Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ekstraklasa koszykarzy - AZS - Anwil 70:66 [wideo, zapis relacji, zdjęcia]

rav
AZS Koszalin - Anwil Włocławek 70:66 (13:22, 18:20, 16:9, 23:15).
AZS Koszalin - Anwil Włocławek 70:66 (13:22, 18:20, 16:9, 23:15). Jacek Wójcik
Mimo prowadzenia gospodarzy przez niemal całe spotkanie, ostatecznie Akademicy, po bardzo słabym meczu z obu stron, pokonali Anwil Włocławek 70:66.
AZS Koszalin - Anwil Włocławek 70:66

AZS Koszalin - Anwil Włocławek 70:66

Mimo prowadzenia gospodarzy przez niemal całe spotkanie, ostatecznie Akademicy, po bardzo słabym meczu z obu stron, pokonali Anwil Włocławek 70:66.

Jak tu nie wierzyć w przysłowiowy efekt "nowej miotły", skoro po zaledwie trzech dniach treningów z nowym szkoleniowcem, koszalinianie odnieśli w końcu pierwsze zwycięstwo w sezonie. Rękę Gaspera Okorna widać było w zestawieniu pierwszej piątki, gdzie Rafał Bigus zastąpił Raymonda Sykesa. Słoweński trener szybko jednak wpuścił na boisko Amerykanina i nestor polskich parkietów nie wrócił do gry już do końca spotkania.

Trudno jednak, by po zaledwie kilku dniach prowadzenia zespołu trener dopracował jakiekolwiek inne elementy gry. Dlatego w oczy rzucało się przede wszystkim inne niż w poprzednich spotkaniach podejście mentalne zawodników do meczu z Anwilem, objawiające się dużo większą werwą w grze. Zwłaszcza na początku i pod koniec spotkania. Choć w ataku ich postawa była chaotyczna, to nadrabiali ogromnym zaangażowaniem w obronie. Dzięki temu, mimo licznych strat w pierwszych minutach, nie pozwolili odskoczyć rywalom dalej niż na dwa punkty. W pewnym momencie wyszli nawet na trzypunktowe prowadzenie, ale wtedy agresja, z którą weszli w mecz gdzieś zniknęła.

Włocławian do gry pobudził za to Danilo Mijatović, formalnie center, który trafił dwa rzuty trzypunktowe. Prawdziwym katem koszalinian okazał się jednak Keith Clanton, który, wykorzystując słabość podkoszowych AZS, raz po raz zdobywał łatwe punkty spod samej obręczy. Mimo że jego gra wyglądała, jakby poruszał się na zwolnionych obrotach, nie radzili sobie z nim ani Rafał Bigus, ani Raymond Sykes. Silny skrzydłowy z Włocławka ośmieszał zresztą także koszalińskich obwodowych, często wcielając się w rolę rozgrywającego i wyprowadzając piłkę z własnej połowy lub zdobywając punkty po indywidualnych minięciach i wejściach pod kosz. Na osobne zdanie zasługuje gra w obronie w AZS Zbigniewa Białka, który już w kolejnym meczu nie stanowi żadnej przeszkody dla rywali i wyłącznie symuluje defensywę.

