Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

EkoKniaź: Mleczne dziedzictwo kulinarne [zdjęcia, wideo]

Rajmund Wełnic
Gospodarstwo ekologiczne rodziny Kniażewiczów.
Gospodarstwo ekologiczne rodziny Kniażewiczów. Rajmund Wełnic
Z Grabowa, z samych wschodnich krańców Pomorza Zachodniego, pochodzi kolejna firma, które weszła do Sieci Dziedzictwa Kulinarnego promującej lokalną żywność. To gospodarstwo ekologiczne rodziny Kniażewiczów i wytwarzany tam nabiał marki EkoKniaź. Grabowo to wioska zagubiona na rubieżach województwa, na krańcu gminy Biały Bór pośród lasów i pól. Tu od trzech pokoleń gospodaruje rodzina Kniażewiczów, repatriantów zza Buga. Dziś to prawdziwie rodzinna firma - prowadzi ją Sebastian, jego mama, żona Ewa oraz rodzeństwo Małgorzata i Mateusz. - Mąż przejął gospodarstwo po wypadku, w którym zginął jego ojciec 14 lat temu - mówi pani Ewa, sama pani inżynier instalacji sanitarnych. - Był wówczas na trzecim roku leśnictwa Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie i nagle wszystko znalazło się na jego głowie. Mimo wykształcenia dość daleko odbiegającego od rolniczego oboje sobie świetnie poradzili, choć moment wtedy był nieszczególny, bo nieszczęścia spadły na rodzinę prawie jednocześnie - tuż przed wypadkiem spalił się obora wraz z bydłem. - Mąż jest jednak tytanem pracy, a poza tym gospodarstwo to jego pasja - mówi żona. Dziś mają około 250 hektarów ziemi i w sumie 260 krów mlecznych, byczków, cielaków. Gospodarstwo nie tylko podniosło się z pożaru, ale i znakomicie rozwinęło. Zatrudnia - oprócz całej rodziny - 6-8 pracowników w zależności od sezonu. Gospodarstwo jest praktycznie całkowicie samowystarczalne: bydło wypasa na własnych pastwiskach, na polach rosną zboża i rośliny strączkowe, z których produkuje się paszę. Od zawsze było ono nastawione na produkcję mleczną, która jest bardzo podatna na wahania koniunktury i cen narzucanych przed producentów nabiału. Kalkulacja, aby samemu zrobić kolejny krok i zainwestować we własną mleczarnię, była prosta: zamiast sprzedawać surowe mleko lepiej samemu zająć się przetwórstwem. Oczywiście najpierw należało wznieść samą mleczarnię i ją wyposażyć. Pomógł preferencyjny kredyt z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa na modernizację obory, budowę mleczarni we wszystkich unijnych standardach sanitarnych, zakup maszyn rolniczych. I dwa lata temu Kniażewiczowie stanęli przed nowym wyzwaniem. Najpierw trzeba było opanować technologię przetwórstwa mlecznego. - Pomogło nam dwóch doświadczonych technologów, ale często uczyliśmy się na własnych błędach - pani Ewa wspomina, że wiele partii próbnych wyrobów po prostu się nie udało. Od początku mieli założenie, że będzie to - tak jak cała gospodarka - nabiał ekologiczny: tylko mleko i żywe szczepy bakterii. Żadnych konserwantów, dodatków chemicznych, ulepszaczy, czy zagęstników. Dlatego np. nie zdecydowali się wejść w produkcję jogurtów owocowych, które już wymagałyby użycia chemii. W grabowskiej mleczarni powstają twarogi, śmietany, jogurty (to - jak zdradzają gospodarcze - najbardziej wymagający i pracochłonny wyrób), maślanki, kefiry, sery dojrzewające podpuszczkowe. Wszystko ekologiczne i po własną marką EkoKniaź. Zwiedzamy zakład w Grabowie: wszędzie panuje sterylna czystość, musimy się przebrać przed wejściem na salę produkcyjną, gdzie panie w czepkach mieszają mleko do kadziach dodając kultury bakterii. Dziś nabiałem z wsi pod Białym Borem zajadają się w całej Polsce. - Średnio codziennie mamy 2 tysiące litrów mleka, z czego przerabiamy jakieś 3/4 , resztę sprzedajemy - mówi Ewa Kniażewicz, która mimo domu na głowie zajmuje się jeszcze papierkową robotą, ale ma też czasami czas i chęć popracować przy produkcji serów podopuszczkowych. - Naszym atutem jest to, że nabiał produkujemy ze świeżego mleka, praktycznie zaraz po uboju, co znakomicie wpływa na jakość wyrobów. Moim cichym marzeniem jest wejście na wyższy stopień wtajemniczenia i produkowanie serów twardych, pierwsze nieśmiałe próby już robię. Ale problemów nie brakowało od początku, bo np. były ogromne problemy z kupnem maszyn mleczarskich do niewielkiej w sumie - zwłaszcza w porównaniu z wielkimi zakładami - produkcji. Po prostu nie było sprzętu do takich domowych manufaktur mlecznych. Interesu do zarobienia na współpracy z niewielkim kontrahentem nie widzieli także producenci opakowań, którzy najchętniej sprzedawaliby je na tiry. - Nas po prostu nie było na to stać, pomijając już to, że nie mielibyśmy, gdzie trzymać np. przyczepy kubeczków do jogurtów - mówi nasza rozmówczyni. Jedno to nabiał wyprodukować i opakować, drugie to go sprzedać. Na rynku żywności ekologicznej jest duża konkurencja, ale też wciąż rosnący popyt. Trzeba się więc reklamować, pokazywać na targach zdrowej żywności, docierać do sprzedawców i sklepów. Dziś Kniażewiczowie mają już własną sieć dystrybucji i odbiorców, sprzedają także sami w hali kupieckiej w Koszalinie, a nabiał trafia m.in. do sklepów w Szczecinku. Lokalnych wytwórców wspomagają także władze samorządowe. - Pamiętam, że w roku 2013 byliśmy przez starostwo poproszeni abyśmy zostali starostami na dożynkach powiatowych - wspominają państwo Kniażewicz, dla których było to ogromne przeżycie i okazja do pokazania się ze swoimi wyrobami szerszemu gremium. Nabiał był nominowany do nagrody Mocarza Gospodarczego powiatu szczecineckiego, a modernizacja obory i budowa mleczarni dostała nagrodę w kategorii mikroprzedsięwzięcie inwestycyjne. Teraz przyszło zaproszenie do Sieci Dziedzictwa Kulinarnego Pomorza Zachodniego, do którego należy już 40 firm. - Urząd Marszałkowski zachęca nas, abyśmy zgłosili także nasze wyroby na listę tradycyjnych produktów regionalnych, myślimy o tym, może spróbujemy z serami twardymi - mówią gospodarcze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!