- Jak to jest być żoną artysty sławnego na całym świecie? Łatwo, czy trudno?
- Na pewno interesująco. Żyjąc u boku mojego męża miałam szansę poznania innych wielkich artystów, co zapewne w innej sytuacji nie byłoby możliwe. Łączyła mnie przyjaźń z Arturem Rubinsteinem, z Mścisławem Rostropowiczem, poznałam Salvadora Dalego, Pablo Picassa, Marca Shagalla. Wspólne życie z artystą daje poczucie, że coś musi pozostać dla historii. W tym roku będziemy obchodzić 45. rocznicę ślubu, zatem mogę śmiało powiedzieć, że mam w tej kwestii spore doświadczenie.
- Mogła pani pozostać żoną swojego męża, jednak postanowiła pani robić coś więcej. Dlaczego?
- Mieszkając przez wiele lat za granicą zawsze podkreślałam, że Polska ma wspaniałą kulturę, którą starałam się propagować na całym świecie. Choć przekonywałam się, że artysta czasem bywa bardziej doceniany na świecie, niż w swoim kraju, Polska zawsze była i jest naszym krajem. Kiedy po powrocie do Polski obserwowałam trudną drogę młodych ludzi do sławy, postanowiłam zacząć im pomagać. Artysta staje na scenie i powinien grać, a nie zajmować się różnymi przyziemnymi sprawami.
Wielkanocny Festiwal Beethovena, Stowarzyszenie im. Ludwiga van Beethovena, impresariat, stypendia, które chcemy ufundować - to mój wkład w promocję młodych zdolnych Polaków i polskiej kultury w świecie. Pragnę też dodać, że moja działalność ma wymiar całkowicie społeczny. Po prostu czuję, że powinnam to robić.
_______________
Czy sale koncertowe rozbrzmiewające muzyką poważną mają szanse, według Elżbiety Pendereckiej, by wygrać z handlowymi centrami? Jakich projektantów mody nasza rozmówczyni ceni najbardziej? Czy to była jej pierwsza wizyta w Koszalinie? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w środowym, 22 września, papierowym wydaniu "Głosu Koszalińskiego".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?