Myśląc o pilotach Luftwaffe, stacjonujących na Ziemi Kołobrzeskiej, zwykle skojarzenia wędrują ku lotnisku w Bagiczu (Fliegerhorst Bodenhagen) lub położonym kilkanaście kilometrów na zachód od ujścia Parsęty Rogowie (Fliegerhors Kamp). Mało kto pamięta jednak, że w niedalekim sąsiedztwie miasta Kolberg znajdowało się jeszcze jedno miejsce, w którym lądowały samoloty z czarnym krzyżem na kadłubach.
Choć dziś trudno ustalić to jednoznacznie, należy przypuszczać, że zajmujące 350 ha terenu nad Jeziorem Popiel lotnisko w zlokalizowanym w granicach gminy Rymań Rzesznikowie, przed 7 dekadami noszące nazwę Fliegerhorst Pinnow, zbudowane zostało w latach 1934-1936. Pełniąc rolę zapasowej bazy dla podkołobrzeskiego Bagicza-Podczela, do lata 1939 r. używane było jedynie w ograniczonym zakresie. Dopiero gorączka mobilizacyjna w Niemczech tuż przed wybuchem II wojny światowej sprawiła, że do Rzesznikowa przyleciały bombowce.
Pierwszą jednostką, która stacjonowała w tym miejscu, był I dywizjon, utworzonego w 1936 r. w Greifswaldzie, 152. Pułku Bombowego Luftwaffe (Kampfgeschwader 152). Zgrupowanie to, w chwili niemieckiej napaści na Polskę dowodzone przez majora Benno Kocha, tworzyły 3 eskadry po 9 samolotów bombowych Heinkel 111 H2 każda (włączając samoloty z klucza sztabowego formacja dysponowała 31 maszynami tego typu; oznaczenia wszystkich zaczynały się od kodu V4). Warto zaznaczyć, że od przekazania tych maszyn na etat zgrupowania, do pierwszego lotu bojowego nad Polską minęło zaledwie 5 tygodni.
Ze względu na brak zabudowań koszarowych, załogi bombowców zakwaterowano w domach mieszkańców okolicznych miejscowości.
26 sierpnia 1939 r. w dywizjonie, podobnie jak w całości sił powietrznych III Rzeszy, ogłoszono mobilizację (pierwotnie wojna przeciwko Polsce miała rozpocząć się dobę później). Jednostkę, podobnie jak wszystkie pododdziały Luftwaffe w regionie, włączono w skład 1. Floty Powietrznej (1. Luftflotte) dowodzonej przez generała Alberta Kesselringa. Jak udało się ustalić członkom brojeckiego Stowarzyszenia Historia i Pamięć, Panom Tadeuszowi Dachowi oraz Edmundowi Kaźmier-skiemu, tuż przed rozpoczęciem przez Niemców realizacji planu ataku na Polskę, oficer ten, mianowany później naczelnym dowódcą Wehrmachtu na froncie śródziemnomorskim, wizytował Flieger-horst Pinnow. W tym czasie dowódcami eskadr od I do III byli odpowiednio: porucznik Max Gestenberg, kapitan Fischer oraz major Ludwig Meier.
Informacja o celu uderzenia dotarła do sztabu majora Kocha 31 sierpnia. Kolejnego dnia ok. godz. 12.15 dywizjon poderwał się do lotu atakując polskie lotnisko w Toruniu. Pierwszą misję bojową zakończono bez strat tego samego dnia przed godz. 15.00.
Podczas kampanii wrześniowej He-111 startujące z gminy Rymań atakowały Polaków w rejonie Bydgoszczy, Grudziądza, Mogilna, Konina oraz w Borach Tucholskich. Warto odnotować, iż 2 września 1939 r. lotnicy bazujący na terenie Fliegerhorst Pinnow zrzucili też bomby zapalające na Polską Składnicę Transytową na Wester-platte.
Pierwszymi poległymi w oddziale byli członkowie załogi maszyny dowodzonej przez podporucznika Erika von Loudon, zestrzelonej piątego dnia walk nad Ślesinem we wschodniej Wielkopolsce. Dzień wcześniej na lotnisku w Lotyniu bez wysuwania podwozia lądować musiał inny samolot.
6 września I dywizjon został przebazowany z Rzesznikowa najpierw do Gross-Herzberg, a następnie do Wrocławia. 12 dni później przemianowano go na II dywizjon 1. Pułku Bombowego (Kampfgeschwader 1) i jako taki kończył kampanię wrześniową. W kolejnych miesiącach i latach wojny jego żołnierze uczestniczyli w walkach nad Francją, działaniach na froncie wschodnim oraz w basenie Morza Śródziemnego.
Po zwycięstwie nad Wojskiem Polskim lotnisku pod Rymaniem przywrócono pierwotny charakter. Do roku 1944 wprawy nabierali tutaj piloci szkół lotniczych Flugzeugfuehrerschule C6, Fliegerschuetzenschule 2 oraz Blindflugschule 4, których komendantury znajdowały się w Bagiczu. W międzyczasie infrastrukturę bazy uzupełniły cztery betonowe schrony oraz drewniane baraki mieszkalne. Część załóg, w tym najprawdopodobniej kadra, korzystała też z gościnności mieszkańców niedalekiego Pniewa, Skrzydłowa oraz Wicimic. Ubranych w garnizonowe lub galowe mundury przedstawicieli Luftwaffe spotkać można było także podczas wszystkich, organizowanych na terenie dzisiejszej gminy Rymań uroczystości.
Na początku lutego 1945 r. Fliegerhorst Pinnow ponownie przeistoczyło się w bazę tuż przy linii frontu. W związku z koniecznością prowadzonej za wszelką cenę obrony niemieckiego Pomorza, do Rzesznikowa sprowadzono stacjonującą wcześniej w Szczecinie-Dąbiu jedną z eskadr I dywizjonu 3. Pułku Myśliwskiego Luftwaffe pod dowództwem porucznika Ludwiga Zwittinga. Piloci słynnych Messerschmittów BF-109, głównie pochodzący z doraźnych uzupełnień, nie byli jednak w stanie powstrzymać radzieckiej nawały. Co więcej, zanim formacja osiągnęła po przenosinach w okolice Rymania zdolność bojową doszło do kilku wypadków. Zniszczonych lub uszkodzonych mogła zostać nawet jedna czwarta myśliwców. Opuszczone lotnisko wpadło w ręce maszerującej na Kołobrzeg Armii Czerwonej 3 marca.
W przeciwieństwie do bazy lotniczej w Bagiczu-Podczelu, Rosjanie nie zdecydowali się wykorzystać zdobyczy dla własnego lotnictwa. Pełne różnego rodzaju wraków Fliegerhorst Pinnow, ze zdewastowanymi zabudowaniami 18 sierpnia 1946 r. przekazano Wojsku Polskiemu. W krótkim czasie rozpoczęła się likwidacja bazy: 3 z 4 schronów wysadzono, ostatni wykorzystano jako skład przeterminowanych środków ochrony roślin oraz nawozów - tzw. mogilnik. Zlikwidowano także drewniane baraki, nieco później cały teren obsadzono drzewami.
Ciekawostkę stanowi fakt, że materiały pozyskane w czasie rozbiórki lotniska wykorzystano w Rymaniu. Wykopane z ziemi zbiorniki paliwa lotniczego trafiły do tamtejszego Państwowego Ośrodka Maszynowego, a elementy nawierzchni dróg dla pojazdów i samolotów jeszcze w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia posłużyły do utwardzania ulic w stolicy gminy, w tym ul. Szkolnej. Część budulca zabrali też Rosjanie, trafił potem do bazy lotniczej w Dębicy.
Dziś na chętnie odwiedzanym przez miłośników wypoczynku na łonie natury oraz grzybiarzy brzegu Jeziora Popiel w oczy rzucają się ukryte w zaroślach, betonowe fundamenty oraz fragment drogi. Uważne oko dojrzy też pozostałości strzelnicy oraz ocalały schron. To wszystko co pozostało w Rzesznikowie po pilotach spod znaku czarnego krzyża.
Za pomoc w przygotowaniu artykułu autor składa serdeczne podziękowania Panom Tadeuszowi Dachowi oraz Edmundowi Kaźmierskiemu ze Stowarzyszenia Historycznego Pamięć i Tożsamość z siedzibą w Brojcach.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?