Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramat pogorzelców ze Świnoujścia. Jedni pomagają, inni… hejtują i okradają

Katarzyna Świerczyńska
Katarzyna Świerczyńska
Nowy Rok przywitał ich niewyobrażalną tragedią: po wybuchu piecyka spłonął cały dom. Choć sami uszli z życiem, stracili dobytek i ukochane zwierzęta. Teraz pilnie potrzebują pomocy

Tu wszyscy są zgodni: to cud, że nikt nie zginął, bo w momencie pożaru w domu było 11 osób, w tym miesięczne dziecko. – To było około 4 nad ranem. Ja już spałem i nawet nie usłyszałem huku. Jak wybiegłem, to już płomienie były w drzwiach, sprawdzałem jeszcze, czy są wszystkie dzieci, czy nikt nie został. Wybiegliśmy z domu, tak jak staliśmy, bez ubrań, bez niczego, w to błoto, w to zimno, dosłownie w samych majtkach i koszulkach. Policja zaraz była na miejscu i wszystkie dzieci mogły schronić się w radiowozie – opowiada Jarosław Radowski. Razem z żoną wychowuje szóstkę dzieci. Stracili cały dobytek, a w pożarze zginęły ich zwierzęta: dwa psy, kot i papuga. – Ja do tej pory w szoku jestem… Jesteśmy wdzięczni, że nikt z nas nie zginął, ale razem z żoną jesteśmy cały czas na tabletkach, człowiek zasypia, zamyka oczy i to wszystko widzi… Ale staramy się trzymać – mówi.

Jeden z pogorzelców: „Słów mi zabrakło”

W świnoujskiej Ognicy, przy spalonym domu rodziny Radowskich, mimo zimna, ciągle ktoś się krząta. Cały czas trwa sprzątanie pogorzeliska. Pomagają sąsiedzi, przyjaciele i bliscy. Na taczkach lądują resztki szkła, mebli. Wśród nich spalone niemal doszczętnie małe, dziecięce buciki i wrotki, choinkowe ozdoby. – Teraz to już i tak jest posprzątane, popiół prawie do kolan sięgał – mówi Paweł Bachryj, który w noc sylwestrową także bawił się u państwa Radowskich. W jednym z pokojów na parterze mężczyzna pokazuje dwa ślady odciśnięte na podłodze. – Tu leżały pieski… Prawdopodobnie zginęły od razu, po samym wybuchu – tłumaczy. Kiedy mowa o zwierzętach, wszyscy mają w oczach łzy. – Mój brat chciał ich szukać, ale strażacy już go cofnęli. Nie mogliśmy nic zrobić – mówi pan Paweł. Rodzina przyznaje, że z powodu zwierząt spotkał ich także hejt. – Komentarze typu, że ratowaliśmy siebie, a o psach nie myśleliśmy. Bardzo to przeżywamy… - mówi pan Paweł.

ZOBACZ TEŻ:

Najstarsi synowie Jarosława Radowskiego, kiedy wybuchł pożar, bawili się poza domem. – Zadzwonili do mnie, że dom się pali. Przyjechałem od razu… Słów mi zabrakło, jak to zobaczyłem… - wspomina jeden z nich. Jak opowiada rodzina, kiedy na miejscu nie było nikogo, na pogorzelisku pojawili się także szabrownicy. – Nie umiemy tego zrozumieć. Po co tu wchodzili, czego szukali? – mówią. Teraz jednak wolą skupić się ogromie dobra, jakie ich spotyka.

Trwa zbiórka, rodzina chce postawić nowy dom

Jarosław Radowski przyznaje, że gdyby nie pomoc innych ludzi, trudno byłoby sobie ze wszystkim poradzić. – Ludzie mają serca takie dobre. Miasto, ludzie, radni, firmy, pomoc jest duża. Sami nie dalibyśmy rady, bo dosłownie nic nie mamy. Wszystko zaczynamy od nowa. Kiedyś pomagałem pogorzelcom z Przytoru, a teraz sam wiem, jak to jest stracić wszystko – mówi Jarosław Radowski, który na co dzień pracuje w świnoujskim Zakładzie Wodociągów i Kanalizacji. Pan Jarosław nie wyobraża sobie, że nie wróci w miejsce, w którym mieszka od ponad 20 lat.

– Ludzi dobrej woli, którzy wspierają pogorzelców, wciąż przybywa. Chcę też zapewnić, że rodzina otrzyma wsparcie ze strony samorządu na każdym etapie. Wierzę, że kolejne święta Bożego Narodzenia spędzą już w nowo wybudowanym domu, a po tragedii nie będzie już śladu – mówi Janusz Żmurkiewicz, prezydent Świnoujścia, który zaapelował także do architektów, aby nieodpłatnie wykonać projekt nowego domu.

Dramat pogorzelców ze Świnoujścia. Jedni pomagają, inni… hejtują i okradają
Andrzej Szkocki

Jak podkreśla rodzina, na ten moment wszyscy mają już ubrania i artykuły pierwszej potrzeby. Dzieci otrzymały książki i laptopy do nauki zdalnej. Teraz najważniejszym celem jest odbudowa domu. Już zgłosiła się firm, która nieodpłatnie zrobi badania geologiczne, a państwo Radowscy chcą skorzystać z możliwości uproszczonych procedur przy budowie domu do 70 metrów kwadratowych. – Będzie mniejszy, ale nasz. Najważniejsze teraz, że jesteśmy razem – mówi.

W internecie, na stronie zrzutka.pl trwa zbiórka pieniędzy dla pogorzelców. Pomóc może każdy. Cel to 150 tys. zł. W tej chwili uzbierana jest już połowa tej kwoty.

Link do zbiórki: https://zrzutka.pl/uvpbpm

ZOBACZ TEŻ:

Na przestrzeni ostatnich lat doszło w Szczecinie i regionie zachodniopomorskim do kilku poważnych pożarów magazynów, składowisk i temu podobnych miejsc. Zobacz GALERIĘ >>

Największe pożary składowisk w Szczecinie i regionie zachodn...

Bądź na bieżąco i obserwuj:

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dramat pogorzelców ze Świnoujścia. Jedni pomagają, inni… hejtują i okradają - Głos Szczeciński