Po raz pierwszy marszałek województwa zachodniopomorskiego przyznał nagrody "Pro Arte" za osiągnięcia w dziedzinie twórczości artystycznej, upowszechniania i ochrony kultury. Do konkursu zgłoszono 72 nominacje. Nagrody były cztery. W sobotę w Szczecinie jedną z nich odebrał koszalinianin Edward Grzegorz Funke.
Został wyróżniony za zaangażowanie w rozwój fotografii na Pomorzu Zachodnim, a także działania kulturalne i osiągnięcia artystyczne w dziedzinie fotografii. Osiem lat temu założył Autorską Galerię Fotografii "Portret Świata". To miejsce nietypowe, bo zdjęcia można oglądać w... firmie artysty.
A sprowadzane wystawy można oglądać tu za darmo. - Nie wyobrażam sobie, żeby w dzisiejszych czasach biletować wystawy - mówi koszalinianin. Na każdy z wernisaży w Galerii przychodzi 150-200 osób. - Nie tylko oglądają zdjęcia, ale przy okazji rozmawiają o życiu. To niesamowite, bo galeria stała się miejscem, które żyje swoim życiem - cieszy się Edward Funke.
Z czasem część salonu kominków i saun została praktycznie przekształcona na miejsce organizacji wystaw, gdzie często promowani są młodzi twórcy, i salę wykładową. To kolejna działalność fotografika - założył w Koszalinie Bałtycką Szkołę Fotografii. Czy na działalności artystycznej można zarobić? - Jak wychodzimy na zero, to jest dobrze. A wystawy trzeba sponsorować - odpowiada Funke. To go nie zniechęca. Działa prężnie. Reaktywował na przykład Międzynarodowy Przegląd Fotografii "Złota Muszla" w Koszalinie.
Najwięcej radości daje mu jednak praca z ludźmi. Po raz drugi w ramach plenerów przed festiwalem Integracja wraz z innymi artystami uczył fotografować grupę niepełnosprawnych. - Te warsztaty są bodźcem, żeby inaczej spojrzeć na życie. Mam po nich mnóstwo energii - mówi. - W tym roku pracowaliśmy z dziewczyną, która nie mogła utrzymać aparatu. Pomagał jej człowiek, który kierował aparatem tak, by mogła zamknąć wymyślony kadr. I choć to nie ona naciskała spust migawki, była autorką zdjęć - opowiada.
Przed koszalinianinem kolejne emocje. Dziś wyruszył w podróż życia. Choć fotografując odwiedził sześć kontynentów, po 68 latach powróci do miejscowości, w której się urodził i otworzy tam swoją wystawę. - Urodziłem się 18 czerwca 1944 roku w Świsłoczy. Dziś miasto to leży na Białorusi 17 kilometrów od granicy z Polską. Kiedy miałem sześć tygodni pojechałem w swoją pierwszą podróż - z Polski do Polski - opowiada historię swego życia.
Do miejsca urodzenia nie wrócił przez lata. Kilka miesięcy temu, przy okazji prezentowania swoich zdjęć w Grodnie, powiedział jednemu z dziennikarzy, gdzie się urodził. Pojechali do Świsłoczy. Na rogatkach miasta czekał mer i dziennikarka czasopisma "Swisłoczskaja gazieta".
Po jej artykule o powrocie podróżnika-fotografa do miejsca urodzenia z Edwardem Funke skontaktowali się... bracia jego dziadka. Dziś jedzie do Świsłoczy, by w tamtejszym Muzeum otworzyć swoją wystawę. Będzie to ekspozycja stała 30 portretów ludzi, których spotkał na swojej drodze podczas podróży po świecie. Ludzi, z którymi jest emocjonalnie związany. Tak, jak z miastem, w którym się urodził.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?