Na miejsce budowy miejskiego kąpieliska Niemcy w okresie międzywojennym wybrali wschodni brzeg jeziora Trzesiecko w samym środku parku.
Przedwojenna nazwa plaży - Blücherbad - pochodzi z pewnością od ulicy Blücherstrasse, dzisiejszej topolowej alei Mickiewicza. Ówcześni mieszkańcy Szczecinka uczcili w ten sposób pruskiego feldmarszałka Gebharta Lebrechta Blüchera, który w latach 1764-70 stacjonował w Szczecinku jeszcze jako zwykły huzar. Późniejszy bohater wojen napoleońskich i dowódca wojsk pruskich w bitwie pod Waterloo w tamtych czasach miał opinię hulaki i utracjusza, a do Szczecinka został przeniesiony karnie ze Słupska. Pobyt feldmarszałka upamiętniała jeszcze tabliczka na domu przy rynku, gdzie wtedy mieszkał.
Ale wracajmy nad Trzesiecko. Na brzegu postawiono kilkadziesiąt kabin-przebieralni, hangar na sprzęt pływający i pomosty. Drewniane zabudowania pomysłowo wkomponowano w zieleń parku. Ogromną atrakcją były dwie wieże do skoków do wody: trzy- i pięciometrowa.
Ponieważ Trzesiecko jest typowym jeziorem śródlądowym, z dość mulistym dnem i o piaszczystej plaży można było co najwyżej pomarzyć, zdecydowano się na niecodzienną operację przetransportowania piasku z Kołobrzegu. Kilka wagonów złocistego piasku z wschodniej plaży nadmorskiego kurortu wysypano na brzegu szczecineckiej plaży. Kiedy ustawiło się kosze z wikliny można było się poczuć prawie jak nad morzem.
Lata wojennej zawieruchy obiekt przetrwał w stanie nienaruszonym. Szczęśliwie nikt też nie wpadł na pomysł gruntownej przebudowy, czy nawet - jak to było w przypadku Czaplinka, gdzie rozebrano stylową kawiarnię nad jeziorem Drawskim - na całkowite zburzenie kąpieliska. Znając los większości szczecineckich budowli z nietrwałego materiału można to uznać za bardzo niezwykłe zrządzenie losu. Do naszych czasów zachowały się wszystkie obiekty naziemne.
Gorzej rzecz się miała z pomostami. Ulokowanie plaży na wprost zachodnich kierunków wiatrów, dominujących w naszym regionie sprawiło, że nawodne konstrukcje narażone były na uderzenia fal. Szczególnie przy wysokim poziomie wód na wiosnę, gdy w wodzie znajduje się jeszcze lodowa kra. W efekcie drewniane pomosty dość szybko niszczały. Po wojnie odbudowywano je kilka razy.
W porównaniu do czasów niemieckich, nowe pomosty przeniesiono nieco bardziej na południe, gdzie dziś jest główne kąpielisko. I po nich jednak nie ma już śladu, po wiosennym huraganie w roku 2009 trzeba było rozebrać walące się resztki pomostów.
Niestety, ktoś też kiedyś wpadł na pomysł wybetonowania nabrzeża na wysokości przebieralni i w tym miejscu nie można się obecnie kąpać. Sam murek zaś przedstawia dziś obraz nędzy i rozpaczy. Powinien być jak najszybciej zburzony.
Do dziś w hangarze na amatorów sportów wodnych czekają kajaki, rowery wodne i łódki. Infrastrukturę Lechii od kilku lat uzupełnia nowy pomost wyciągu do nart wodnych. Mieszkańcy Szczecinka o swojej plaży mówią Lechia lub po prostu - "płatna", choć od kilku lat wstęp na nią jest bezpłatny.
Obecnie kąpielisko bez pomostów jest jak żołnierz bez karabinu. W ratuszowych szufladach spoczywa projekt budowy pięknych pomostów - a raczej jeziornej promenady przy Lechii. Wizualizacje robią wrażenie. Bardziej niż zwykły pomost przypomina to molo z wiatami, kładkami i tarasem. Całość ładnie się komponuje z poniemiecką zabudową plaży miejskiej. Kilka lat temu koszt budowy szacowano na 1,25 mln zł, Szczecinek ubiegał się nawet o dofinansowanie z funduszy europejskich, ale dotacji nie dostał.
Projekt jest wciąż jednak aktualny i dobrze byłoby, aby doczekał się realizacji.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorcówDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?