Papamobile przejechał przez środek placu wśród tysięcy ludzi, których papież błogosławił. Wcześniej zaakceptowany plan przewidywał, że przy drewnianym ołtarzu zbudowanym tuż obok kościoła, papieski samochód skręci w prawo w wyłożoną dywanami drogę i przejedzie obok szpaleru biskupów przygotowanych do celebry. Kierowca skręcił jednak w lewo. Co gorsza, znajdowało się tam duże zagłębienie wypełnione wodą. Papieskie auto wjechało prosto w zagłębienie i stanęło. Dookoła nie było nikogo.
- Gdy to zobaczyłem, niewiele myśląc, pobiegłem do samochodu, padłem na kolana w tą wodę i wołam do papieża „Ojcze Święty, to nie tutaj!” - wspominał ksiądz Kazimierz Bednarski, były proboszcz parafii pod wezwaniem Ducha Świętego, który zmarł na początku tego roku. - On wtedy spojrzał na mnie, uśmiechnął się i mówi „A dojdziemy?”. A ja na to „Tak, dojdziemy, ale po wodzie”. A on, ciągle się uśmiechając, odpowiada „Jezus chodził po wodzie, to i my damy radę. Będzie dobrze” - wspominał koszaliński duchowny. Po chwili papież wysiadł z samochodu i razem z proboszczem brodził w wodzie dobre kilkadziesiąt metrów, aż do miejsca, gdzie wówczas była zakrystia.
Cały dystans przeszli bez towarzystwa ochrony. - Papież wziął mnie pod rękę i tak sobie szliśmy. Gdy dotarliśmy do zakrystii, wyszli z niej mocno zaniepokojeni ksiądz Stanisław Dziwisz oraz funkcjonariusze ochrony, którzy przez kilka dobrych minut szukali papieża i przejęli ode mnie Ojca Świętego. Niedługo potem rozpoczęła się msza święta. Te kilkadziesiąt metrów, które razem przeszliśmy to była najważniejsza droga w moim życiu - podkreślał ksiądz Bednarski. Co ciekawe, osoby odpowiedzialne za wizytę musiały jeszcze raz zaakceptować zmianę przyjętego wcześniej scenariusza. Tym razem stało się tak na specjalne życzenie Jana Pawła II. Po mszy świętej papież z powrotem znalazł się w zakrystii. W tym momencie proboszcz Bednarski nieśmiało zaproponował ojcu świętemu obejrzenie nowo budującego się kościoła. Papież zgodził się. Ksiądz Kazimierz Bednarski wspominał, że zmiana w programie wizyty nie była organizatorom na rękę, lecz niewiele mogli zrobić.
W świątyni obaj duchowni uklęknęli przed ołtarzem. Wspólna modlitwa wywarła na koszalińskim proboszczu ogromne wrażenie. - Ojciec święty modlił się półgłosem. Modlił się wtedy m.in. za tych wszystkich, którzy budują świątynie. Za ludzi, którzy przychodzą do kościołów i tworzą Ziemię Świętą. To było wyjątkowe doświadczenie, którego nigdy nie zapomnę - opowiadał ksiądz Bednarski.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?