Drawsko: Uwaga na groźne płomienie

Strażacy z Drawska Pomorskiego tylko w miniony weekend aż 30 razy wyjeżdżali do wypalanych traw. Ich koledzy w całym regionie również mieli pełne ręce roboty. - Niestety, rozpoczął się sezon bezmyślności, bo jak inaczej nazwać to, co dzieje się każdego roku o tej porze - mówią strażacy.

- Niemal wszystkie interwencje wynikają albo z czyjejś nieostrożności, albo są wynikiem umyślnych podpaleń - mówi Sławomir Pietrzak, rzecznik Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Sławnie. - Zawsze jest to zagrożenie, bo czasami pozornie mały pożar może wymknąć się spod kontroli.

Czasami dostajemy sygnał dopiero, gdy ogień zajmuje już ściółkę pobliskiego lasu. To niebezpieczeństwo nie tylko dla natury, ale też dla ludzi, o czym świadczy niedawny, głośny w całej Polsce przypadek śmierci mężczyzny osaczonego przez płomienie - dodaje rzecznik i przypomina, że kilka lat temu sławieńscy strażacy uczestniczyli w akcji gaszenia zabudowań, które zapaliły się od wypalanej trawy.

Zakaz dotyczy wypalania roślinności na łąkach, pastwiskach i nieużytkach, a także w rowach i pasach przydrożnych oraz szlakach kolejowych. Dopuszczalne jest palenie pozostałości roślinnych pod stałym nadzorem w miejscach odległych co najmniej 100 metrów od zabudowań, dróg i lasów.

Strażacy podkreślają, że panujące od pokoleń przekonanie, że wypalanie traw powoduje ich szybszy i bardziej bujny odrost z korzyścią dla rolników jest całkowicie błędne. Gleba zostaje bowiem wyjałowiona, a w pożarach traw giną także bezkręgowce i drobne kręgowce żyjące w górnych warstwach gleby, często rzadkie i chronione gatunki.

- Poza tym jest jeszcze jeden, bardzo praktyczny aspekt tej sprawy. Rolnik wypalający trawy może mieć problemy z otrzymaniem unijnej dopłaty do gruntu - podkreśla Sławomir Pietrzak.