Skąd ten radykalny krok?
To było jedyne sensowne wyjście, jeśli myślimy o dalszym funkcjonowaniu klubu. Ciężko płacić za pracę, której nie ma. Dotację z Urzędu Miejskiego (na rok 2020 klubu otrzymał 250 tys. zł na działalność merytoryczną - przyp. red.) otrzymujemy za realizację konkretnych celów, tzn. za rozgrywanie meczów, czy ekspozycję logotypów. Jeśli tego nie ma, bo sezon jest przecież zawieszony, to nie ma też podstaw, by dostać pieniądze. Nie ma możliwości rozliczenia dotacji na dotychczasowych zasadach. Kontrakty podpisywane są na czas rozgrywek. Mamy teraz pozamykane obiekty sportowe, nie ma fizycznej możliwości, by realizować cele klubu. Jeśli mamy zapis w umowach o reprezentowaniu miasta w rozgrywkach, a tych rozgrywek nie ma, to niestety trzeba było podjąć tę decyzję. Trudną, ale - patrząc długofalowo - jedyną sensowną, by to wszystko uratować.
Sezon nie został formalnie zakończony, ale zdecydowaliście się na rozwiązanie umów. Pod względem prawnym jest to właściwe?
Lada chwila władze Związku Piłki Ręcznej w Polsce podejmą decyzję o zakończeniu sezonu we wszystkich klasach rozgrywkowych. Władze PGNiG Superligi już to zrobiły. Poinformowałem zawodników o całej sytuacji, ale wszystko prawnie pójdzie w ruch, gdy władze ligi zakończą sezon. To dla nas wszystkich nowa sytuacja. Ale jeśli chcemy, by klub istniał i się rozwijał, to trzeba było postawić ten krok. Nasi zawodnicy dostaną pieniądze uwzględniając cały marzec, więc pod względem prawnym wszystko będzie załatwione, zważywszy trudne okoliczności. Zawodnicy stracą finansowo raptem miesiąc, bo przecież planowo sezon miał zakończyć się na przełomie kwietnia i maja.
Wszyscy zostaną teraz na lodzie?
Nie. U większości naszych zawodników gra w Gwardii jest ich hobby, jedynie dodatkowym źródłem dochodów. Większość ma pracę w innych firmach. Gdyby pozostali potrzebowali pomocy finansowej, nasi sponsorzy oferują im pracę u siebie. To raptem kilka takich przypadków. Do tego przyjezdnym zawodnikom opłacamy mieszkania, to się nie zmienia. Uważam, że od strony czysto socjalnej mocno wspieramy zawodników.
Należy przypuszczać, że pozostałe kluby piłki ręcznej w I lidze, idąc za waszym przykładem, również rozwiążą umowy.
Ktoś musiał być pierwszy, sytuacja jest nadzwyczajna. To duża odpowiedzialność, ale jeśli chcemy w przyszłości się rozwijać, czy w ogóle istnieć na sportowej mapie Polski, to trzeba było wykonać ten krok. Sytuacja finansowa klubu na tę chwilę jest stabilna, nie mamy zaległości wobec naszych kontrahentów. Podeszliśmy do sprawy poważnie. Nie chcieliśmy zadłużać klubu, myślimy o przyszłym sezonie.
Co w takim razie przyniesie przyszłość?
Sport działa na niekonwencjonalnych warunkach i niestety, ale w obecnej sytuacji epidemiologicznej nie jest w tym momencie najważniejszy. Mam nadzieję, że sytuacja unormuje się do wakacji. Gdyby tak było, jednym z rozwiązań jest podzielenie nowego sezonu na trzy, a nie dwie rundy (w tym dwie jeszcze w tym roku kalendarzowym). To pozwoliłoby w pełni rozliczyć dotację roczną pod kątem rozegranych meczów. To jeden ze scenariuszy, ten optymistyczny.
Na tę chwilę wydaje się, że aż nazbyt optymistyczny. Sport zatrzymał się całkowicie i nic nie wskazuje na to, by sytuacja miała się poprawiać.
Wszyscy na tym stracą, nie tylko sport. Należy liczyć się z tym, że pozostałe koszalińskie kluby działające na zasadach stowarzyszeń będą miały podobne problemy i będą stały - już stoją - przed podobnymi decyzjami. Nie rozliczą dotacji jeśli nie będzie meczów, występów, turniejów i innych zawodów. Choć mówimy tylko o naszym regionie, to wydaje się, że tak będzie w całym kraju. W znacznej mierze to samorządy są głównymi sponsorami klubów. A te skupiają się teraz na walce z koronawirusem.
Zobacz także Piłka ręczna. Gwardia Koszalin - Jurand Ciechanów (archiwum)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?