Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramat 12-latki spod Szczecinka. Wieś nie jest zaskoczona gwałtami

Marian Dziadul, Rajmund Wełnic
Środa, godzina 13.20, wydział rodzinny sądu w Szczecinku. 16-letni brat dwunastolatki jest podejrzany o kazirodczy stosunek z siostrą. Tego dnia został doprowadzony do sądu, który decydował o jego dalszych losach. Nie tylko 16-latek krzywdził dziewczynkę, o gwałt podejrzana jest także para dorosłych znajomych rodziny. 53-letni mężczyzna i jego 46-letnia kobieta są już tymczasowo aresztowani.
Środa, godzina 13.20, wydział rodzinny sądu w Szczecinku. 16-letni brat dwunastolatki jest podejrzany o kazirodczy stosunek z siostrą. Tego dnia został doprowadzony do sądu, który decydował o jego dalszych losach. Nie tylko 16-latek krzywdził dziewczynkę, o gwałt podejrzana jest także para dorosłych znajomych rodziny. 53-letni mężczyzna i jego 46-letnia kobieta są już tymczasowo aresztowani. Fot. Rajmund Wełnic
Ludzie ze wsi pod Szczecinkiem, gdzie mieszkała gwałcona 12-letnia dziewczynka, nie wydają się zaskoczeni wieściami o jej gehennie. Może tylko poczuli ulgę, że wreszcie to się wydało.

Ta sprawa wstrząsnęła w tym tygodniu całym regionem. O jej szczegółach na bieżąco informowaliśmy w "Głosie Koszalińskim" i potralu www.gk24.pl.

Tragedia dziewczynki, która niedawno skończyła 12 lat, trwała od bez mała półtora roku. Wtedy miało dojść do pierwszego gwałtu, jakiego dopuścił się na niej 53-letni mieszkaniec Bornego Sulinowa oraz jego o 7 lat młodsza konkubentka ze Szczecinka.

Para - dobrzy znajomi rodziny dziecka - mieli się nią opiekować w weekendy, zabierali ją do swojego mieszkania, gdzie dopuszczali się trudnych do pojęcia obrzydliwości.

O dramacie dwunastolatki z wielodzietnej rodziny powiadomił policję jeden z jej bliskich. Dziś oprawcy dziecka są już pod kluczem, podobnie jak 16-letni brat dziewczynki, który przyznał się do kazirodczego stosunku ze swoją siostrą. Ten kolejny szokujący fakt wyszedł na światło dzienne w trakcie śledztwa. Szczecineccy prokuratorzy nie wykluczają odpowiedzialności karnej kolejnych osób.

Złoty pierścionek

W rodzinnej wsi skrzywdzonej dziewczynki, gdzieś na obrzeżach gminy Grzmiąca, mieszka zaledwie 20 rodzin. Od upadku pegeeru nikt tam nie pracuje, bo po prostu nie ma gdzie. Ludzie snują się bez celu po wsi. Stąd może każde pojawienie się obcej osoby nie umknie ich uwadze.

- Ten starszy facet z Bornego Sulinowa, co niby miał gwałcić, przyjeżdżał często do nich w piątki: zabierał Iwonkę i kilku jej braci do swojego samochodu i odjeżdżał. Odwoził ich w niedzielę wieczorem, albo nawet rano w poniedziałek - obserwacjami dzieli się mieszkaniec wsi.

Pani Teresa słyszała kilka dość szokujących historii na temat chorego związku dwunastolatki z ponad 50-letnim mężczyzną.

Na przykład, że on sprezentował Iwonce na jej dziesiąte urodziny złotą obrączkę.
- Nie tam jakiś dziecinny pierścionek, ale obrączkę. Jak ślubnej żonie! - pani Teresie nie mieści się to w głowie. - Ta dziewczynka zwracała się do niego per "kochanie". Raz rozmawiała z nim przez telefon: "Kochanie, nie mogłam dzwonić, bo matka zabrała mi komórkę". Nie chce mi się wierzyć, że matka niczego się nie domyślała.

Pani Jadwiga, która już niejedno w tej wsi widziała, stara się tłumaczyć rodzicielkę dziewczynki.
- Gorsze są matki. Naprawdę znam dużo gorsze od niej - zapewnia. - Jej dzieci nie chodzą po wsi głodne, ani obdarte. Wiadomo, dziewięcioro dzieci nie jest łatwo utrzymać. Ale ona się stara. Czy pije? Czasami wypije przy grillu, jak każdy.

Liczna rodzina Iwonki zajmuje mieszkanie w pałacu, jak dumnie mieszkańcy wsi nazywają rozpadającą się ruderę. Do dyspozycji ma kuchnię oraz jeden pokój, który służy za pokój stołowy, dziecinny, jadalnię i sypialnię.

- Na strychu też są nasze pomieszczenia, ale tam nie da rady mieszkać, bo dach cieknie - tłumaczy babcia dziewczynki. - Potrzebny jest remont.

Co wiedzieli inni?
Gdy we wtorek byliśmy na miejscu, Iwonki nie było w domu. Ojciec, który mieszka w innej gminie, zabrał ją do siebie. Matka z jednym z synów pojechała do Szczecinka na przesłuchanie.

- Kto by pomyślał, że on jest taki - babcia Iwonki o podejrzanym o gwałcenie wnuczki mieszkańcu Bornego Sulinowa miała do tej pory dobre zdanie. - Przyjeżdżał do nas, czasami nawet przenocował - nie ukrywa.

Andrzej Olendzki, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Grzmią-cej, twierdzi, że nie dotarły do niego żadne sygnały, które mogłyby świadczyć, że coś złego dzieje się w tej rodzinie.
- Korzystają z pomocy społecznej , jak wiele innych takich wielodzietnych rodzin w gminie - mówi Andrzej Olendzki.

Dyrektorka szkoły, do której uczęszczała Iwonka, nie ukrywa, że jest w szoku.
- Taka dobra w sporcie, pię-knie recytuje - opowiada o talentach dziewczynki. - W ogóle bardzo lubiana w szkole. Nic nie dała po sobie poznać, że ma problemy.

A jednak je miała. Nie umknęło to uwadze społecznego kuratora rodziny (matka ma ograniczone prawa rodzicielskie) Arkadiusza Rosińskiego.

- Różne słuchy dochodziły do moich uszu, które budziły mój niepokój - bardzo ogólnikowo przyznaje Arkadiusz Rosiński. - Ja tym niepokojem dzieliłem się w sprawozdaniach do sądu. Z matką też na ten temat rozmawiałem i ją ostrzegałem.

Ps. Imię skrzywdzonej dziewczynki zostało zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!