Arkadiusz J. do kwietnia ubiegłego roku przebywał w zakonie. Po porzuceniu habitu wrócił w rodzinne strony, czyli do wsi w gminie Grzmiąca. Pech chciał, że wkrótce uległ groźnemu wypadkowi samochodowemu. Okazało się, że ma złamaną nogę i rękę. Tymczasem kończyło mu się ubezpieczenie zdrowotne.
- Złożyłem podanie do GOPS, z załączonymi potrzebnymi dokumentami, z prośbą o opłacanie składek ubezpieczenia zdrowotnego oraz pomocy materialnej, ponieważ po wypadku nie mogłem podjąć pracy - tłumaczy nam pan Arkadiusz. - No i zaczęły się schody. Dziewięć dni później pracownik socjalny w piśmie zażądał dokumentów, które ja już dostarczyłem. Poprosiłem mamę, żeby pojechała do GOPS i uświadomiła to urzędnikom. Powiedzieli jej, że już nic więcej nie potrzeba. A następnego dnia dzwonią, że trzeba jeszcze dostarczyć mój dowód tożsamości.
Podopieczny podaje kilka innych przykładów, które - według niego - są dowodem na urzędniczą ignorancję, brak dobrej woli, a wręcz złośliwość. Przyznaje, że w końcu otrzymał status osoby ubezpieczonej na 90 dni, co zostało mu jeszcze dwukrotnie przedłużane przez GOPS. Choć za każdym razem nie bez problemów.
- Raz było tak, że kończyło mi się ubezpieczenie, a następnego dnia miałem wizytę u lekarza - pamięta pan Arkadiusz. - Musiałem iść do wójta i prosić go o przyspieszenie wydania decyzji przez GOPS. I tylko dzięki jego życzliwości mogłem pojechać do ortopedy - wspomina.
Kierowniczka GOPS Krystyna Adamczewska zapewnia, że nie ma uprzedzeń do Arkadiusza J. ani żadnego innego podopiecznego.
- Ja go nigdy nie widziałam na oczy - dziwi się zarzutom. - Temu panu ubezpieczenie z tytułu przebywania w zakonie kończyło się w kwietniu, ale podanie złożył dopiero prawie w połowie maja. My musieliśmy szczegółowo sprawdzić jego status: stan materialny, czy zdążył przed wypadkiem zarejestrować się w urzędzie pracy. A takie sprawdzenie i sporządzenie wywiadu środowiskowego wymagają czasu.
Pani kierownik dodaje, że GOPS przydzielił mu pomoc materialną, w tym zasiłek celowy na leczenie.
- W sumie otrzymałem 350 zł - z goryczą mówi Arkadiusz J. - Mam 34 lata, a muszę prosić matkę o talerz zupy.
Na działalność GOPS nasz Czytelnik złożył skargę do Rady Gminy w Grzmiącej. Sprawę badała samorządowa komisja rewizyjna. Nie dopatrzyła się jednak zaniedbań ze strony pracowników opieki.
- Ja nie chcę ich ukrzyżowania - zastrzega pan Arkadiusz. - Ale oni nie ponieśli żadnych konsekwencji - dodaje zbulwersowany.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?