- Dziękujemy redakcji za pomoc, bo to Wasza akcja sprawiła, że mój telefon dzwonił jak oszalały - relacjonowała na gorąco reakcje koszalinian na ubiegłotygodniową publikację Teresa Stangret, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
Apelowaliśmy o przygarnięcie psa-kaleki, który cudem uszedł z życiem po wypadku samochodowym.
- I udało się! Fart zamieszkał z rodziną, która z pewnością da mu mnóstwo miłości. Wiosną będzie mieszkał w leśniczówce. Los znów się do niego uśmiechnął - ze łzami w oczach podsumowała pani Teresa.
Przypomnijmy, pies dostał imię Fart, bo cudem uszedł z życiem. Pierwszy właściciel najpewniej go wyrzucił. W grudniu ubiegłego roku jakaś pani znalazła go przy ruchliwej trasie. Konał na poboczu. Kobieta przyjechała do prywatnej lecznicy przy ul. Franciszkańskiej w Koszalinie, gdzie pies od razu trafił na stół operacyjny. Miał otwarte złamanie przedniej łapy, pękniętą kość udową i miednicę. Lekarze postanowili leczyć go za darmo, choć koszty zabiegów i opieki były horrendalne.
I na trafieniu na bezinteresownych lekarzy skończyło się szczęście Farta. Zyskał nowe imię - Bumerang, bo już trzykrotnie bezmyślne osoby, które zdecydowały się przygarnąć niepełnosprawnego psa, oddawały go. I tak kundelek za każdym razem wracał do weterynarzy na ul. Franciszkańską.
- Wiem, że tym razem będzie inaczej. Skąd? Państwo, którzy zaadoptowali Farta potraktowali sprawę bardzo poważnie. Przemyśleli przez noc wszystkie za i przeciw i uznali, że są w stanie stworzyć psu prawdziwy dom - zdradza Teresa Stangret.
Jednego można być pewnym - szczeniak oprócz ogromnej dawki psiej miłości z pewnością będzie rozweselał swoich opiekunów. Mimo że kuleje, jest bardzo wesoły. To nawet nie iskra, a żywy płomień energii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?