Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grafficiarze opanowali więzienie, czyli Prison Graffiti Jam w Czarnem

(r)
Przez dwa dni kilkudziesięciu grafficiarzy w pocie czoła tworzyło mural, czyli wielkie ścienne malowidło, na murach ZK Czarne.
Przez dwa dni kilkudziesięciu grafficiarzy w pocie czoła tworzyło mural, czyli wielkie ścienne malowidło, na murach ZK Czarne. Fot. Rajmund Wełnic
Malowali - zwykle nielegalnie - różne rzeczy: ściany domów, traktor dziadka, wagony, a nawet samolot. W miniony weekend przyszło im się z puszką farby w sprayu zmierzyć się z murami słynnego więzienia w Czarnem. Tym razem legalnie.

Na zaproszenie Pawła Kopczaka, studenta z Koszalina, a na co dzień mieszkańca Czarnego, zjechali grafficiarze z całej Polski (dosłownie, byli nawet goście z Nowego Sącza). Nic dziwnego, w końcu nieczęsto trafia się okazja ozdobienia kolorowymi graffiti ponurych murów więzienia.

Jam, czyli akcja zespołowego malowania, miała tym razem oczywisty temat - wolność. Dyrekcja Zakładu Karnego w Czarnem udostępniła młodym artystom kilkaset metrów szarego muru. Pod warunkiem, że nie pojawią się na nim żadne obscenicznie rysunki i słowa. - Nie ma o tym mowy - zarzeka się Paweł.

Mammacita (grafficiarze wolą się posługiwać pseudonimami) przyjechała z ekipą z Torunia. Kończy projektowanie graficzne na akademii sztuk pięknych. Za graffiti wzięła się od niedawna za namową chłopaka, weterana tej sztuki (bo graffiti za sztukę jest uznawane, choć przeciwnicy mówią, że ociera się o wandalizm, gdy pojawia się nie tam, gdzie powinna).

- Profesorowie lepiej żeby nie wiedzieli czym się zajmuję w wolnych chwilach - śmieje z rusztowania przy więziennym murze. W zbiorowym dziele jej przypadło za zadanie namalowanie kotów w więziennych pasiakach uciekających zza krat. Jak wolność, to wolność.

Radek czasy malowania po nocy czego popadło ma już za sobą. - Kiedyś nawet udało mi się ozdobić graffiti samolot na lotnisku, taką niewielką awionetkę - mówi skromnie. Dziś już go to nie kręci, nie potrzebuje takiej adrenaliny.

- Wiesz, żona, dzieci - uśmiecha się. - Za takie coś można się znaleźć za takim murem, ale z drugiej strony. Więzienia nikt nawet ozdobić do tej pory nie próbował. Strażnicy w wieżyczkach nie znają się na żartach.

Dwuosobowa ekipa z Koszalina nie chce się chwalić swoimi mniej legalnymi dokonaniami.

- Kiedyś za mazanie po ścianach złapała mnie policja, musiałem zapłacić za szkody i jeszcze miałem godziny prac społecznych do odróbki - mówi. Dziś taki stres go ominie. Na grafficiarzy w ogóle czyha wiele niebezpieczeństw, Ala dla swojej pasji są gotowi poświęcić wiele.

- Bez maski malowanie w zamkniętych pomieszczeniach w ogóle nie wchodzi w grę - mówi niejaki Soyski (13-letni staż w branży). Opary farb w rozpylaczu są szkodliwe. - Siadają żołądek i wątroba - wyjaśnia. Na szczęście praca w plenerze w Czarnem nie jest tak groźna.

Trzeba przyznać, że efekt zespołowej pracy kilkudziesięciu grafficiarzy robi imponujące wrażenie. Ponad 200 metrów szarej ściany zakładu karnego dosłownie ożyło. Powstał piękny mural, który warto zobaczyć zbaczając nieco w wakacyjnej trasy do więzienia w Czarnem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo