Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia Pomorza. Strach w Koszalinie. Tyfus zagroził wszystkim

Piotr Polechoński
Piotr Polechoński
Feliks Pawłowicz w 1945 roku dyrektor szpitala zakaźnego w Koszalinie. To on przy współpracy z doktorem Szantyrem opanował epidemię tyfusu wśród Niemców na terenie miasta i powiatu. Studia medyczne ukończył w 1926 roku w Wilnie.
Feliks Pawłowicz w 1945 roku dyrektor szpitala zakaźnego w Koszalinie. To on przy współpracy z doktorem Szantyrem opanował epidemię tyfusu wśród Niemców na terenie miasta i powiatu. Studia medyczne ukończył w 1926 roku w Wilnie. Fot. Muzeum w Koszalinie
W pierwszych, powojennych miesiącach Koszalin był świadkiem epidemii tyfusu, która o mały włos nie zdziesiątkowała ludności miasta i okolic. Walczyli z nią wspólnie polscy i rosyjscy lekarze.

Epidemia wybuchła w dzielnicy, w której - pod koniec maja 1945 roku – stłoczono wszystkich Niemców, którzy w tym czasie byli jeszcze w mieście (łącznie około 10 tysięcy osób). Część z nich to byli koszalinianie, których nie przestraszył przetaczający się front i zdecydowali się pozostać w mieście. Pozostali to uciekinierzy, głównie z Prus Wschodnich.

W powstałej dzielnicy czekali na przesiedlenie za Odrę, zgodnie porozumieniami poczdamskimi. Jednak o humanitarnym traktowaniu Niemców w tamtych dniach mało kto myślał. Dzielnica, w której zostali umieszczeni to był niewielki fragment miasta między obecnymi ulicami Drzymały, Połczyńskiej oraz Krakusa i Wandy. Obszar ten był nieustannie strzeżony przez wojsko, a warunki wewnątrz były okropne, dalekie od elementarnych zasad higieny. Brak wody, jedzenia i pomocy lekarskiej, brud, olbrzymie zatłoczenie – w jednym pokoju mieszkało zazwyczaj 10 osób (potrzeby fizjologiczne często załatwiano na podwórzu). W tym czasie miejskie wodociągi praktycznie nie działały, a co gorsza w centrum miasta były mogiły tych, których w wojennym i powojennym chaosie chowano, gdzie popadło.

Śmiertelność gwałtowanie wzrosła

Tylko kwestią czasu było to, kiedy pojawi się ognisko epidemii. Stało się to w sierpniu 1945 roku. Nagle, w ciągu kilku dni, śmiertelność wśród Niemców gwałtownie wzrosła. Powód: tyfus. „Stan zdrowia Polaków zagrożony” – alarmowali polscy urzędnicy. Przestraszyła się też komendantura stacjonujących wtedy w mieście żołnierzy sowieckich. Do tej pory Rosjanie nie palili się do współpracy z Polakami, a swój główny szpital dla ich rannych żołnierzy utworzyli w kompleksie budynków dzisiejszego Szpitala Wojewódzkiego (mniejsze szpitalne oddziały zorganizowali także w budynkach obecnych I Liceum im. St. Dubois, popularnego „ekonoma” oraz w jednym skrzydle byłej siedziby koszalińskiego Urzędu Wojewódzkiego). Z kolei polski szpital powiatowy funkcjonował wówczas budynku, w którym dziś mieści się Archiwum Państwowe.

Cel misji: obowiązkowe szczepienia

Po wspólnym, radziecko-polskim posiedzeniu czegoś na kształt centrum kryzysowego, błyskawicznie zorganizowano kolumnę epidemiologiczną, która składała się z lekarzy (łącznie było ich wtedy w Koszalinie siedmiu) oraz ochraniających ich żołnierzy i milicjantów. Ta wyruszała w miasto z misją wykonania obowiązkowych szczepień, przede wszystkim wśród kilkutysięcznej ludności polskiej. Podobne szczepienia wykonywano też w podkoszalińskich gospodarstwach, do pracy w których kierowani byli niemieccy mieszkańcy. Zorganizowano też oddziały zakaźne dla chorych Niemców. Te mieściły się między innymi w budynkach, gdzie dziś znajdują się Bałtycki Teatr Dramatyczny i Szkoła Podstawowa nr 1. W szczytowym okresie epidemii leżało tu 250 osób.

Ze śródmieścia na cmentarz

Podjęte działania jak i stopniowa poprawa warunków bytowania (częściowe uruchomienie wodociągów) spowodowały, że epidemię zduszono i nie pozwolono jej rozlać się poza niemiecką dzielnicę. Śmiertelność spadła, a na początku 1946 roku ekshumowano wszystkie ciała pochowane w śródmieściu (dokładnie było ich 194) i przeniesiono je na cmentarz. To także znacznie obniżyło ryzyko masowych zachorowań.

Co prawda do końca 1947 roku - czyli do czasu, gdy przesiedlono niemal całą niemiecką ludność – pojawiały się wśród niej zakaźne choroby, ale nigdy już na taką skalę jak w połowie 1945 roku. Tylko dzięki polskim lekarzom i wymuszonemu przez sytuację współdziałaniu ze stroną sowiecką epidemia, tyfusu została zdławiona w zarodku.

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera