Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dla mojego pokolenia. Wywiad z Jerzym Połomskim

Joanna Krężelewska
Jerzy Połomski.
Jerzy Połomski.
We wrześniu skończy 82 lata. Wciąż koncertuje. "Trzymam się i nie puszczam" - żartuje na temat swej doskonałej formy.

Rozmowa "Głosu" z Jerzym Połomskim, artystą, który swoim barytonem czaruje słuchaczy od lat 60. ubiegłego wieku. Z nim zawsze śpiewa... "cała sala"

- "Bo z dziewczynami nigdy nie wie, oj nie wie się..." Czy po tylu latach śpiewania tej piosenki wreszcie dowiedział się pan, jak to jest z tymi dziewczynami?
- Ależ nie! I wcale nie ma czego żałować, bo chodzi o to, by być zaskakiwanym, by były te wyjątkowe emocje. To dla nich właśnie żyjemy.

- Na scenie od 60 lat, a to oznacza, że spotkał pan mnóstwo fanek.
- Swoją twórczość kierowałem właśnie głównie do kobiet. To tyczy wszystkich artystów - każdy z nas piosenkarzy ma swoich zwolenników, różne grupy społeczne, przez które jesteśmy serdeczniej przyjmowani. Chciałoby się być gdzieś tak pośrodku między nimi. Najważniejsze jednak, i tego przestrzegałem zawsze, nie robić czegokolwiek dla taniego poklasku. Na tym mi nigdy nie zależało.

- Zapytałam o fanki, bo z pewnością po wielu spotkaniach może pan śmiało odpowiedzieć na pytanie, które postawione zostało w tytule filmu z Melem Gibsonem - "Czego pragną kobiety?"
- Wiem, czego pragną od piosenek. Starałem się, by odpowiadały one na zapotrzebowania moich słuchaczek. Potwierdzały ich uniesienia, przekazywały zachwyt nad ich urodą. Tego kobiety oczekują, bo są ozdobą życia. Sami faceci by nie dali sobie rady na tym świecie. A ja mogę już na ten temat mówić, bo mam to wszystko za sobą! (śmiech). Choć póki głos mi dopisuje, będę śpiewał. Dla wszystkich, którzy chcą słuchać.

- W pana życiu ogromnie ważną rolę odegrały kobiety - nauczycielki. Aktorstwa uczył się pan u Stanisławy Perzanowskiej i Ireny Kwiatkowskiej, śpiewu u Marii Mokrzyckiej...
- I Wandy Wermińskiej. Świetny sopran, nie gorszy od Marii Mokrzyckiej. Bardzo chciałem dostać się do szkoły muzycznej, żeby jednocześnie studiować w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie, którą skończyłem w 1957 roku, oraz w szkole muzycznej, ale od jednego z profesorów usłyszałem: "co my będziemy robić z takim małym głosikiem". I mnie nie przyjęli. Pewnie do innej szkoły bym się dostał, ale zniechęciłem się i zostałem przy aktorskiej. W rezultacie aktorstwa również nie uprawiam, bo wybił mi to z głowy inny profesor - Ludwik Sempoliński. "Będziesz przyzwoitym aktorem, ale nic ponad to" - powiedział. Widocznie nie błysnąłem geniuszem... Życie sprawia niespodzianki. Możemy planować, coś z tego się realizuje, czegoś nie. Nie można w życiu grymasić.

- Pana przyszłość miała być jeszcze inna. Miał pan zostać architektem. Najpierw zdał pan na architekturę, dopiero potem na wydział aktorski.
- Ale do aktorstwa się nie nadawałem, bo nie byłbym aktorem charakterystycznym. A jak zaśpiewam miłosną piosenkę? Cóż, każda maszkara może zaśpiewać, bo ma w sobie uczucie miłości i nie ma tu niezgodności. Wpłynąłem więc na przestwór oceanu, którym jest piosenka.

- Czy nie kusi pana, by piosenką tą zaczarować słuchaczy, którzy pana nie znają?
Moimi odbiorcami są słuchacze mojego pokolenia. To o nie dbam. Wie pani, czasem żartuję sobie ze sceny do moich słuchaczy, że się nic nie zmienili. To oni są dla mnie najważniejsi. Nie mogę sobie pomyśleć, że raptem młodzież pójdzie za mną. Odpada! Każdy jest związany ze swoim pokoleniem. Ja swojemu jestem ogromnie wdzięczny, bo skoro jeszcze się zjawiają na moich koncertach, to znaczy że w jakimś procencie jestem dla nich ważny. Dla mnie ma to ogromne znaczenie.

- To pana pokolenie, często to słyszałam , zachwycone było pana dykcją i nienaganną elegancją.
- Bo to jest obowiązek, proszę pani. To podkreślali już moi profesorowie w szkole teatralnej. Andrzej Łapicki był takim gentelmanem w każdym calu.

- A pan?
- A ja... z Radomia! A proszę pani, eleganccy ludzie byli zawsze z Radomia (śmiech). Prawda jest taka, że trzeba być otwartym na wiedzę. Jeśli ktoś uczy, że należy w odpowiedni sposób mówić i wyglądać, to trzeba to sobie przyswoić i stosować. Życie zresztą ciągle nas czegoś uczy. To taki nieustający uniwersytet. I nie należy się wstydzić tego, że człowiek się wciąż uczy, albo że czegoś nie wie. Wręcz przeciwnie, trzeba się cieszyć, że ciągle coś nowego można sobie przyswoić.

- I pan ciągle taki pozytywnie nastawiony, zadowolony?
- Im więcej lat, im dalej w las, tym częściej nie wystarcza mi pokładów tego dobrego humoru. Już bywam zniecierpliwiony, czy po prostu zmęczony. I mogę czasem trochę powybrzydzać, bo... zwyczajnie - mam już do tego prawo.

- To humor, a spełnienie? Czuje się pan artystą spełnionym?
- Jestem. Jestem człowiekiem spełnionym i zadowolonym. Mam w sobie wielką wdzięczność i miłość do mojej publiczności, do tego mojego pokolenia. I naprawdę nie zaczepiam młodszych.

- Rozmawiamy tuż przed Dniem Kobiet. Czego za pośrednictwem "Głosu"chciałby pan im życzyć?
- Nieustającej urody, pogody ducha i szczerego uśmiechu, takiego, jakim pani mnie dzisiaj traktuje. Kiedy widzimy taki pełny sympatii uśmiech u drugiego człowieka, lżej żyć. Uśmiech pomniejsza wszystkie kłopoty. Uśmiechajmy się! Oby powodów do radości nigdy kobietom nie zabrakło. Jesteście potrzebne, urocze, kochane, żyjcie bez kompleksów! a
============13 Tekst - Lokalizator - blue(47372401)============
Rozmowa
============03 Wstęp 9(47372399)============

============04 Autor tekstu(47372400)============
Joanna Krężelewska
[email protected]
============11 Zdjęcie Autor(47372653)============
Fot. Radosław Brzostek

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!