Ponad setka manifestantów przeszła w piątkowy wieczór ulicami Szczecinka w niemym proteście przeciwko interwencji Rosji na Ukrainie.
Był starosta Krzysztof Lis, poseł Wiesław Suchowiejko, przedstawiciele miasta, ale też zwykli mieszkańcy przerażeni tym co dzieje się za naszą wschodnią granicą. Marsz milczenia "Solidarni z Ukrainą" to pomysł szczecineckich samorządowców i mniejszości ukraińskiej, bardzo licznej w powiecie, do którego trafiła po wojnie w wyniku akcji "Wisła". Ale dziś historyczne urazy poszły w niepamięć i razem z niebiesko-żółtymi flagami Ukrainy szli Polacy z biało-czerwonymi sztandarami.
Byli także szczecineccy Romowie, ktoś przyniósł flagę Unii Europejskiej, która na razie zaborowi Krymu przygląda się dość wstrzemięźliwie. A tu trzeba działać, bo apetyt Putina nie skończy się zapewne na tym półwyspie. Łatwo zgadnąć, gdzie może następnie skierować swój wzrok. - Zobaczyliśmy oblicze imperialnej Rosji Putina, która nie szanuje żadnych umówi i porozumień dokonując brutalnej agresji - mówił Włodzimierz Fil, szef Związku Ukraińców w Polsce z Białego Boru.
Symboliczny, milczący protest w Szczecinku do mała cegiełka, która być może poruszy sumienia rządzących i skłoni ich do działania. Demonstranci przeszli spod ratusza przez cały niemal Szczecinek do cerkwi greckokatolickiej, gdzie modlili się za Ukrainę i poległych na Majdanie.