Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eksmisja w Koszalinie: z mieszkania zrobiła śmietnik. Dyrektor ZBM: lokal stanowił zagrożenie epidemiologiczne

(ing)
Fot. Radek Koleśnik
Uzbrojeni w rękawiczki i ochronne maski pomocnicy komornika weszli dziś do mieszkania Ireny Rezmer. Wydobywający się z lokalu odór zatykał, a ogrom śmieci, po których biegały robaki przerażał.

- Nikt mi matki ubezwłasnowolnić sądownie nie pomógł. Najłatwiej jest ją eksmitować - wykrzykiwała córka.

Irena Rezmer sama mieszkała do dziś w dwupokojowym mieszkaniu w bloku przy ul. Piłsudskiego 81. Z córką jest w konflikcie od lat, dlatego ta mało, jeśli nie w ogóle, interesowała się losem matki, dziś 70-letniej kobiety.

- Z matką nie dało się żyć. Jeszcze kilka lat temu próbowałam ją odwiedzać, ale ona oskarżała mnie o kradzieże, nasyłała policję. Wtedy, jakieś trzy lata temu, próbowałam ją ubezwłasnowolnić, ale sąd nie widział takiej potrzeby. Przestałam się matką interesować - tłumaczy nam córka Ireny Rezmer.

Po kilku latach, dokładnie w lutym tego roku, jeszcze raz wystąpiła do sądu o ubezwłasnowolnienie matki. Sprawa jest w toku.

Córka nie miała jednak pojęcia, że przez długie lata Irena Rezmer zadłużyła mieszkanie na ok. 40 tys. złotych, od kilku lat ciąży na niej wyrok eksmisji do lokalu socjalnego, którego wykonanie komornik zaplanował właśnie na dziś, na 16 kwietnia, na godz. 10 rano.

Dowiedziała się o tym przypadkiem, gdy opieka społeczna poinformowała ją, że matka przebywa w szpitalu psychiatrycznym i potrzebuje niezbędnej garderoby.

- Byłam w tym szpitalu i tyle wiem, że matka cierpi na urojenia. Jestem zła, że żadne instytucje mnie nie informowały o zamiarach wobec mojej matki. Ja nie wiedziałam, że sama mogę prosić o takie informacje - mówi rozżalona córka Ireny Rezmer.

Instytucje widzą problem inaczej. - Rodzina w ogóle się matką nie interesowała. My, nie mając orzeczenia sądu w sprawie jej niepoczytalności, musieliśmy ją traktować, jak każdego najemcę. A ta pani nie płaciła za czynsz - oznajmia Henryk Bagier, dyrektor Zarządu Budynków Mieszkalnych.

- Poza tym mamy stosy skarg sąsiadów na tę panią. Ludzie się jej bali, skarżyli na fetor z jej mieszkania, na obelgi. Policja też interweniowała tu wielokrotnie. Dłużej z przekazaniem wykonania wyroku do komornika nie mogliśmy czekać. Bo to mieszkanie stanowiło zagrożenie epidemiologiczne.

Jeszcze przed eksmisją Irena Rezmer trafiła na przymusowe leczenie do szpitala psychiatrycznego w Koszalinie. Postarała się o nie opieka społeczna, której pracownicy próbowali pomagać kobiecie i wiedzieli, że z jej zdrowiem psychicznym jest coraz gorzej.

- Nieobecność najemcy nie przeszkadza i absolutnie nie jest powodem do wstrzymania eksmisji, bo my tej kobiety nie wyrzucamy nas bruk. Czeka na nią lokal socjalny przy ul. Lechickiej i tam przetransportujemy jej dobytek - wyjaśniał wczoraj na gorąco komornik Marek Winnicki.

Opieka społeczna stara się też dla Ireny Rezmer o miejsce w domu pomocy społecznej, by na każdą pomoc, również lekarską, mogła liczyć całą dobę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!