Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

… droga przez mękę

(zas)
Stefan Kowalski wokół swojego domu postawił tabliczki „Teren prywatny. Wstęp wzbroniony”. Nic nie dają. Ale trudno się dziwić, bo innej drogi tutaj nie ma. A ludzie dojechać do swoich domów jakoś muszą.
Stefan Kowalski wokół swojego domu postawił tabliczki „Teren prywatny. Wstęp wzbroniony”. Nic nie dają. Ale trudno się dziwić, bo innej drogi tutaj nie ma. A ludzie dojechać do swoich domów jakoś muszą. Piotr Czapliński
- Rzucę brony jeszcze raz - odgraża się Stefan Kowalski, mieszkaniec Sianowa. - Droga będzie. Przez mękę, ale będzie - obiecuje Andrzej Matyjaszek, burmistrz Sianowa.

Stefan Kowalski brony już raz rzucił. Na drogę, która biegnie tuż obok jego gospodarstwa i jest jego prywatną własnością. Ale jeżdżą po niej ci, którzy tu mieszkają lub budują swoje domy na działkach znajdujących za gospodarstwem S. Kowalskiego. W sumie kilkanaście osób. Dlaczego? Bo innej drogi nie ma. To znaczy jest, ale jedynie na papierze, to znaczy na geodezyjnych planach. - I brzózki na niej rosną - pokazuje mężczyzna. Jak to możliwe?
Na początku lat dziewięćdziesiątych S. Kowalski zabiegał o przekształcenie kawałka swojej ziemi rolnej na budowlaną. Bardzo mu na tym zależało, bo miał olbrzymie długi i ziemię chciał sprzedać. Gmina zgodziła się na przekształ-
cenie, ale powstał problem, którędy do swoich posesji będą dojeżdżać ci, którzy się tam wybudują. - I oddałem na drogę za darmo pół hektara ziemi, właśnie tam, gdzie rosną te brzózki. To było w 1994 roku - mówi S. Kowalski.
Od tamtego roku słyszy jedynie obietnice, że droga będzie. A ludzie, którzy działki kupili, jeżdżą przez jego posesję, bo innego sposobu nie ma. - A co to ja instytucja charytatywna jestem, żeby po moim jeździli? - pyta S. Kowalski. - Tutaj ciężki sprzęt puszczają, z drewnem. Samochody zakrętu nie wyrabiają, moje drzewa niszczą. I dlatego w końcu rzucił na drogę brony. - Kolejka się zrobiła, klaksonami trąbili - mówi mężczyzna. Obiecuje, że zrobi to jeszcze raz. Kiedy? Za niecałe dwa tygodnie, jeśli burmistrz nie dotrzyma słowa. - Obiecał, że za 14 dni problem zostanie rozwiązany - dodaje.
- Obiecałem - potwierdza Andrzej Matyjaszek. Mówi, że brzózki wytnie i zrobi gruntową drogę, która na razie wystarczyć musi, bo na taką z prawdziwego zdarzenia nie ma pieniędzy. I na budowę dwa tygodnie z powodzeniem wystarczą. - To będzie droga przez mękę (czyli kiepska - dop. aut.). Ale będzie - stwierdza burmistrz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!