Choćby przy krowach, które w końcu najedzone, zaczynają dawać coraz więcej mleka.
- Osoby, które miały umowy o pracę, otrzymały wypowiedzenia, dwutygodniowe, miesięczne i trzymiesięczne w zależności od przepracowanych lat i na razie pracują. Sporej części okres wypowiedzenia kończy się 31 stycznia. Umowy - zlecenia wygasły. Ale już wiem, że będę zatrudniał, bo potrzebuję 40 osób do obsługi bydła. Krów mlecznych nie będę się pozbywał. Już głód nie zagląda im w oczy, są porządnie karmione odpowiednią paszą i zaczynają dawać więcej mleka. Za to jak najszybciej chciałbym sprzedać krowy mięsne, bo ich utrzymanie kosztuje. Potrzebni mi też będą ludzie do prac polowych. Na razie zbieramy kukurydzę i robimy kiszonkę dla krów na zimę - mówi Andrzej Wojtalik, syndyk "Pol Farmu".
Przypomnijmy, sąd ogłosił upadłość "Pol Farmu" z początkiem października. Wtedy też, gdy na majątek wszedł syndyk, okazało się, że pracownicy już od kilku miesięcy otrzymywali pensje z opóźnieniami, nie były od nich odprowadzane składki do ZUS, a bydło było wygłodzone. Od tygodni nie otrzymywało treściwej paszy i już niewiele brakowało, by krowy zaczęły zdychać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?