- Całą noc nie spaliśmy i do mieszkania socjalnego na ulicę Polną zwoziliśmy nasze graty. Ja chyba zaraz zemdleję - w oczekiwaniu (jeszcze w starym mieszkaniu przy ul. Budowlanych) na komornika opowiadała nam dzisiaj rano mocno schorowana pani Danuta. - Chcieliśmy zdążyć, żeby nie płacić komornikowi za przeprowadzkę.
Mieszkanie Śmiechowskich rano było już praktycznie puste. Do przewiezienia pozostało tylko kilka kuchennych szafek, złożonych na trawniku przed klatką schodową. Komornik sądowy Krzysztof Wisłocki na eksmisję przyszedł przed godz. 11.
Nie miał dobrych wieści. Nie ukrywał, że - pomimo wszystko - pani Danuta będzie musiała ponieść koszty stałe eksmisji, które wynoszą cztery tysiące zł.
- Na razie te koszty zapłaciła spółdzielnia - dodał. - Czy pani będzie musiała je zwrócić, to teraz zależy tylko od spółdzielni.
Komornik zapewniał, że Śmiechowscy i tak mają dużo szczęścia, bo on w ostatniej chwili odwołał "asystę" w osobach: policjantów, strażników miejskich i przedstawicieli służb medycznych.
- Każda godzina pracy takiej asysty kosztowałaby eksmitowanych po 500 zł - pocieszał Krzysztof Wisłoki.
O planowane eksmisji rodziny Śmiechowskich pisaliśmy wczoraj w "Głosie". Przypomnijmy: na tę rodzinę spadła lawina różnorodnych nieszczęść. Jej skutkiem było zadłużenie w spółdzielni na kwotę około 74 tys. zł.
Dwa lata temu zapadł w sądzie wyrok eksmisyjny ze spółdzielczego mieszkania, z prawem do lokalu socjalnego. Pani Danucie nie udało się przebłagać prezesa Wacława Obuchowskiego o wstrzymanie eksmisji i rozłożenie długu na raty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?