Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramat Łomży Vive!!! Kielczanie przegrali finał Ligi Mistrzów po karnych. Zobacz zdjęcia z meczu

Paweł Kotwica z Kolonii
W wielkim finale Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych, rozegranym w niemieckiej Kolonii, Łomża Vive Kielce przegrało z Barcą po rzutach karnych. W ich konkursie nie wykorzystano tylko jednego rzutu, a pechowcem był kapitan kieleckiego zespołu, Alex Dujszebajew.

Łomża Vive Kielce - Barca 35:37 po dogrywce i karnych (32:32, 28:28, 13:14)
Łomża Vive Kielce: Wolff (1-70 min, 15/45 = 33 %), Kornecki (na jednego karnego, 0/1 = 0 %) – Nahi 2, Sanchez-Migallon – Sićko 3, Gębala, Kulesz 4 – Karacić 1, D. Dujszebajew 4 – Vujović 4, Dujszebajew 4 – Moryto 4 (4) – Tournat 2, Karaliok 4. Trener: Talant Dujszebajew.

Barca: Perez de Vargas (1-60 min, 12/44 = 27 %) - Arino 3, Fernandez 3 – N’guessan 4, Langaro 1, Zein 1 – Cindrić, Makuc 1 – Mem 5, Richardson 2 – Gomez 9 (5), Janc 1 – Fabregas 1, Thiagus Petrus 1, Ben Ali. Trener: Carlos Ortega.

Karne. Łomża Vive Kielce: 4/5 (Perez da Vargas obronił rzut Moryto). Barca: 5/5.

Kary. Łomża Vive Kielce: 8 minut (A. Dujszebajew, Gębala, Karaliok, Nahi po 2). Barca: 4 minuty (Thiagus Petrus, Fernandez po 2).

Sędziowali: Matija Gubica, Boris Milosević (Chorwacja).

Widzów: 20.000.

Przebieg: 1:0, 1:2, 2:2 (‘4), 2:5 (‘7), 3:5, 3:6, 4:6, 4:7, 5:7, 5:8, 6:8, 6:9, 7:9, 7:10 (‘18), 9:10 (‘21), 9:11, 10:11, 10:12, 12:12 (‘25), 12:13, 13:13,13:14 – 14:14, 14:15, 15:15, 15:16, 17:16, 17:17, 18:17, 18:19, 19:19, 19:20, 21:20, 21:21, 22:21, 22:22, 23:22, 23:23, 24:23, 24:24, 25:24, 25:25, 26:25, 26:27, 27:27, 27:28, 28:28 – 28:29, 29:29, 29:30 - 31:30, 31:31, 32:31, 32:32.
Karne. 0:1 Gomez, 1:1 Moryto, 1:2 Mem, 2:2 Karacić, 3:2 Richardson, 3:2 A. Dujszebajew, 4:2 Zein, 4:3 D. Dujszebajew, 5:3 Fabregas.

Drugi ścisły finał Ligi Mistrzów kieleckiego zespołu i drugi raz rzuty karne. Tym razem jednak przegrane, jedyną pomyłkę zaliczył Alex Dujszebajew, którego rzut obronił kolega z reprezentacji Hiszpanii, Gonzalo Perez de Vargas.

W finale na kielczan czekał nie byle kto, bo wielka Barcelona, obrońca trofeum, najbardziej utytułowany klub w historii klubowej piłki ręcznej (10 wygranych w Lidze Mistrzów, w niedzielę została pierwszą w historii drużyną, która obroniła tytuł od czasu rozgrywania Ligi Mistrzów w formule Final Four - sezon 2009/10). Kielczanie grali w ścisłym finale po raz drugi. W 2016 roku po epickim meczu z drużyną z Veszprem wygrali po rzutach karnych. Z tamtej ekipy w zespole są tylko Paweł Paczkowski, trener Talant Dujszebajew i Krzysztof Lijewski, który z zawodnika zamienił się w drugiego szkoleniowca.

