Bogna Skarul
Bogna Skarul
Sylwester Kowalski, autor książek przygodowych, poradnikowych, współautor  (z córką Weronką) książek dla młodzieży
Sylwester Kowalski, autor książek przygodowych, poradnikowych, współautor (z córką Weronką) książek dla młodzieży Andrzej Szkocki
Rozmowa z Sylwestrem Kowalskim, psychoterapeutą, pisarzem, naukowcem, dziennikarzem.

Napisałeś kolejną książkę. Tym razem o ...

„Normalnych psychopatach”.

To książka przygodowa, popularnonaukowa, kryminał...

To zdecydowanie bardziej poradnik niż przygoda, ale czasami niektóre opisy pewnych zdarzeń mogą przyprawiać o dreszczyk emocji, jak w dobrym filmie przygodowym. Rzecz tylko w tym, że to nie jest film ani fikcja literacka, lecz fakty. Niestety.

Pytam o zawartość tej twojej nowej książki, bo chcę ją ustawić na swojej półce, tylko nie wiem, gdzie. A wydałeś już sporo książek i to różnych. Jesteś autorem thrillerów, poradników, piszesz też książki ze swoją córką. Ile już masz wydanych książek?

Ile ich napisałem? Hmm... Będzie ich z dziesięć. Tak, to już jest mała biblioteczka. Ale powiem tak: to, co piszę ze swoją córką, to dla mnie sama przyjemność, i traktuję to raczej jako wdrażanie młodego pokolenia w pisanie. Pisanie z córką jest dla mnie, fantastycznym zresztą, sposobem na spędzenie wspólnie czasu. A dziś z dumą mogę oznajmić, że moja córka Weronika wkrótce wyda swoją kolejną, nową i całkowicie samodzielną powieść fantasy „Kraina duchów. Darcey”. Z kolei książki poradnikowe to są książki, w których zajmuję się głównie psychiką ludzką. To były takie poradniki, jak „Niepokorny mózg” czy „Mózg - rozwiń twój potencjał”. A w tej chwili „Normalni psychopaci”. Wszystko więc dotyczy psychiki i tego, co się dzieje wokół nas.

A ta trzecia kategoria?

To moja ulubiona forma relaksacji, takiego wyżycia się artystycznego. To nie są książki z gatunku „zabili go i uciekł”, raczej powieści sensacyjne. To coś, co zawsze mi się podobało. Mogę zapowiedzieć, że już wkrótce będę miał gotową kolejną.

Wow! A o czym to będzie?

To kontynuacja przygód Franka Carnegie. Już mam tytuł.

Jaki?

„Matnia”. To historia, gdzie bohater znany już z książki „Frank Carnegie R-26” trafia z powodu morderstwa dokonanego przez psychopatę do szpitala psychiatrycznego i zamknięty w tym szpitalu w górach, zaczyna podejmować samodzielną walkę, by odkryć mroczną prawdę...

Te przygody Franka z psychopatą to jest nawiązanie do książki, o której właśnie będziemy rozmawiać?

W pewien sposób tak.

Zainspirowałeś się?

Przygody Franka są dla mnie poukładane. Przyznam, że mam wizję na ich całą serię. A to, że Frank akurat pojawi się w szpitalu psychiatrycznym, rzeczywiście był zainspirowany „Normalnymi psychopatami”. Bo dokumentując materiały właśnie do tej książki, spotkałem się z setkami przypadków zachowań psychopatycznych i to było dla mnie bardzo twórcze. W ten sposób te książki pewnie się będą jakoś łączyć. W „Matni” będzie to literacka fikcja, a w „Normalnych psychopatach” , niestety, twarda rzeczywistość.

A ja miałam nadzieję, że w książce „Normalni psychopaci” opisałeś swoje doświadczenia, bo jesteś nie tylko autorem książek, ale też, a może przede wszystkim, psychoterapeutą. Pewnie więc miałeś z nimi kontakt.

Tak. Miałem takie doświadczenia. To w końcu mój zawód. Mówiąc o psychopatii, o jakiś odstępstwach od normy, mam do czynienia często z sytuacjami trudnymi. A ludzie, którzy robią krzywdę innym, są częścią tej rzeczywistości.

I co?

Przyznam, że czasem jest to mocne spotkanie, spore przeżycie.

Opisałeś jakieś swoje spotkanie z psychopatą?

Pisząc tego typu książki, zawsze zwracam uwagę na jedną bardzo podstawową rzecz - muszę zachować anonimowość pacjenta. Muszę się troszczyć o jego wizerunek. W związku z tym opisane przeze mnie historie, owszem, są prawdziwe, ale zawsze staram się je opisać tak, aby nikt nie mógł zidentyfikować osoby, której dotyczy.

Przecież można coś opisać, nie pisząc, o kogo chodzi.

Tak też zrobiłem. Myślę, że czytelnicy sami odgadną, który z opisanych przeze mnie przypadków jest - nazwijmy go - „rodzimy”. Bo pokazuję także sporo tych tzw. zagranicznych.

Co to właściwie znaczy „normalni psychopaci”?

To taki zwrot, który pokazuje, że wśród normalnych ludzi, których spotykamy każdego dnia na ulicy, możemy też spotkać tych bardzo toksycznych, których można nazwać psychopatami. Definicji psychopatii jest wiele, natomiast w tym potocznym znaczeniu to są ludzie, którzy mogą po prostu zrobić nam krzywdę. I takich „normalnych psychopatów” możemy spotkać praktycznie w każdym miejscu, bo i na ulicy, w centrum handlowym, w pracy. Przecież często mówimy o zachowaniach psychopatycznych swoich przełożonych, szefów, partnerów, członków rodziny. To, niestety, jest zjawisko powszechne.

Czy w swojej książce dajesz odpowiedzi na pytanie, jak się w takich sytuacjach zachować?

A i owszem. Znajduje się w niej sporo przykładów. I jest też rodzaj testu, który można zrobić, aby przekonać się, czy posiadamy cechy psychopaty, lub czy na podstawie czyichś cech można pomyśleć o innej osobie jako posiadającej cechy psychopatyczne.

Ale przecież każdy z nas ma chwile złości, wzburzenia, rozedrgania. Czy to są zachowania psychopatyczne?

To zależy, jak się zachowujemy. I jaka to jest skala zjawiska. Każdemu wolno się zdenerwować, zestresować czy czasem powiedzieć coś mocniejszego. Natomiast aby otrzymać łatkę „psychopaty”, trzeba spełnić jeszcze kilka innych warunków. W książeczce to dokładnie opisuję.

Pytam o to, bo zastanawiałam się, czy czasami każdy z nas nie ma w sobie coś z „psychopaty”.

Rzeczywiście, każdy z nas ma swoją jaśniejszą i ciemniejszą stronę. Ale ta ciemniejsza strona nie musi oznaczać „psychopatii” jako takiej. Typów psychopatii jest wiele. Sposobów okazywania jej też. Czasem, jeśli ktoś np. kopie małego szczeniaka na ulicy, to ktoś, kto znęca się i wyżywa nad innymi, a czasem są to zachowania, które my najczęściej kojarzymy z psychopatami i takie, które prowadzą wprost za kratki. O psychopatii mówimy wtedy, kiedy zachowania kogoś krzywdzą - osoby, zwierzęta. Natomiast potocznie mówiąc o psychopatii, mamy obraz osób już zdeprawowanych - przestępców, morderców. Tymczasem tzw. normalni psychopaci, którzy krążą między nami, tyle nam zepsują krwi, tyle nam zrobią kłopotu, że nam się odechciewa normalnie funkcjonować.

W każdej społeczności jest jakaś liczba psychopatów. Czy my wiemy, ilu ich jest?

Nie da się ich policzyć dokładnie, natomiast statystyka mówi, że około 1 procenta społeczeństwa ma tego typu inklinacje. Jest więc duże prawdopodobieństwo, że każdego dnia możemy ich na ulicy spotkać nawet kilku. A oni są takimi „tykającymi bombami”. Najgorsze jest to, że nie wiemy, kiedy te „bomby” eksplodują. Niestety, bardzo często tak jest, że to tzw. okazja odpala te niepożądane cechy. I wtedy się zaczyna...

A co wpływa na zwiększenie ryzyka, że u psychopatów pojawią się cechy psychopatyczne?

Na pewno stres, presja - to są czynniki, które wpływają na zwiększenie ryzyka. Choćby na przykład zachowania stresowe w korporacji. Wiemy, że nasz przełożony jest w wielkim stresie, on ten stres i nacisk może przenieść dalej, na nas. A my przenosimy go dalej - na naszych podwładnych, na rodzinę, na partnera, który z kolei przeniesie to na dzieci, a to dziecko może przenieść na swojego kolegę czy nawet domowego zwierzaka. To są takie łańcuchy przemocowe.

To zdradź, jak się powinno zachować, gdy się spotka psychopatę? Jakaś prosta recepta?

W książce krok po kroku wszystko opisuję. Pewne cechy są charakterystyczne dla psychopatów, choć przyznam, że na początku wcale nie są takie łatwe do zauważenia. Bo ten psychopata może chodzić w eleganckim garniturze, być uśmiechniętym, zadowolonym człowiekiem. Później, i to często nagle, wychodzi „szydło z worka”. Przemienia się. I to już nie jest ten sam człowiek.

Spotkałeś kogoś takiego?

Tak.

I co robić w takich wypadkach?

Klucz to jest rozpoznanie. A następnie odpowiednie zdystansowanie się.

Ale konkretnie, co zrobić, jeżeli takiego psychopatę spotkamy np. w galerii handlowej przy wejściu do sklepu?

To zależy, jakiego typu jest ta osoba. Bo jeżeli wdamy się z nią w kłótnię, to możemy eskalować jej zachowanie, a jeżeli weźmiemy nogi za pas, to z kolei może się okazać, że ten psychopata poczuje przewagę i pójdzie za nami. Bo psychopata raczej na swoją ofiarę nie wybiera osoby silnej, władczej. Jemu to się nie opłaci. Woli osobę, która będzie dla niego „łatwiejsza”.

To w końcu jak się zachować?

Zachować bezpieczny dystans i nie dać się „pochwycić„. To „pochwycenie” to taki moment, w którym czujemy, widzimy, wiemy, że ktoś w nietypowy sposób się zachowuje. Przygląda się nam, analizuje czy w specyficzny sposób się do nas zwraca. To jest taka informacja. Nie możemy się dać wkręcić w mechanizm podchwycenia, bo wtedy psychopata ma łatwiejsze zadanie. Lepiej spokojnie, choć zdecydowanie się oddalić.

Dr Sylwester Kowalski

Psychoterapeuta specjalizujący się w leczeniu chorób psychosomatycznych. Wykładowca akademicki, specjalista z zakresu komunikacji, psychologii społecznej, budowania relacji interpersonalnych, mechanizmów sterujących mózgiem i technik relaksacyjnych. Pomysłodawca ogólnopolskich kampanii społecznych: Kobieta Bezpieczna i Miasto Bez Stresu. Były dziennikarz telewizyjny, prezenter.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Codziennie możemy spotkać normalnego psychopatę. I co wtedy? [ROZMOWA] - Plus Głos Koszaliński