Ta stara fotografia znajduje się w archiwum Stowarzyszenia Przyjaciół Koszalina, za którego zgodą możemy ją opublikować i zaprezentować naszym Czytelnikom. Przedstawia rynek na przełomie lat 20 i 30, w jeden z targowych dni. Warto zwrócić uwagę na to, że w tamtym czasie rząd kamienic po jednaj stronie był znacznie dłuższy niż obecnie i od strony placu zasłaniał katedrę. Świetnie też prezentuje się ówczesny ratusz (budynek na wprost) z pustym masztem, na którym zawieszano flagi z okazji świąt miejskich lub państwowych. Po stronie prawej widać też drewniane rusztowania, wykorzystane do remontu jednej z kamienic.
Jakie było wówczas serce miasta? Ze zdjęcia można by wywnioskować, że tętniące życiem. Jednak jak wspominali ci, którzy wtedy żyli w Koszalinie rzeczywistość wyglądała trochę inaczej. Między innymi tak pamiętała przedwojenny Koszalin Leonora Drzewińska, z którą przed jej niedawną śmiercią kilkakrotnie rozmawialiśmy. Pani Leonora urodziła się w 1928 roku w Wolnym Mieście Gdańsku, a w 1932 roku przeprowadziła się wraz z rodzicami (ci uważali się za Kaszubów) do Koszalina.
Tutaj przetrwała wojnę i została po niej na całe życie. Opowiadała, że przedwojenne życie toczyło się w nieśpiesznym rytmie 20 -tysiącznego miasteczka. - Na rynku senną atmosferę rozpraszał rzadki turkot konnego wozu lub jeszcze rzadszy warkot automobilu. Zmieniało się to w piątki, gdy na rynku odbywał się targ. Pamiętam jeszcze, że razem z koleżankami wybieraliśmy się czasem po lekcjach na rynek i siedząc przy pomniku pruskiego króla (stał na środku placu - przyp. red) jedliśmy lody. Każda kamieniczka była odrestaurowana, a place i ulice uprzątnięte. Był tu szczególny klimat, po którym nie został dziś żaden ślad - wspominała pan Leonora zanim od nas odeszła.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?