Mistrzowie Polski w tym sezonie już dwukrotnie, w fazie grupowej, grali z Barceloną. Najpierw wygrali na wyjeździe 32:30, tydzień później w Hali Legionów 29:27. Katalończycy niezwykle rzadko przegrywają w swojej Palau Blaugrana, a żeby przegrali z jedną drużyną, i to w tak krótkim czasie, to sytuacja niezwykle rzadka, zdarzająca się raz na kilkanaście lat. Ale nasz zespół nigdy nie wygrał w Kolonii z Barcą, a były tam dwa półfinałowe spotkania – w 2013 i 2015 roku.

Pierwsza faza meczu należała do obrońcy trofeum, w końcówce tej części gry lepiej grali kielczanie. Barcelona zaczęła czujnie w obronie, jej zawodnicy przechwycili kilka podań naszych graczy, sami zaś grali szybko i dokładnie w ataku pozycyjnym, każdą akcję kończąc rzutem. Z tego wzięła się trzybramkowa przewaga Katalończyków, której kielczanie przez kilkanaście minut nie umieli wyraźniej uszczuplić. Udało się dopiero, gdy nasza drużyna uszczelniła defensywę i przestała gubić piłkę. W 21 minucie, po golu Alexa Dujszebajewa, było 10:11, a cztery minuty później, gdy Artiom Karaliok dobił obroniony rzut Igora Karacicia, był remis 12:12. Nieźle grali bramkarze, Gonzalo Perez de Vargas i Andreas Wolff w pierwszej połowie mieli po sześć skutecznych interwencji.

Jeszcze sekundy przed końcem do stanu 13:13 doprowadził Szymon Sićko, ale rywale zdążyli wrócić na prowadzenie.

W drugiej połowie mistrzowie Polski utrzymali poziom gry z końcówki pierwszej i to oni zwykle wychodzili na prowadzenie. Nadal znakomicie funkcjonowała obrona, choć pozyskane przez nią piłki nie zawsze udawało się zamienić na bramki. Świetne zawody rozgrywał odchodzący z klubu Władysław Kulesz, który obsługiwany podaniami przez Alexa Dujszebajewa pięknie trafiał z trudnych pozycji.

Kieleccy kibice czekali na uzyskanie przez nasz zespół większej przewagi niż minimalna i było do tego pięć okazji, ale się nie udało. Przy stanie 26:26 kielczanie zgubili piłkę na środku boiska i Ali Zein przywrócił Barcelonie prowadzenie. Wyrównał Artiom Karaliok, ale trafił z karnego Aleix Gomez. W dodatku musieliśmy się bronić w osłabieniu, bo karę dostał Tomasz Gębala. Poitem piłkę zgubił Kulesz, ale Wolff fenomenalnie obronił kontrę Gomeza. Ostatnia piłka należała do zespołu z Kielc – Kulesz znakomicie obsłużył Karalioka i ten trzy sekundy przed końcem doprowadził do dogrywki.

W niej ciągle było „łeb w łeb”. W pierwszej części na prowadzenie wychodziła Barca, w drugiej Łomża Vive, dzięki skutecznym karnym Arkadiusza Moryto. Na 32:32 wyrównał Dika Mem, a rzut rozpaczy Alexa Dujszebajewa był minimalnie niecelny i doszło do karnych.

Emocje sięgnęły zenitu. Wolff był bliski obrony dwóch pierwszych rzutów, ale piłka pechowo wpadła do siatki. W trzeciej serii bramkarz przeciwnika obronił rzut Alexa Dujszebajewa. Nadzieję dał rzut jego brata Daniela, ale rzut Ludovica Fabregasa przesądził sprawę...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dramat Łomży Vive!!! Kielczanie przegrali finał Ligi Mistrzów po karnych. Zobacz zdjęcia z meczu - Echo Dnia Świętokrzyskie