Wielkie oczy zrobił pracownik ochrony w hipermarkecie "Real" w podsłupskiej Kobylnicy, gdy kilkuletni chłopiec wyciągnął z kieszeni gruby plik banknotów. Małolat jak gdyby nigdy nic podszedł z pieniędzmi do kasy, chcąc zapłacić za dwa rowery górskie. Dla siebie wybrał droższy - za 1,5 tysiąca złotych, natomiast dla będącego z nim kolegi za połowę tej kwoty. Kiedy 9-letni Emanuel L. wyjął pieniądze i zaczął odliczać potrzebną kwotę, obsługa sklepu wezwała policję. Po przyjeździe funkcjonariuszy, przestraszony sytuacją chłopak przyznał się, że dzień wcześniej ukradł pieniądze z mieszkania swojej babci. Wziął je z szafy z bielizną. - Było tego aż 24,5 tysiąca złotych. Pieniądze należały do mamy chłopca. Po kradzieży Emanuel razem z kolegą ruszyli w miasto i zanim zostali przyłapani, zdążyli wydać 400 złotych - opowiada komisarz Jacek Bujarski, rzecznik prasowy słupskiej policji.
Chłopcy nie żałowali sobie niczego - najpierw kupowali słodycze, zabawki, a następnie wsiedli do autobusu i pojechali do Kobylnicy. Tu wpadły im w oko rowery górskie. Wybrali te droższe, jednak do domu wrócili policyjnym radiowozem. Funkcjonariusze pozostałą po zakupach kwotę zwrócili matce Emanuela. Teraz cwanym 9-latkiem zajmie się sąd rodzinny i nieletnich. - Zakończenie tej historii to szczęście w nieszczęściu. Gdyby pracownicy marketu nie zauważyli chłopców, mogło się to dla nich skończyć fatalnie. Z takimi pieniędzmi byliby łatwym celem dla przestępców - dodaje Jacek Bujarski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?