Na terenach leśnym w pobliżu wsi Buślary, w gminie Połczyn Zdrój, pasjonaci historii z grupy eksploracyjno – historycznej „Bad Polzin” znaleźli dwa przedmioty pochodzące z, tak zwanych, mrocznych wieków. Pierwszym z nich jest kompletny, aczkolwiek skorodowany, grot włóczni. Drugim jest grot oszczepu, który jest dłuższy od grotu włóczni, ale brakuje czubka i dolnej części grotu. Średniowieczne artefakty zostały odnalezione w pobliżu stanowiska archeologicznego badającego pozostałości dawnego grodu.
Zobacz także: Protest „Wolne media, wolni ludzie, wolna Polska”
- Jesteśmy hobbystami – powiedział nam Marcin Chodanowicz, jeden ze znalazców. – Szukając sobie hobby stanęło na poszukiwaniach historycznych pamiątek. Kupiliśmy wykrywacze metalu, poprosiliśmy o pozwolenie od nadleśnictwa Połczyn i wyruszyliśmy na poszukiwania skarbów! Nie dawano nam w sumie wielkich nadziei na znalezienie czegokolwiek na tym, w większości przeszukanym terenie, a jednak się udało!
Jak mówi wszystko przebiegło w pełni legalnie. Oprócz nadleśnictwa uzyskali również pozwolenie od Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Szczecinie.
- Najtrudniej było wszystko zamaskować. Zgodnie z procedurami zabytek należy zabezpieczyć aż do przybycia odpowiednich służb – opowiada Marcin Chodanowicz. – W pobliżu kręcili się grzybiarze, którzy widzieli, że coś robimy. Nie chcieliśmy, aby zabytki wpadły w niepowołane ręce lub zostały uszkodzone. Poprosiliśmy o pomoc znajomego archeologa, który pomógł nam je zabezpieczyć.
Dowiedzieliśmy się od niego również, że zabytki mają zostać przekazane konserwatorowi w delegaturze Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków znajdującego się w Koszalinie. Spytaliśmy urząd o komentarz do znaleziska.
- W archeologii najważniejszy jest kontekst. To w jakim miejscu zabytek został odnaleziony, w jakim obiekcie. Nie wiemy jak groty znalazły się w miejscu, w którym je odnaleziono. Na razie wszystko wskazuje na to, że jest to znalezisko bez kontekstu i w tym miejscu nie było żadnego obiektu archeologicznego - poinformowała nas Katarzyna Kasprzak z delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Koszalinie. – Detektoryści, czyli osoby poszukujące artefaktów w ziemi za pomocą wykrywacza metalu, często znajdując sygnał kopią zbyt małe dołki. Ciężko jest wówczas stwierdzić, czy takowe znalezisko zostały wyciągnięte z jakiegoś obiektu, takiego jak np. grób. Odkrycie jest o tyle ciekawe, że rzadko zdarzają się tego typu znaleziska bez kontekstu, ale zazwyczaj nie przedstawiają dużej wartości. Aczkolwiek mają, oczywiście, wartość ekspozycyjną, ponieważ są w bardzo dobrym stanie.
Od Katarzyny Kasprzak dowiedzieliśmy się również, że żelazo zachowuje lepszy stan będąc pod ziemią. Mając kontakt z powietrzem dosyć szybko zaczyna korodować i niszczeje. Takie artefakty muszę trafić w odpowiednie ręce. Bez konserwatora zabytki tego typu miałyby większe szanse pod ziemią, niż z niej wyciągnięte.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?