Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hejt hejtowi nierówny. Jedno zdanie komentarza zmieniło życie portiera

Grzegorz Hilarecki
Grzegorz Hilarecki
W słupskim sądzie rozpoczął się proces pana Jarosława oskarżonego o znieważenie prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz. Słupszczanin odwołał się od wyroku, który sąd wydał wcześniej w postępowaniu nakazowym, bez udziału stron
W słupskim sądzie rozpoczął się proces pana Jarosława oskarżonego o znieważenie prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz. Słupszczanin odwołał się od wyroku, który sąd wydał wcześniej w postępowaniu nakazowym, bez udziału stron Grzegorz Hilarecki
Gdyby niespełna 60-letni portier mógł cofnąć czas, nie napisałby hejterskiego komentarza w internecie. Ale napisał, przywołując zamordowanego prezydenta Gdańska i używając obraźliwego słowa wobec obecnej prezydent tego miasta. I teraz za to odpowie.

Jedno zdanie, cztery słowa: „Skończy jak Adamowicz, sucz!”. Taki komentarz zamieścił w internecie pan Jarosław ze Słupska, odnosząc się do tekstu o prezydent Gdańska Aleksandrze Dulkiewicz. Artykuł ukazał się w listopadzie 2020 roku na stronie TVP info i był zilustrowany fotografią pani prezydent pokazującej gest zwycięstwa przed zdewastowanym biurem gdańskich posłów Prawa i Sprawiedliwości. Zdjęcie zostało zrobione podczas demonstracji Strajku Kobiet.

Historię pana Jarosława, który skomentował ten artykuł, publikujemy ku przestrodze. Hejt szerzy się w internecie jak tsunami, ale okazuje się, że czasem ktoś zaciąga hamulec. Jak w tym przypadku.

OMZRiK: „Adamowicz” to podżeganie

Wpisem pana Jarosława ktoś zainteresował Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych z Warszawy. Ta instytucja zgłasza do prokuratury wiele spraw dotyczących nienawistnych komentarzy w internecie. Zareagowała na przykład na hejt wobec syna europosła Patryka Jakiego z Solidarnej Polski. Po zawiadomieniu Ośrodka zdelegalizowano Polską Partię Komunistyczną.

Jego założyciel, Rafał Gaweł, uciekł z Polski, gdzie został prawomocnie skazany za malwersacje, i otrzymał azyl polityczny w Norwegii. Teraz walczy z obecnym rządem RP przed unijnym trybunałem. Oddzwonił, kiedy zwróciliśmy się mailowo do Ośrodka z prośbą o informacje w sprawie słupszczanina.

- Zgodnie z procedurą nasz dział prawny zabezpieczył dowody i napisał zawiadomienie do prokuratury. Uznaliśmy, że nawiązanie do prezydenta Adamowicza w ten sposób to podżeganie do nienawiści. Prokuratura podzieliła nasze zdanie i sprawa trafiła do sądu, a ten wydał wyrok - powiedział fundator OMZRiK.

Dodajmy, że Rafał Gaweł mówił to jeszcze przed wyrokiem, jaki wczoraj zapadł w gdańskim sądzie, który skazał zabójcę prezydenta Gdańska na dożywocie (o tym piszemy na stronie 8). Co w pewien sposób stawia także sprawę słupszczanina w nowym świetle.

Prokurator: znieważenie, nie nienawiść

Prokuratura, chociaż przełożyła wniosek OMZRiK na akt oskarżenia, to jednak zwróciła uwagę nie na nazwisko „Adamowicz”, lecz na inne słowo. Zmieniła zarzut. Uznała, że wpis nie jest szerzeniem nienawiści, lecz znieważeniem prezydent Gdańska. Inaczej mówiąc, dla prokuratury ważniejsze od umieszczenia w komentarzu nazwiska zamordowanego Pawła Adamowicza było użycie słowa „sucz”.

W 2021 roku dokumenty z prokuratury wpłynęły do słupskiego sądu. W listopadzie ten wydał wyrok w trybie nakazowym, czyli bez wysłuchania stron. Skazał słupszczanina na 100 stawek grzywny po 30 złotych oraz wpłatę 10 tysięcy złotych zadośćuczynienia dla prezydent Aleksandry Dulkiewicz. Do tego doszły koszty sądowe 370 zł. Razem 13 370 zł.

Skazany mężczyzna postanowił się od tego wyroku odwołać.

Adwokat: kara adekwatna do czynu

- Zaskarżyliśmy wyrok w całości. Chodzi nie tylko o kwotę i jej wysokość, ale i o to, że intencją mojego klienta nie było znieważenie, lecz dezaprobata dla konkretnego zachowania prezydent Gdańska - tłumaczy mecenas Paweł Skowroński, obrońca słupszczanina. I dodaje: - Ja mam inne poglądy polityczne niż mój klient, skrajnie inne, ale nie jest to majętny człowiek. Bronię go więc bezpłatnie, bo kara musi być adekwatna do czynu. A w sprawie nie ma śladu, że pani Dulkiewicz domaga się zadośćuczynienia. Zresztą w podobnych sprawach wyroki są zwykle o wiele łagodniejsze: grzywna, prace społeczne i jakaś nawiązka na organizację społeczną. A tu człowiek o najniższych dochodach ma płacić kwotę równą kilkumiesięcznemu dochodowi komuś zarabiającemu dużo więcej...

