Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fotoradar stuningował mu auto. Jak to możliwe?

Marcin Barnowski
Fot. Archiwum
Kierowca zarzuca Straży Gminnej w Kobylnicy ingerencję w dowód dokumentujący popełnienie przez niego wykroczenia drogowego. Na fotoradarowym zdjęciu jego auta tablica rejetracyjna jest w zupełnie innym miejscu.

Witold Gwiazda ze Zduńskiej Woli w tym roku wypoczywał nad morzem i pod koniec sierpnia wracał do domu m.in. przez obszar gminy Kobylnica. Tu tył jego auta uchwycił fotoradar. Na zdjęciu jednak, które ma dokumentować przekroczenie przez pana Witolda o 16 km/h maksymalnej dopuszczalnej prędkości w tym miejscu, tablica rejestracyjna wozu jest w zupełnie innym miejscu, niż w rzeczywistości: przy prawym tylnym kole, a nie w osi symetrii pojazdu.

- Moje auto tak nie wygląda. Skoro na zdjęciu dokumentującym wykroczenie tablica została przesunięta, to może przesunięto także całe auto powodując w ten sposób sztucznie przekroczenie prędkości - mówi kierowca. - W tym momencie nie jest to dla mnie miarodajny dowód. Tym bardziej, że przed wyjazdem na urlop oglądałem program, że gmina Kobylnica czerpie największe w Polsce zyski z fotoradarów i że jej wójt sfinansował już z tych zysków budowę komendy Straży Gminnej, a teraz zbiera na ośrodek zdrowia. Mam obawy, że zdjęcie mogło zostać zmanipulowane - mówi kierowca. 1 września zwrócił się o wyjaśnienie tej sprawy do komendanta kobylnickiej SG, ale do tej pory nie otrzymał odpowiedzi.

Podobne sygnały o znacznym przesunięciu tablic na zdjęciach z fotoradarów otrzymaliśmy też ze Świdwina. Tam jeden z kierowców z przerażeniem spostrzegł, że jego tylna blacha, uwidoczniona na zdjęciu, w ogóle nie jest przytwierdzona do auta, tylko "leży" na asfalcie. Ale strażnicy twierdzą, że takie rzeczy są najzupełniej legalne. - Te zniekształcenia powoduje automatyczny filtr pryzmatyczny, działający w momencie, gdy uruchomiona zostaje lampa błyskowa. On przesuwa wszystkie elementy odblaskowe w taki sposób, aby na zdjęciu nie spowodowały prześwietlenia - wyjaśnia Konrad Hetman z kobylnickiej SG. - To wszystko zostało prawnie dopuszczone w świadectwie legalizacji.

- Ale to nie jest obiektywny dowód, bo nie dokumentuje rzeczywistości! To tak, jakby na zdjęciach z monitoringu miejskiego kamery "zdejmowały" wszystkim ludziom czapki, żeby twarze były lepiej widoczne - oburza się kierowca spod Łodzi i wciąż z niecierpliwością czeka na oficjalne wyjaśnienie od kobylnickiego komendanta.

Masz problem? Zadzwoń pod nr tel. 59 848 81 47 lub wyślij e-maila na adres [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!