Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fenomen koszalińskich naturalnych lodów

Mariusz Rodziewicz
Pracownicy Pracowni Lodów mają niewiele czasu na odpoczynek. – Ale to nie szkodzi, praca jest tu bardzofajna – mówi Dawid Stawski. – Nasi klienci lubią eksperymentować ze smakami, choć na niektóre smaki,np. karmelowy z solą trudno ich namówić.
Pracownicy Pracowni Lodów mają niewiele czasu na odpoczynek. – Ale to nie szkodzi, praca jest tu bardzofajna – mówi Dawid Stawski. – Nasi klienci lubią eksperymentować ze smakami, choć na niektóre smaki,np. karmelowy z solą trudno ich namówić. Radosław Brzostek
Koszaliński punkt z naturalnymi lodami przy ul. Zwycięstwa przeżywa prawdziwe oblężenie klientów. Kolejki ustawiają się jeszcze przed otwarciem i potrafią nie kończyć się nawet do godz. 22. Na czym polega jego fenomen?

Poniedziałek, godz. 10:45 lodziarnia jeszcze zamknięta, ale przed budynkiem na otwarcie okienka czeka już kilkanaście osób w różnym wieku. Środa, godz. 14:10 - około 20 osób już zajada się lodami, kilkanaście kolejnych stoi w kolejce. Niedziela, po godz. 16 w ogonku nieopodal Związkowca stoi co najmniej 50 osób. Wszystkich przyciąga jedno: wieść o pysznościach produkowanych przez Pracownię Lodów.

- Co mnie tu przyciągnęło? Fama! Dowiedziałam się o tym miejscu od sąsiadów na podwórku i postanowiłam sprawdzić, czy faktycznie tutejsze lody są tak dobre - przyznaje Alina Ernest, która do Pracowni Lodów przyszła z córką i dwójką wnuczków, dwuletnią Mają Humienną i sześcioletnim Leonardem Orlovem.

- Sama jestem tradycjonalistką i wybrałam lody śmietankowe, dzieci skusiły się na porcję lodów bananowych z jogurtem, czekoladowych i sorbet truskawkowy. Inni nasi rozmówcy także przyznają, że informacja o nowym punkcie z naturalnymi lodami rozniosła się po Koszalinie właśnie pocztą pantoflową. Niemal każdy, kto był raz, poleca to miejsce innym i wraca znowu. Tak, jak dwie koleżanki, Ania i Agata. - Jestem tu już po raz szósty - chwali się druga z nich. - I na pewno nie ostatni. Lody tutaj są przepyszne. Oczywiście, póki się je te sklepowe, to też wydają się bardzo dobre, ale jak spróbuje się naturalnych, to już nie chce się jeść innych.

Obie panie zgodnie przyznają, że uważają na to, co jedzą; czytają etykiety i sprawdzają, czy produkty nie zawierają chemii. W ich przypadku, wybór Pracowni Lodów wydaje się więc naturalny. - Czy inni sięgają po nie także z tego powodu? Chyba nie. Polacy ciągle nie są świadomi, co jedzą. Często widzę, że już od godz. 8:30 rodzice faszerują dzieci słodkimi, czekoladowymi batonikami, a nie na cukrze i chemii powinno się opierać nasze jedzenie - przyznaje pani Ania.

Na czym więc polega popularność Pracowni Lodów? To bez wątpienia efekt zaciekawienia i wspomnianej już famy przekazywanej pocztą pantoflową. - Na pewno jest i potrzeba odpowiedniej jakości, dochodzi do tego moda na zdrową, naturalną żywność - dodaje Karolina, studentka z Koszalina.

Ale czy coś jeszcze? Nad odpowiedzią na to pytanie zastanawia się także Elżbieta Kania, sama pomysłodawczyni i właścicielka Pracowni Lodów, która już od 10 lat prowadzi sklep z ekologiczną żywnością.

- Przypadkowo dowiedziałam się, że podobno lata temu działała tu lodziarnia. Może więc działa sentyment do tego miejsca? Chociaż, kiedy rozpoczęłam działalność, a było to w Dzień Dziecka, nikt nie chciał do nas nawet zajrzeć. Chwytaliśmy się różnych sposobów, by zdobyć klientów. Namawialiśmy przechodniów, żeby podeszli. A ile lodów wtedy rozdaliśmy... - wspomina. Powoli jednak ludzie zaczęli się do ich produktów przekonywać i polecać innym. - Dziś chwilę wolnego czasu mamy tylko wtedy, kiedy pada deszcz. Kiedy jest ładna pogoda klientów mamy cały czas. Mamy czynne codziennie od godz. 11 do 19, ale często to tylko teoria. Zdarza się, że kolejka po tej godzinie ciągle jest i sprzedajemy lody nawet do... godz. 22. I to chyba właśnie ten ogonek przyciąga kolejnych klientów.

- Faktycznie klientów mamy dużo, ale nogi i ręce po pracy nie bolą - śmieje się 18-letni Dawid Stawski, jeden z sześciu pracowników Pracowni Lodów. - Często zdarza się, że klient podchodzi do okienka ze sprecyzowanym zamówieniem, ale w trakcie zmienia zdanie i bierze coś innego. Najtrudniej jest przekonać do np. pomarańczowego sorbetu z pietruszką, albo karmelowego z solą. Ale i to się udaje.

Może więc i wachlarz proponowanych smaków jest magnesem, przyciągającym kolejnych klientów? - Faktycznie, eksperymentujemy ze smakami. Dużym powodzeniem cieszą się m.in. krówkowy, malina z bezą. Teraz stawiamy na owocowe: truskawkowe, jabłkowe, gruszkowe. Ale możemy mieć wszystkie - stwierdza Elżbieta Kania. - Ale chyba nie o smaku golonki? - dopytujemy. - A dlaczego nie? Zastanawiamy się np. nad wprowadzeniem smaku wędzonego łososia - odpowiada właścicielka Pracowni Lodów. I dodaje: - Ale i tak najchętniej kupowane są śmietankowe. Bo otwierając naszą lodziarnię bardzo zależało nam na powrocie do tradycyjnego smaku lodów sprzed 30 lat.

- Faktycznie są bardzo dobre, ale pamiętam też te lody sprzed dobrych trzydziestu lat. Wtedy smak śmietany pozostawał na ustach jeszcze długo. A tym? Trochę jeszcze do tego brakuje, ale niewiele - zakończyła Alina Ernest i... szybko zdecydowała, że ona, jej córka i wnuki wezmą jeszcze po lodzie. - Sorbet z czarnej porzeczki jest super, spróbujcie koniecznie! - rzuciła przechodząca obok kobieta zajadając się swoją porcją.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!