Zespół z Gdańska, w którym nie zabrakło zawodników znanych z boisk ekstraklasy, zdobył zwycięską bramkę w dość szczęśliwych okolicznościach. W 37. minucie kołobrzeżanie egzekwowali rzut rożny, wybitą przez rywali daleko od bramki piłkę Janusz Bucholc usiłował odegrać do bramkarza Artura Tłoczka. Uczynił to na tyle nieporadnie, że czyhający, stary boiskowy wyjadacz Grzegorz Król przejął piłkę i nie zmarnował doskonałej sytuacji. - Sprawiliśmy Lechii tym golem prezent - nie ukrywał po meczu grający trener Kotwicy, Grzegorz Lewandowski.
Kołobrzeżanie wcale nie musieli przegrać tego meczu. Kibicom zgromadzonym na Śliwińskiego zaprezentowali się znacznie lepiej niż w sobotnim meczu z Jarotą Jarocin. Zespół Lewandowskiego pokazał, że umie zagrać piłką dynamicznie. Kołobrzeżanie stworzyli sobie kilka dobrych sytuacji. Z dystansu zabrakło jednak precyzji Rafałowi Różyckiemu i Fernando Batiście. Niezłą okazję miał też Gracjan Szymański. W sytuacji sam na sam z Sobańskim dał sobie wybić piłkę. Swojej okazji szukał ten, który w sobotę uratował remis z Jarotą, Kamil Jackiewicz. Próba posłania piłki w długi róg bramki była jednak niecelna.
Goście też stworzyli kilka sytuacji, jednak podobnie jak gospodarzom brakowało im skuteczności, bądź na przeszkodzie stawał Tłoczek. - Myślę, że kibice obejrzeli dziś całkiem dobre widowisko. Chyba nikt na naszym stadionie się nie nudził. Szkoda straconej w takich okolicznościach bramki, która przesądziła o awansie. Z przebiegu gry byliśmy dla drugoligowców równorzędnym rywalem - podsumował Lewandowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?