Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramat rodzin ukraińskich na granicy w Medyce. Mężowie odprowadzają żony i dzieci. Starsi ludzie zostają na Ukrainie [ZDJĘCIA, WIDEO]

Urszula Sobol
Urszula Sobol
Na granicy polsko-ukraińskiej w Medyce są tysiące uchodźców z Ukrainy. Całą noc był duży ruch. Tysiące samochodów, a także ludzi z różnych części Polski, którzy chcą pomóc. Mężczyźni z Ukrainy odprowadzają swoje żony i malutkie dzieci do granicy. Starsze osoby zostają na Ukrainie. Nie chcą wyjeżdżać, opuszczać domu.

Na granicy polsko - ukraińskiej całą noc było mnóstwo rodzin z malutkimi dziećmi. Kobiety w ciąży i niemowlęta. Było bardzo zimno. Niektórzy przekraczali granicę, owinięci kocami. Na twarzach ludzi dostrzegaliśmy zmęczenie, przerażenie i smutek. Niektórzy płakali. Nie mieli siły nawet rozmawiać.

- Jest nam bardzo zimno. Jesteśmy już kilkanaście godzin w drodze. Dzieci chcą już spać. Mąż podprowadził nas tylko do granicy i musiał wracać do Lwowa. W domu zostali moi rodzice. Oni nie chcą opuszczać Ukrainy, chcą zostać w domu. Cały mój świat legł w gruzach - opowiadała ze łzami w oczach Olenka, która do Polski przyjechała ze Lwowa, razem z trójką małych dzieci, w wieku:3, 5 i 7. - Nie wiemy, co z nami będzie. Rano mają odebrać nas znajomi z Katowic. Zabiorą nas do swojego domu. Nie mamy nic oprócz jednej walizki z ubrankami dla dzieci. Nie mam już siły, aby płakać.

ZOBACZ WIDEO

od 16 lat

Na granicy uchodźcy cały dostają ciepłą herbatę, kanapki, wodę, soki i ciastka, a autobusy Państwowej Straży Pożarnej m.in. z województwa śląskiego zawoziły uchodźców do Przemyśla. - Uchodźcy z Ukrainy otrzymują od nas niezbędne informacje oraz pomoc - opowiada strażak Mateusz z PSP z Jastrzębia-Zdroju. - Jesteśmy tutaj cały dzień i całą noc i widzimy, że większość osób, które przekracza granice to matki z dziećmi.

W pomoc uchodźcom zaangażowanych jest też mnóstwo osób nie tylko z Podkarpacia, ale także z kraju. - Każdy z nas pomaga, jak tylko może - opowiada pan Tomasz z Katowic. - Przyjechałem tutaj po żonę i dzieci mojego pracownika. To dobry człowiek i nie wyobrażam sobie, zostawić go teraz bez pomocy. Zabiorę całą rodzinę do siebie. Mam trzypokojowe mieszkanie, ale zmieścimy się jakoś. Tym ludziom trzeba pomóc.

- Na granicy po naszej stronie, sprawdzają nas bardzo dokładnie - opowiada Anastasia. - Ja i dwójkę małych moich dzieci przekroczyliśmy granicę bez problemu, ale mój starszy syn ma 17 lat i został zatrzymany. Mam nadzieję, że go puszczą do Polski. Tutaj w Rzeszowie pracuje mój mąż i jedziemy do niego.

Od Ukraińców słyszymy, że na granicy po drugiej stronie dokładnie sprawdzają młodych chłopców, czy na pewno nie mają ukończonych 18 lat. Jeśli tak, zawracają ich. A to oznacza dramatyczne rozstanie z rodziną.

- Przyjechałam tylko z mamą spod Kijowa. Zdążyliśmy zabrać tylko dwie walizki - płacze 17 -letnia Natalia. - Moi braci i tata musieli zostać na Ukrainie. Panie Boże mniej ich w swojej opiece, bo nasze miasto jest bombardowane. Tylko nam udało się uciec. Moi dziadkowie też zostali na Ukrainie. Oni nie mają już sił, aby wyruszyć w taką podróż.

Aktualna sytuacja na przejściu granicznym z Ukrainą w Krości...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo