Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia Pomorza. Słupsk zdobyty! Czy Słupsk...wykończony?

Marcin Kamiński
Lekki samochód pancerny BA-64 z okresu II wojny na ulicach Słupska w marcu 1945 roku
Lekki samochód pancerny BA-64 z okresu II wojny na ulicach Słupska w marcu 1945 roku Archiwum
Historia, która odziera z kłamstw czasy słusznie minione pozwala, spojrzeć na wyzwolenie Słupska z pewnego dystansu, szczególnie spoglądając na udział wojsk ZSRR w akcji wyzwoleńczej.

Na pewno miasto wyzwolono i na pewno je zdobyto. Zdobyto, bo Słupsk był niemieckim miastem. Wyzwolenie też nastąpiło. Mogli jednka mówić o nim jedynie jeńcy obozów pracy filii obozu w Stutthofie, które znajdowały się w mieście i powiecie. Z zapisków radzieckich dowódców wynika, że Słupsk był jednak uzbrojony po zęby.

„(...) Miasto znajdowało się w okrążeniu i pod obstrzałem naszej artylerii – donosiła „Krasnaja Zwiezda” nr. 57 i 58 z 1945 r. – Z rana, 8 marca rozpoczął się bój o miasto. Po artyleryjskim bombardowaniu piechota radziecka do miasta weszła wieczorem. Bój uliczny trwał krótko. Załoga Słupska liczyła 4 tysiące żołnierzy. Nasze wojska rozbiły 35 czołgów niemieckich, 5 wozów pancernych i zdobyły 44 działa, 30 parowozów, 500 wagonów oraz 25 różnych składów...”.

Historycy radzieccy Kaliadyn i Zawiałow w pracy „Wostoczno-pomieranckaja nastupatielnaja opieracja sowietskich wojsk” dowodzili, że zdobycie Słupska to był przykład bohaterstwa żołnierzy radzieckich.

Wyzwolenie
„Słupsk do obrony się nie przygotowywał – wojska nie było. Raz przyleciały dwa samoloty radzieckie, na dwa dni przez wyzwoleniem zrzuciły kilka bomb. Jedna upadła koło dworca… – pisał we wspomnieniach słupszczanin Edward Michalak. To wystarczyło. 7 marca w Słupsku zapanowała panika. Wiceburmistrz Fredenhagen razem z rodziną popełnił samobójstwo. Samobójczą śmierć wybierali też inni stateczni mieszczanie. Zapisem tych tragedii są wpisy w księdze zgonów cmentarza. Wynika z nich, że niemieccy lekarze popełniali samobójstwa, zażywając truciznę, przedsiębiorcy i właściciele majątków wybierali śmierć przez powieszenie. Czy było to jedyne i ostateczne wyjście? W nr. 66 pierwszego tomu „Dokumentacji dotyczącej wypędzenia Niemców z Europy wschodniej i środkowej” znajdujemy relację naocznego świadka Ericha B. z „oswobodzenia” Słupska.
– „(...) Rankiem 8 marca 1945 r. o godz. 7 zobaczyłem, jak pierwsze rosyjskie czołgi wjechały do Słupska z kierunku Bytowa, ulicą od Kobylnicy przez Butower Strasse (obecnie Lutosławskiego). Nie napotkały oporu, bo nieliczne oddziały niemieckie wycofały się w kierunku Gdańska. Nie doszło do walki, jedynie rosyjskie czołgi ostrzelały z dział zupełnie bezcelowo domy mieszkalne. Nie widziałem żadnych walk i nie słyszałem, aby ktoś je widział (...)”.

Skąd tak wielkie rozbieżności w relacjach kronikarzy i mieszkańców? Po latach okazało się, że bohaterscy żołnierze rosyjscy byli nagradzani za zaciętą walkę o wolność. Musieli się wykazać, bo do każdego zdobytego przez Armię Czerwoną miasta, po ustanowieniu komendantury, przyjeżdżał urzędnik i spisywał raport zniszczeń i nagradzał zasłużonych. Po zdobyciu Słupska „Krasnaja Zwiezda” donosiła: „Oswobodzenie Słupska, po bardzo ciężkich bojach zostało uhonorowane specjalnym rozkazem naczelnego dowódcy sił zbrojnych ZSRR generalissimussa Józefa Stalina oraz oddaniem w Moskwie dwudziestu salw armatnich na cześć jego braterskich wyzwolicieli”.

Wyzwolenie… Jeszcze raz: Jest 8 marca, godzina 7 rano. Na ulice Słupska wkraczają pierwsze oddziały Armii Czerwonej. Miasto nie broni się. W oknach wszystkich kamienic wiszą białe flagi. Ale padają pierwsze strzały.

– To rosyjskie czołgi ostrzelały z dział zupełnie bezcelowo domy mieszkalne
– opowiada Erich B. naoczny świadek „wyzwolenia” Słupska. – Zaraz nadciągnęły rosyjskie oddziały zmotoryzowanej piechoty. Jej żołnierze zaczęli przeszukiwać mieszkania. Wieczorem, między godziną 18 a 19, nadciągnął sztab rosyjski i na początek ulokował się na Franz Nitschke Strasse (obecnie Sygietyńskiego). W nocy z 8 na 9 marca w ogniu stanęło prawie całe Śródmieście. Rosjanie urządzili sobie zabawę, zaprzęgając do dzieła zniszczenia mieszkańców, którzy pod groźbą pistoletów byli zmuszani do oblewania z napełnionych benzyną kanistrów budynków i następnie do ich podpalania. Gdy miasto płonęło, rozpoczęły się gwałty na spędzonych do obozów filtracyjnych kobietach. Fredenhagen, wiceburmistrz Słupska, wraz z rodziną popełnia samobójstwo.
Słupscy lekarze i ich rodziny połykają truciznę, a przedsiębiorcy i właściciele majątków (w większości) wybierają śmierć przez powieszenie. Nie chcą przeżyć tego, co spotkało m.in. rodzinę ślusarza Kukuschki. Jego kilkunastoletnia córka została kilkadziesiąt razy pod rząd zgwałcona przez oficerów stacjonujących w Hotelu Franciszkańskim. Gdy nieprzytomna leżała na ziemi, Rosjanie zastrzelili ją z powodu „nieużyteczności”. Zmaltretowane zwłoki żołnierze wyrzucili na kupę śmieci. Gdy rodzice zobaczyli dziecko w kałuży krwi, rzucili się z rozpaczy z okien domu na ulicę...

Do gwałtów dochodzi również w obozach przejściowych przy Wasserstrasse (Szarych Szeregów). W specjalnie wydzielonych celach stawiane są łóżka dla kobiet. Ustawiają się do nich kolejki czerwonoarmistów...

Kilkadziesiąt mieszkanek Słupska postanowiło schronić się przed bezwzględnymi rosyjskimi sołdatami w kościele św. Ottona przy Hörnestrasse. Przerażone kobiety w pośpiechu wbiegały jedna za drugą do świątyni. Próbował je uspokoić niewidomy proboszcz i wikary (pełnił obie te funkcje) Gediga Giesse. Zaprowadził kobiety na dzwonnicę, licząc, że Rosjanie nie wejdą dalej niż do zakrystii. To schronienie jednak okazało się dla nich pułapką... Niestety, nie udało mu się zatrzymać sołdatów.
– Kościół został zdemolowany, ołtarz sprofanowany, kielichy i inne sprzęty liturgiczne potłuczone lub pozabierane, a kobiety zgwałcone, męczone i mordowane jak w całym mieście – wspomina słupszczanka Roswita Wisniewski. Na do widzenia Rosjanie ostrzelali wnętrze kościoła, niszcząc figurę św. Piotra. Ostatecznie ksiądz Giesse został przesiedlony do Grudziądza. Na dzwonnicy, gdzie schroniły się ścigane kobiety, pozostały wydrapane przez nie w tynku ich inicjały i imiona. Po tych zajściach w kościele św. Ottona Rosjanie utworzyli przejściowe więzienia dla niemieckich więźniów.

Trofiejne musiało być
Wieczorem 8 marca wojska pod dowództwem generała Panfiłowa i Romanowskiego zajęły Hotel Franciszkański przy Am Bahntorstrasse.
Po ustaleniu tu komendantury czerwonoarmiści rozpoczęli systematyczne niszczenie i palenie miasta. W ramach wieczornej rozrywki rosyjscy żołnierze wchodzą też do obozów filtracyjnych, siłą wyciągając stamtąd przerażone kobiety. Tłuką je kolbami karabinów i pędzą do siedziby dowództwa. Tam przy przelewanych litrach wódki zabawiają się, gwałcąc, często na oczach dzieci.
Po gwałtach strzelają dla zabawy w tył głowy, a zwłoki wyrzucają na pobliski śmietnik. Są też pierwsze „rozkazy” o „trofiejnym”
– brać, palić i grabić, co się da! Szeregowi żołnierze korzystają z przyzwolenia i wyrywają liczniki elektryczne, co tłumaczą chęcią zakładania w Rossiji elektryczności.

Propagandą ku odznaczeniu

Fikcyjne walki o Słupsk zakończone odznaczeniami i honorowymi salwami musiały być widowiskowe, tak aby urzędnik sporządzający raport zniszczeń miał co przedstawić batiuszce Stalinowi. A jak to wyglądało na papierze?
„Odziały SS, żandarmerii wojskowej i sformowane doraźnie grupy Volkssturmu
– razem ponad 4 tys. niemieckich żołnierzy broniących miasta. Ciężkie walki o dworzec kolejowy i w rejonie mleczarni oraz bohaterstwo żołnierzy Armii Czerwonej i mistrzowskie posunięcia ich dowódców”. Tak m. in. „Czerwona Gwiazda” opisywała walki o zdobycie Słupska 7, 8 i 9 marca 1945 roku. „Czołowe oddziały 18. Gwardyjskiej Brygady Pancernej rozpoczynają walki o Słupsk wieczorem 7 marca.Atakują od zachodu i opanowują obecną ulicę Szczecińską oraz Zatorze i lotnisko. Niemcy przez całą noc z 7 na 8 marca stawiają silny opór wzdłuż torów kolejowych.
Po artyleryjskim bombardowaniu 8 marca piechota radziecka wchodzi późnym wieczorem do miasta. Niszczy czołgami na przedmieściach działa niemieckie i rozprasza ich obsługi.
Czołgi i artyleria pancerna wykonują głęboki manewr oskrzydlający i uderzają od południa i północy. Najwytrwalej broni się załoga dworca kolejowego. Tu Niemcy usiłują kontratakować. Rosjanie trafiają na ogień ciężkich karabinów maszynowych, których gniazda, dobrze zamaskowane, strzegą wylotów sąsiednich ulic. Duże straty zadają radzieckim żołnierzom strzały padające na Starym Mieście, gdzie poukrywali się hitlerowscy fanatycy.
Do 9 marca toczą się walki w okolicach mleczarni. W walkach o Słupsk Armia Czerwona bierze do niewoli 4 tys. żołnierzy niemieckich, rozbija nieprzyjacielowi 35 czołgów i 5 wozów pancernych, zdobywa 44 działa, 30 parowozów i 500 wagonów... Po tym w mieście zawiązuje się komendantura.

Ucieczka ze Stolpmunde

Paląca się latarnia morska, zatopione w kanale portowym pływający dźwig, ścigacz do wyszukiwania ćwiczebnych torped, stawiacz min z kompletem min głębinowych i barki przeciwminowe. To zastali żołnierze Armii Czerwonej, którzy wkroczyli do Ustki. Wojska radzieckie weszły do kurortu od zachodu i południa 8 marca 1945 r. około godz. 15.30.
W tym czasie nie było już tam niemieckich wojsk. Jedyny żołnierz, jaki pozostał w Stolpmunde, oberleutnant Gellert, miał zniszczyć wszystkie obiekty militarne. Wczesnym rankiem został wysadzony most nad torami do koszar.
Następnie most na Słupi oraz portowe jednostki pływające. Niemieccy żołnierze zdążyli się ewakuować U-botem „Jagger” 120 do Świnoujścia. W porcie pozostali jedynie uchodźcy w liczbie 3 tysięcy. Wszyscy powędrowali w kierunku Sławna.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera