Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Duży szum wokół śmieci. Sprawdzamy co to oznacza dla mieszkańców

Marzena Sutryk [email protected]
Od lipca zmieni się sposób rozliczenia opłat za odbiór odpadów z mieszkań i domów. Szykuje się rewolucja. Prezydent chce, żeby opłaty liczyć od powierzchni domu. W firmach będzie po staremu.
Od lipca zmieni się sposób rozliczenia opłat za odbiór odpadów z mieszkań i domów. Szykuje się rewolucja. Prezydent chce, żeby opłaty liczyć od powierzchni domu. W firmach będzie po staremu. archiwum
Od lipca zmieni się sposób rozliczenia opłat za odbiór odpadów z mieszkań i domów. Szykuje się rewolucja. Prezydent chce, żeby opłaty liczyć od powierzchni domu. W firmach będzie po staremu.

Przypomnijmy, propozycja prezydenta miasta, która będzie głosowana na sesji Rady Miejskiej 13 marca, wygląda następująco: 60 groszy za metr kw., gdy mieszkaniec będzie segregował odpady, 90 groszy - gdy odpady nie będą segregowane. Przy tym są dwa wyłączenia. Mianowicie osoby samotnie mieszkające (jednoosobowe gospodarstwa domowe) zapłacą tylko za 30 m kw., bez względu jak duże jest ich mieszkanie, czy dom. Natomiast większe gospodarstwa (nieważne 2, 3, 4- osobowe, czy większe) będą płacić za powierzchnię do 80 m kw. Jeżeli rodziny mają większe mieszkanie, czy dom, za każdy metr kw. powyżej 80 nie będą już ponosić opłaty.

Dla zobrazowania: rodzina zajmująca 60 m kw. zapłaci miesięcznie 36 złotych (jeżeli segreguje śmieci) i nieważne, ile osób liczy. Natomiast przy mieszkaniu 120 m kw. opłata wyniesie 48 złotych. Tyle samo przy 200-metrowym domu, itd.

I co ważne: - Nikt nikogo nie będzie rozliczał, ile produkuje śmieci. Odbierzemy od każdego każdą ilość wyprodukowanych przez niego odpadów - mówi wiceprezydent Andrzej Kierzek, który na konferencji prezentował prezydencki projekt uchwały. - A sama opłata - to przejście na podatek, na stałą opłatę. Samo rozliczenie od powierzchni mieszkania - to najbardziej równomierne rozłożenie ciężaru opłat na mieszkańców.

Przetarg
Koszalin został podzielony na dwie części, wzdłuż Dzierżęcinki, na część wschodnią i zachodnią. Wkrótce, jak już zostaną przyjęte stawki przez Radę Miejską, dla każdego rejonu zostanie ogłoszony przetarg na usługi związane z odbiorem odpadów z domów i mieszkań. Czy w obu przypadkach wygra koszalińskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej? Trudno przewidzieć.

Jak poinformował wiceprezydent Andrzej Kierzek, pierwsza umowa ma być podpisana na 2,5 roku.

Natomiast stawki przyjęte w uchwale dla mieszkańców, mają być przyjęte na czas nieograniczony, tzn., że w każdej chwili mogą być zmienione decyzją Rady Miejskiej.

Pytanie, czy stawki będą zmienione, gdy miasto osiągnie korzystną (niższą od zakładanej) cenę za usługi w przetargu? Początkowo prezydent miasta twierdził, że stawki zostaną od ręki obniżone, jeżeli się okaże, że miasto będzie musiało zapłacić w sumie mniej niż 18 milionów złotych rocznie za usługi dla całego miasta. Teraz już prezydent Piotr Jedliński mówi co innego, że będzie to zależało w dużej mierze od tego, jak mieszkańcy będą się rozliczać z opłat. Bo jeżeli wpłaty do kasy miejskiej będą wpływać regularnie i pozwolą one rozliczyć się z firmą, to wtedy można liczyć na obniżki stawek. Bo dla miasta liczy się w tym kontekście jedno: żeby wpływy od mieszkańców pozwoliły pokryć koszty określone przez firmę odbierającą odpady.

Segregacja
O nowym systemie rozliczenia, zaproponowanym przez władze miasta, poinformowaliśmy tydzień temu. Od tamtej pory, dosłownie każdego dnia, w redakcji urywają się telefony. Czytelnicy zasypują nas pytaniami. M. in. o weryfikację tego, kto segreguje odpady. To ważne, bo od tego będą zależeć stawki dla konkretnego gospodarstwa.

Od lipca, gdy opłaty będą wprowadzone, wszyscy będą płacić tyle samo, przy założeniu, że wszyscy segregują odpady, i ci w domkach, i ci w blokach i kamienicach. To, jak będą się kształtować stawki w dalszym okresie, będzie zależało od samych mieszkańców - od tego, czy będą segregować odpady. W domkach z pewnością będzie to łatwiejsze do sprawdzenia, a obowiązek weryfikacji będzie spoczywał na firmie odbierającej odpady.

Wątpliwości budzi natomiast kwestia sprawdzenia tego w blokach. Tam wiadomo - śmieci z kilku bloków trafiają do pojemników w danej osłonie śmietnikowej. - W każdej osłonie powinny się też znajdować pojemniki do segregowania - mówi wiceprezydent. - Oczywiście nikt nie będzie robił problemu, gdy w odpadach zmieszanych pojawi się jedna plastikowa butelka. Jednak gdy takich przypadków dla danej nieruchomości będzie więcej, w śmieciach będą worki z plastikami - a stwierdzi to firma odbierająca odpady, to wówczas do zarządcy danej nieruchomości zostanie wystosowane pismo z taką informacją, i w efekcie mieszkańcy z danego bloku / bloków przypisanych do tej konkretnej osłony, będą obciążeni stawką w wysokości 90 groszy za m kw. (to oznacza, że wszyscy wtedy, nieważne, czy segregują, czy nie - będą ponosić wyższe koszty solidarnie - dop. red.).

Kolejna istotna sprawa, o jakiej zapewnił wiceprezydent Andrzej Kierzek - firma odbierająca odpady będzie miała obowiązek zapewnić pojemniki oraz worki do segregacji. - Będziemy chcieli, żeby to było już w cenie - mówi Andrzej Kierzek.

Umowy i deklaracje
Jak już będzie wiadomo, jakie będą obowiązywały stawki, bo będzie po głosowaniu na sesji (teoretycznie zawsze może się coś zmienić, choć to raczej wątpliwe), a także będzie już po przetargu i będzie wiadomo, kto będzie obsługiwał Koszalin, PGK będzie wypowiadać obecnie obowiązujące umowy z mieszkańcami na odbiór odpadów. Bo nawet, jak PGK wygra przetarg, to umowy i tak będą podpisywane na nowo.

Ponadto każdy mieszkaniec, a dokładnie właściciel nieruchomości, będzie musiał złożyć deklarację dotyczącą lokalu, który zajmuje, a konkretnie jego powierzchni (żeby na tej podstawie obliczono dla niego wysokość rachunku).

Jak już ruszy proceduralna machina, to druki deklaracji będą dostępne m. in. na stronie internetowej ratusza. Jest obietnica, że będzie je można składać nie tylko osobiście, ale też elektronicznie. I to ma być deklaracja składana raz, bez potrzeby jej aktualizowania co roku. Chyba, że ktoś zmieni mieszkanie, dom, wówczas trzeba będzie zgłosić aktualne dane.

Wiceprezydent Kierzek stwierdził, że gdy już system zacznie funkcjonować, a więc od lipca, te gospodarstwa, gdzie właściciel mieszkania zadeklarował, że mieszka sam, będą sprawdzane. - Czy faktycznie zamieszkuje tam jedna osoba - mówi Andrzej Kierzek. - Ale nie będziemy sprawdzać każdego lokalu, tylko wyrywkowo, zwłaszcza tam, gdzie pojawią się wątpliwości i zgłoszenia od innych mieszkańców.

Kto to będzie sprawdzał? Do końca nie wiadomo. Wiceprezydent stwierdził jedynie, że w ratuszu zostanie zatrudnione w związku z nowym systemem i koniecznością jego rozliczania, pięć dodatkowych osób. - I to one będą się zajmować procedurami związanymi z rozliczeniem odbioru odpadów - dodaje wiceprezydent. Tylko, że zapomniał dodać, że taki urzędnik nie ma prawa wejść do cudzego domu i sprawdzać, ile osób mieszka pod danym adresem.

Mieszkańców czekają jeszcze kolejne spotkania z władzami miasta - te mają być okazją do wyjaśnienia wszelkich wątpliwości. O terminach będziemy informować na bieżąco.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!