Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fantastyczna "Carmen" i wielki skandal z biletami

Radosław Brzostek
Radosław Brzostek
W piątek wieczorem w koszalińskim amfiteatrze Filharmonia Koszalińska wystawiała operę "Carmen". Od godziny 19 ciągnęły na nią tłumy.

Przed godziną 20, kiedy już miało się zaczynać przedstawienie, widownia była już pełna, tak, że nie było gdzie szpilki wsadzić. Część widzów siedziała nawet na ogrodzeniu, część na schodach. Przed bramą wciąż kłębił się tłum, który chciał wejść na spektakl. Większość miała bilety lubzaproszenia.

- Byłam w szoku, nie widziałam, co się dzieje. Sprzedaliśmy bilety i wydaliśmy zaproszenia dla prawie pięciu tysięcy osób. A tymczasem w amfiteatrze było ich znacznie więcej - mówi Wanda Vogelsinger z Filharmonii.

- Badam, co się stało, jakim cudem doszło do czegoś takiego.Ustaliłam, że wiele zaproszeń zostało sfałszowanych. Tego nie przewidziałam. Ze względu na bezpieczeństwo trzeba było zamknąć obiekt. Wyszłam do ludzi, którzy stali pod amfiteatrem, aby ich przeprosić. Kasy zwracały pieniądze za bilety.Ochroniarze zaczęli zamykać wejście.

Nie wszyscy chcieli się pogodzić z tym, że nie obejrzą przedstawienia. Zaczęli się przedzierać przez kordon. Na pomoc 20 ochroniarzom ściągnięto kolejnych 10. Z trudem, z przepychaniem, szarpaniem udało im się zamknąć bramę. Zdenerwowani i stłoczeni ludzie zaczęli szarpać się z ochroną.

Wezwali policję i przyjechały dwa radiowozy. Do amfiteatru nie weszło wiele osób z biletami, którzy przyjechali autokarami specjalnie na "Carmen" ze Szczecinka, turyści z Mielna, wielu melomanów z Koszalina, którzy chodzą na koncerty symfoniczne przez cały rok. Byli bardzo rozczarowani.

- Nie wiem, jak to się stało, jest mi bardzo przykro. Serdecznie przepraszam wszystkich za taka sytuację - mówi Wanda Vogelsinger. - Zawsze mieliśmy problem, aby zgromadzić publiczność na operę. Niedawno pewna firma odwołała "Zemstę nietoperza", bo nie było chętnych. Kabarety nie mogą zgromadzić widowni. Nie przewidziałam, że tu przyjdzie aż tylu chętnych. Jeszcze raz z całego serca przepraszam.
A przedstawienie? Było fantastyczne.

Artyści operowi, którym bardzo rzadko zdarza się śpiewać przed tak dużą publicznością, dali z siebie wszystko. Był też zgrzyt. Podczas drugiego aktu, kiedy sierżant śpiewa dramatycznie, że nie wie co robić - iść z ukochaną Carmen w góry czy do umierającej matki, wtedy raptem rozległy się... petardy. To były sztuczne ognie odpalone przed ratuszem fetujące rozpoczęcie Bałtyckich Igrzysk Młodzieży. Huk zakłócał artystom śpiewanie, a pięciotysięcznej widowni uniemożliwił wysłuchanie kilku pięknych arii.

Szkoda, że miejskie władze, wydając zezwolenie na ognie sztuczne, nie uwzględniły, że pięć tysięcy ludzi, którzy wydali pieniądze na bilety, ma prawo bez zakłóceń wysłuchać opery.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!