W efekcie pierwszą kwartę goście wygrali 22:13, a w drugiej kontynuowali (zwłaszcza Clanton, który rzucił 19 punktów w pierwszej połowie) swoją passę. Na nic zdawała się częsta rotacja trenera Akademików, który sprawdzał różne warianty ustawienia drużyny. W pewnym momencie Anwil prowadził już dwunastoma punktami i spokojnie utrzymywał bezpieczną przewagę. Grę na swoje barki w drużynie gospodarzy próbował brać przede wszystkim Sek Henry, jednak jego akcje - mimo że od czasu do czasu skuteczne - były zbyt indywidualne.
Szansa na dogonienie rywali pojawiła się pod koniec pierwszej połowy, kiedy to boisko musiał opuścić kontuzjowany Dusan Katnić. Z braku nominalnego rozgrywającego (Paul Graham również jest kontuzjowany) grę Anwilu prowadzili na zmianę Dulkys z Sokołowskim Mimo to gościom udało się utrzymać przewagę i pierwszą połowę zakończyli prowadzeniem 42:31.
Po przerwie brak playmakera w zespole gości był już wyraźnie widoczny (pozostali zawodnicy rozdali przez cały mecz w sumie zaledwie jedną asystę więcej niż Katnić tylko w pierwszej połowie). Ponadto Sykes "nauczył się" radzić sobie z Clantonem, a kiedy zmęczonego Amerykanina zmienił Seid Hajrić, gracz Akademików nie miał już godnego rywala po żadnej ze stron parkietu. Najlepiej zbierający ligi i kapitan Anwilu był bowiem kompletnie zagubiony w ataku (dwa razy został z piłką w rękach po upływie 24 sek.), a w obronie wyłącznie faulował.

Z powyższych powodów, włocławianie pierwsze punkty z gry zdobyli dopiero po 6,5 min. trzeciej kwarty. Niestety Akademicy nie potrafili do końca wykorzystać słabości rywali sami w tym czasie zdobyli tych punktów zaledwie dziewięć. Spokojnie jednak zmniejszali stratę i nie wybił ich z rytmu nawet faul techniczny odgwizdany... Gasperowi Okornowi, który zbyt agresywnie (werbalnie) pobudzał Odeda Brandweina (bezproduktywnego w całym spotkaniu) do aktywniejszej gry w obronie.

Dulkys trafił tylko jeden rzut wolny, a Hajrić pudłem zakończył dodatkową akcję. Ta sytuacja dodatkowo rozdrażniła Akademików, którzy znów agresywnie rzucili się w pościg i pod koniec tej odsłony doszli rywali na dwa punkty. Wtedy jednak sędziowie odgwizdali kolejny faul techniczny szkoleniowcowi Akademików (tym razem za złapanie w locie piłki opuszczającej boisko). Mijatović wykorzystał oba osobiste i, mimo że w dodatkowej akcji Clanton popełnił kroki, Anwil zakończył kwartę czteropunktowym prowadzeniem.

Będący w wyraźnym "gazie" koszalinianie mogli jednak optymistycznie oczekiwać ostatnich dziesięciu minut meczu. Presja najwyraźniej sparaliżowała jednak oba zespoły, bo na początku gra z obu stron znów była bardzo chaotyczna. Otworzyła się dopiero po kilku minutach, a Anwil znów zwiększył przewagę do 8 oczek. Grę przetrzebionej kontuzjami drużyny ciągnął już jednak tylko Deividas Dulkys. Dwoił się i troił i przez większą część czwartej kwarty samotnie stawiał czoło Akademikom. Był jednak bezsilny wobec coraz lepszej gry amerykańskiego trio (Sykes, Dunn, Henry), które po pięciu minutach wyprowadziło koszalinian na drugie prowadzenie w tym meczu. Wprawdzie goście jeszcze dwa razy odzyskiwali przewagę, ale nie potrafili już odskoczyć. Popełniali liczne straty (m.in. Sokołowski "wkozłował" sobie piłkę w nogi) lub nie trafiali do kosza z łatwych pozycji.

Ostatnie minuty meczu nie interesowały już jednak dość głośnych przez pozostałą część spotkania kibiców z Włocławka, którzy pod koniec skupili się na przepychankach z ochroną. Tymczasem na kilkadziesiąt sekund przed końcem rzut z dystansu Dunna wyprowadził AZS na kolejne prowadzenie, którego Akademicy nie oddali już do ostatniej syreny. Ostatecznie zwyciężyli 70:66, przełamując serię czterech porażek na otwarcie sezonu. Za tydzień spotkają się z jednym jeszcze zespołem bez zwycięstwa w lidze - Jeziorem Tarnobrzeg.

Live streaming video by Ustream

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!