Piotr Siudowski mieszkał do wczoraj w mieszkaniu spółdzielni "Przylesie". Mówi, że sprawa ma swój początek w 2001 roku. - Odszedłem z pracy. Przez około sześć miesięcy nie płaciliśmy czynszu. Dług urósł do 9 tys. złotych - mówi. Został wykluczony spośród członków "Przylesia". Za karę miał płacić tzw. czynsz odszkodowawczy (co miesiąc 850 zł). Mówi, że płacił. Nieregularnie, ale próbował wyjść z dołka. - Przez dwa lata oddałem spółdzielni 26 tysięcy - dodaje. Dostał jednak nakaz eksmisji. - Według moich wyliczeń, w październiku 2005 roku rozliczyłem się do zera - twierdzi P. Siudowski. Przedstawicielki "Przylesia", które uczestniczyły we wczorajszej eksmisji, były nieustępliwe: - Nieprawda, ten pan jest winien "Przylesiu" ponad 13 tysięcy.
Prezes Kazimierz Okińczyc też jest nieugięty: - Ten pan miał dwa lata na załatwienie sprawy po tym, jak zapadł wyrok o eksmisji. O czym ja mam teraz z nim rozmawiać? Jest dług, jest orzeczenie o eksmisji, miasto wskazało lokal socjalny, to komornik robi, co do niego należy. Jaką mam gwarancję, że pan Siudowski - nawet gdyby przyniósł teraz kilkanaście tysięcy i wpłacił do kasy - potem będzie płacił regularnie? A na jego mieszkanie jest już przydzielona rodzina z listy czekających w ratuszu na lokal komunalny. Sprawa jest zamknięta.
Dla P. Siudowskiego sprawa się jednak nie skończyła. Będzie dochodził w sądzie swoich praw. Chce odszkodowania od spółdzielni. Na razie jednak nie miał wyjścia, musiał wynieść się do lokalu socjalnego. Tam też komornik kazał przewieźć meble, sprzęty i inne rzeczy Siudowskich. - Będę się rozglądał za jakimś mieszkaniem do kupienia - dodaje Siudowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?