Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hipokrates 2016. Ciążą trzeba się cieszyć, niczym świętem

Magdalena Michalska
- Kto nie jest dobrym człowiekiem, nie jest dobrym lekarzem - mówi dr Marek Ogrodzinski
- Kto nie jest dobrym człowiekiem, nie jest dobrym lekarzem - mówi dr Marek Ogrodzinski
Rozmowa z doktorem Markiem Ogrodzińskim, ginekologiem i dyrektorem do spraw medycznych szpitala w Szczecinku

Czy bycie lekarzem zawsze było Pana marzeniem?
Pomysł związania życia z medycyną narodził się w ostatniej klasie liceum. Była to decyzja nieco zaskakująca dla moich bliskich, którzy sądzili że będę raczej kontynuował obecne w domu tradycje inżynierskie. Byłem uczniem klasy o profilu matematyczno - fizycznym i fascynowały mnie duże maszyny. Pewnego dnia obudziłem się jednak z przekonaniem, że bez medycyny nie ma życia i tak już zostało. W mojej decyzji od samego początku wspierała mnie mama, która sama będąc pediatrą z wieloletnim doświadczeniem służyła mi bezcennymi radami i podpowiadała na czym powinienem się skoncentrować.

KLIKNIJ>>> Hipokrates 2016 zagłosuj na swojego ulubionego lekarza

Jak przebiegała Pana dotychczasowa kariera zawodowa?
Liceum ukończyłem w 1983 roku i rozpocząłem studia medyczne na ówczesnej Akademii Medycznej w Poznaniu (obecnym Uniwersytecie Medycznym im. Karola Marcinkowskiego). Po uzyskaniu dyplomu lekarskiego w 1989 roku powróciłem do Szczecinka, wprost do miejsca, które za pośrednictwem mamy dobrze znałem, czyli do szpitala. Najpierw byłem stażystą, następnie młodszym, a później starszym asystentem oddziału ginekologiczno - położniczego. Pracowałem tak do 2001 roku. W tym też roku zostałem zwolniony ze szpitala w związku z tzw. „redukcją personelu” i na następne na kilka lat związałem się z firmą Podimed, gdzie prowadziłem poradnię ginekologiczno-położniczą. W roku 2007 powróciłem do szczecineckiego szpitala jako wolontariusz. Od 2009 roku zacząłem prowadzić jedynie praktykę w swoim prywatnym gabinecie. W 2014 roku władze szpitala zaproponowały mi funkcję dyrektora do spraw medycznych szpitala, którą po długim namyśle przyjąłem. Obecnie łączę obowiązki dyrektorskie z pracą w Oddziale Położniczo- Ginekologicznym szpitala i prywatną praktyką lekarską.

Czym kierował się Pan podczas wyboru specjalizacji?
W pierwszym odruchu chciałem być pediatrą - podobnie jak mama, w toku studiów zainteresowałem się jednak dziedzinami zabiegowymi i zacząłem poważenie rozważać chirurgię do której bardzo zachęcał mnie znakomity chirurg Pan doktor Roman Zakroczymski. Jednak pod wpływem przyjaciela moich rodziców Pana doktora Józefa Czerwińskiego - ginekologa, przekonałem się, że ginekologia to dziedzina pozwalająca wspaniale łączyć medycynę zachowawczą z zabiegową i w stu procentach realizować się zawodowo.

Czy Pana praca ma jakieś „ciemne” strony?
Medycyna to piękna, ale i bardzo wymagająca profesja. Mój tato mawia żartem, że lekarze to ludzie poślubieni swojej pracy, którzy dla dobra wszystkich powinni żyć w samotności. Notoryczny brak wolnego czasu, to chyba cena którą płacą wszyscy lekarze dla których medycyna to nie tylko zawód, ale i powołanie.

Jak radzi Pan sobie ze stresem zawodowym?
Podstawą jest udane i spokojne życie rodzinne, które pozwala odzyskać prawidłowy balans po intensywnym i stresującym dniu. Mam to niezwykłe szczęście, że moja żona Ewa Ogrodzińska również jest lekarzem - ginekologiem, dlatego możemy dzielić nie tylko wspólne życie, ale również pasję zawodową. Poprzez dyskusje i rozmowy, wspieramy się wiedzą i doświadczeniem, a nierzadko upewniamy, że podjęliśmy najlepszą możliwą decyzję. Poza tym dzięki niej zyskuję, nową - kobiecą - perspektywę w oglądzie wielu spraw, a posiadanie takiego punktu odniesienia w pracy z pacjentkami jest naprawdę bezcenne. Formą odreagowania stresu była zawsze dla mnie sport. W latach licealnych i w trakcie studiów była to p[piłka ręczna, którą również lecz z mniejszym zaangażowałem uprawiałem również podczas pracy zawodowej, Obecnie spełniam się sportowo grając w golfa, to równie trudna i wymagająca dyscyplina sportu, ale pozwala w spokoju zastanowić się nad wieloma aspektami życia.

Czy uda się Panu zaszczepić miłość do medycyny w kolejnych pokoleniach?
Starsze dzieci są już lekarzami. Co zrobią młodsze córki, jeszcze czas pokaże, choć jak mniemam medycyna jest jednym z pomysłów jakie biorą pod rozwagę.

Jak pomimo lat doświadczenia udaje się Panu uniknąć zawodowej rutyny?
Po prostu do dziś cud narodzin robi na mnie wielkie wrażenie. Dzięki badaniom ultrasonograficznym umożliwiającym obrazowanie dzieci w układzie trójwymiarowym i w czasie rzeczywistym, przy każdym kolejnym spotkaniu z przyszłymi rodzicami zauważamy jak nowa istota rośnie, zmienia się i kształtuje. Dla takich chwil naprawdę warto wykonywać zawód położnika.

Jak ocenia Pan poziom świadomości mieszkanek Szczecinka à propos wykonywania badań profilaktycznych?
Musze powiedzieć, że jest z tym bardzo różnie. W swojej praktyce spotykam zarówno zdyscyplinowane kobiety, przynajmniej raz do roku wykonujące podstawowe badania, jak i takie które do lekarza nie chodzą dopóki nie zaczną odczuwać jakiś przykrych dolegliwości. Przy czym określony model zachowania nie jest powiązany ani z wiekiem, ani też statusem materialnym pacjentek. Spotkałem się również z sytuacjami, w których panie zwlekały z wizytą w gabinecie bojąc się diagnozy. Tymczasem nic nie cieszy lekarza bardziej możliwość zakomunikowania: Gratuluję, jest Pani zupełnie zdrowa!

A jak odnosi się Pan do praktyki poszukiwania informacji medycznych w Internecie?
Sam fakt zdobywania wiedzy jest godny pochwały, niepokoi mnie jednak - a odnosi się to zwłaszcza do pacjentek oczekujących narodzin dziecka, że sieć zalana jest negatywnymi informacjami. Komplikacje, trudne porody, czy niepełnosprawność dziecka faktycznie maja czasami miejsce, ale fora internetowe wprost kipią od straszliwych i mocno przesadzonych opisów. Ciąża to niezwykłe doświadczenie które przytrafia się nam raz, dwa, a najwyżej kilka razy w życiu i moim zdaniem winniśmy je celebrować i cieszyć się nim niczym trwającymi dziewięć miesięcy świętami Bożego Narodzenia. To piękny stan, który kobieta powinna przeżywać nie tylko wspólnie z partnerem, ale także z przyszłymi dziadkami, ciociami i przyjaciółmi, wolna od lęków i pełna wiary w przyszłość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!