Przed słupskim sądem okręgowym w procesie Wilhelmusa van D. zeznawali wczoraj funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego: Eugeniusz K. i Adrian W. Holender został oskarżony przez Prokuraturę Apelacyjną w Gdańsku o wielokrotne nakłanianie do zabójstwa obydwu mężczyzn oraz prokurator Renaty Sz.
Przypomnijmy: w 2012 roku Wilhelmus van D. został oskarżony przez Prokuraturę Okręgową w Słupsku o uprawę ponad dwóch tysięcy konopi w swoim gospodarstwie w Smołdzinie oraz przetwarzanie roślin w susz. Postawiono mu także zarzuty posiadania amunicji. Przebywając w areszcie, Holender miał nakłaniać do zabójstw osób prowadzących śledztwo w jego sprawie.
Zgodnie z zeznaniem, Eugeniusz K. w kwietniu 2012 roku razem ze swoją żoną spacerował po osiedlu, na którym mieszka. W pewnym momencie funkcjonariusz zauważył samochód. Jechało nim trzech mężczyzn. BMW na wysokości pary zwolniło, a jeden z pasażerów zrobił Eugeniuszowi K. i jego żonie zdjęcie. - To był długi obiektyw. Samochód na kilkadziesiąt sekund zatrzymał się, a ja spisałem numer rejestracyjny - zeznawał w sądzie funkcjonariusz. Eugeniusz K. sporządził notatkę służbową, którą przekazał swoim przełożonym. Wtedy został odsunięty od postępowania prowadzonego przeciwko Wil- helmusowi van D.
O planowanym na jego życie zamachu Eugeniusz K. dowiedział się od kolegi z pracy. Funkcjonariusz M. nie powiedział mu, w jaki sposób wszedł w posiadanie tych informacji. Mniej więcej w tym samym czasie Eugeniusz K. spotkał się z prokurator Renatą Sz. Okazało się, że jej mąż, gdy wyszedł wyrzucić śmieci, pod domem spotkał mężczyznę z aparatem fotograficznym.
W październiku 2012 roku Eugeniusz K., jadąc swoim samochodem powyżej 90 kilometrów na godzinę, usłyszał dziwny dźwięk. Koła w pojeździe miały poluzowane śruby. Obrońca Holendra zapytał, dlaczego funkcjonariusz BMW pod swoim domem skojarzył akurat z oskarżonym. - W ciągu kilku dni dowiedziałem się od kolegów, że jest prowadzona praca operacyjna dotycząca zlecenia zabójstwa. Wiem, że ofiarami tego przestępstwa miała być pani prokurator oraz funkcjonariusze, znałem ich rysopisy. Jednemu z nich z całej komendy odpowiadam tylko ja - wyjaśniał. Przyznał jednak, że nie ma pewności, iż sprawa poluzowanych śrub łączy się z osobą Wilhelmusa van D. Z kolei drugi funkcjonariusz, Adrian W., zeznał, iż o całej sprawie dowiedział się dopiero po kilku miesiącach. Wcześniej przebywał na zwolnieniu lekarskim.
- Po rozmowie z kolegą z pracy, nie pamiętam którym, odniosłem wrażenie, że te groźby były kierowane głównie w stronę pani prokurator, a nas one dotyczyły jakby "przy okazji" - zeznawał Adrian W. - Właściwie ja się tym nie przejąłem. Groźby "ja cię znajdę, ja cię zabiję" czasem pojawiają się przy zatrzymaniach. Wilhelmus van D. ich nie formułował - dodał.
Jak już informowaliśmy, według prokuratury, Wilhelmus van D. m.in. za pośrednictwem współosadzonego Marcina P., który wychodził na wolność, miał przekazać swojemu synowi Adrianusowi van D. szczegółowe informacje, jak zabić prokuratorkę i policjantów.
Obaj funkcjonariusze stwierdzili, że Holender mógł znać ich tożsamość. Z kolei oskarżony mówił, że nie przypomina sobie tych funkcjonariuszy. Na wczorajszym procesie miał zeznawać również syn Holendra, ale skorzystał z prawa do odmowy składania zeznań jako osoba najbliższa dla oskarżonego. Następna rozprawa odbędzie się 21 maja.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?