- Jak trafiłeś na plan "Jesteś Bogiem"?
- Prawdę mówiąc, nie wyobrażałem sobie siebie w tym filmie. Nie było tak, że poszedłem na casting, dostałem rolę i się cieszyłem. W ogóle nie brałem tego pod uwagę. Z Marcinem Kowalczykiem, odtwórcą roli Magika, byłem w jednej grupie w szkole teatralnej i widziałem, jak przygotowywał się do castingu. Nawet przez moment przyszło mi do głowy, żeby tam pójść, ale zobaczyłem, że trzeba rapować i pomyślałem: "nieee, jednak nie".
- Nie słuchałeś hip-hopu wcześniej?
- Przyznaję, że to nie do końca moja bajka. Zmieniło się to po filmie. Teraz noszę nawet bluzy z kapturem (śmiech). Wracając do castingu - do filmu była wybrana już pierwsza trójka, ale Leszek przyszedł na przedstawienie do Teatru Dramatycznego, w którym grałem zresztą z Marcinem Kowalczykiem. Po spektaklu poznaliśmy się i zapytał, czy nie przyszedłbym na próbę do "Jesteś Bogiem". Na próbie kombinowaliśmy, kombinowaliśmy i zaczęło się dziać. Później Leszek przyjechał z chłopakami do Krakowa, na jeszcze jedną próbę. Zapytał, czy chcę to robić, powiedziałem: "tak".
- Trudno było stać się hip-hopowcem?
- Było dużo roboty. Musieliśmy zgolić włosy, zmienić ubiór, sposób poruszania się i gestykulacji. Poza tym szybko wsiedliśmy do pociągu i pojechaliśmy na Śląsk. Tam spędziliśmy większość czasu, podglądając Rahima, który zabrał nas do swojego rodzinnego Mikołowa i pokazał, gdzie przesiadywali z Magikiem i Fokusem. Zobaczyliśmy wszystkie miejsca, które są w teledysku do "Jestem Bogiem". Zabierał mnie wszędzie, gdzie tylko mógł - na koncerty, za kulisy. Obserwowałem, jak chłopaki zachowują się przed występami, co robi z nimi stres, bo takie sceny są też w filmie.
- Nie obawiacie się odbioru filmu przez środowisko hip-hopowe? Paktofonika i postać Magika jest otoczona niemal kultem.
- Zdawaliśmy sobie z tego sprawę, ale naprawdę przekonaliśmy się o tym, kiedy przyjechaliśmy do Katowic na zdjęcia. Natychmiast ruszyła strona internetowa z opiniami na temat filmu, nas w rolach głównych, itd. W ciągu godziny wpisała się na tę stronę ogromna liczba osób. Gdy zobaczyliśmy ilość głosów krytycznych, to nas trochę spięło. Ale wiedzieliśmy, o co chcemy w tym filmie walczyć i postanowiliśmy zostawić Internet, nie czytać tego. Baliśmy się jedynie tego, co powie Rahim i Fokus. Rahim powiedział mi, jakiego siebie i czego nie chciałby zobaczyć na ekranie, wziąłem to pod uwagę, zresztą nasza wizja postaci w zasadzie się zgadzała. Wszystko co zdecydowałem się zagrać poza tym, było moim ryzykiem.
- Rahim i Fokus już widzieli film?
- Tak i zaakceptowali go. Dlatego teraz już się nie boję zdania środowiska hip-hopowego, choć oczywiście bardzo je szanuję i cenię. Wiem, że to ważny film. Priorytetem było dla mnie zdanie Rahima i cieszę się, że jest dobre. Poza tym wszystkie osoby, które poznaliśmy na Śląsku, okazały się niesamowicie gościnne i otwarte. Jak choćby Minix, brat Rahima, który widział, że trochę się obawiam na początku i uspokajał mnie, jak to się na Śląsku mówi: "Chopie, nie bój się! Nie bój się chopie!" (śmiech).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?