Oskarżony: nie chciałem nikogo urazić

Proces, już z udziałem stron, w którym prokuratura zarzuca panu Jarosławowi znieważenie prezydent Gdańska, właśnie rozpoczął się przed Sądem Rejonowym w Słupsku. Oskarżony nie przyznał się do winy. Uważa, że nie znieważył pani Dulkiewicz i nie miał takiego zamiaru, gdy pisał komentarz.

- Przeczytałem wtedy artykuł o pani Dulkiewicz - wyjaśniał przed sądem. - Stała przed zniszczonym biurem PiS w Gdańsku z gestem zwycięstwa. Fotografia była w tym materiale, ale nie to było przyczyną tego, co napisałem. Było nią to, że w dalszej części artykułu opisano, jak pani Dulkiewicz udzieliła wywiadu niemieckiemu radiu i przyrównała Polskę do Trzeciej Rzeszy. Było też napisane, że jej mama często płacze, bo mówi, że tak jak teraz, było za komuny. Porównywała Polskę do Trzeciej Rzeszy i komuny. Jak tak można! Ja dostawałem za komuny nieraz po plecach. Pod wpływem emocji spowodowanych tym właśnie wywiadem napisałem to, co napisałem. Godzinę później jednak pod tymi komentarzami dodałem, że nie chciałem nikogo urazić.

Prowadząca sprawę sędzia Katarzyna Sikora-Loewe dociekała, co zdaniem oskarżonego oznacza słowo „sucz”.

- To słowo, o które jestem oskarżony. „Sucz” jest moim zdaniem porównaniem do kogoś złego. Tak to rozumiem i w takim znaczeniu go użyłem - odpowiedział słupszczanin.

Mówił też, że po tym wpisie spadł na niego i jego rodzinę straszny hejt.

- Wyzywano mnie w internecie od kryminalistów, a ja nigdy nie byłem karany - wyjaśniał.

Gdy zapytaliśmy go potem, czy napisałby taki komentarz jeszcze raz, odpowiedział, że nie.

- To było w emocjach - powiedział. - A konsekwencje tego już poniosłem, bo sprawa odbiła się na moim zdrowiu i nerwach.

Podczas procesu pojawił się też wątek finansowy, podniesiony wcześniej przez mecenasa Skowrońskiego. Sąd chciał wiedzieć, jaki majątek ma oskarżony. - Nie mam majątku - odpowiedział.

Oczywiście nie licząc wspólnego mieszkania i auta. Samochód jest potrzebny, bowiem pan Jarosław opiekuje się z niepracującą żoną dorosłym synem po porażeniu mózgowym. Cała rodzina utrzymuje się z jednej jego pensji i zasiłku dla opiekuna niepełnosprawnej osoby. Jak tłumaczył sądowi, żyją z miesiąca na miesiąc. Nie mają żadnych oszczędności.

- Nie miałem w życiu łatwo. Wciąż mam problemy - mówił mężczyzna.

Prezydent Gdańska: za dużo obowiązków

Aleksandra Dulkiewicz nie stawiła się w słupskim sądzie, gdzie była wezwana jako świadek. Tłumaczyła to nadmiarem obowiązków prezydenckich w Gdańsku i odległością do Słupska. Nie wiadomo więc na razie, czy czuje się urażona wpisem słupszczanina. Dowiemy się tego pewnie dopiero za kilka miesięcy, gdy pani prezydent wypowie się w gdańskim sądzie. Sędzia Katarzyna Sikora-Loewe zgodziła się na taką formę wysłuchania świadka.

Na rozprawę do Słupska nie dojechał też pracownik Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych z Warszawy. Tłumaczył się... awarią samochodu. Tu jednak obrona i prowadząca sprawę byli zgodni, że wystarczą wyjaśnienia, które złożył świadek w prokuraturze.

Na wniosek mecenasa Skowrońskiego do akt sprawy dołączono inne znieważające wpisy, które pojawiły się pod artykułem o prezydent Dulkiewicz.

Hejt hejtowi nierówny

W tym samym czasie, gdy słupski sąd wydawał wyrok nakazowy na pana Jarosława, w Gdańsku zapadło rozstrzygnięcie w sprawie przeciwko Romanowi B. z Kielc, który został oskarżony o hejt wobec posłanki Platformy Obywatelskiej Agnieszki Pomaski i prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz. 61-latek od maja 2019 do lutego 2020 r. kilkukrotnie znieważył je, pisząc wulgarne posty i komentarze, nawet wysyłając je do adresatek. Mężczyzna został skazany na 1,2 tys. zł grzywny i 2 tys. zł nawiązki na PCK.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Hejt hejtowi nierówny. Jedno zdanie komentarza zmieniło życie portiera - Plus Głos Pomorza