- Otrzymaliśmy wiadomość od firmy, która dotąd, na podstawie umowy z miastem, świadczyła usługi odławiania dzików na nasze zlecenie - mówi nam Robert Grabowski, rzecznik koszalińskiego ratusza.
- Niestety, firma nie przetrwała problemów związanych z koronawirusem i kryzysem, przestała świadczyć usługi. Tym samym zostaliśmy bez firmy, która mogłaby się zająć odławianiem dzików. Dlatego konieczna była interwencja Straży Miejskiej - wyjaśnia rzecznik. Przypomnijmy, we wtorek, gdy mieszkańcy zaalarmowali, że w rejonie ul. Traugutta grasują dziki, Straż Miejska ruszyła do akcji, by je przepłoszyć w kierunku Góry Chełmskiej. W efekcie jeden dzik uciekł, a drugi ukrył się przestraszony na jednej z posesji. Dopiero w nocy powędrował w kierunku lasu - wczoraj rano nie było po nim śladu.
- Wystąpiliśmy już do różnych firm z zapytaniem o możliwość zawarcia umowy na dalsze odławianie zwierzyny. Bo choć w ostatnim czasie jest mniej sygnałów potwierdzających obecność dzików na terenie miasta, to w planach były kolejne odłowienia - dodaje rzecznik.
Zobacz także: Policja w Koszalinie wykorzystuje drona do sprawdzania, czy mieszkańcy stosują się do zaleceń związanych z koronawirusem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?